Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kim dla mieszkańców powiatu był święty Jan Paweł II?

Grzegorz
Jan Paweł II był pierwszym papieżem z Polski, jak również pierwszym od 455 lat biskupem Rzymu nie będącym Włochem. Odbył 104 podróże zagraniczne, odwiedzając każdy kontynent - miejsca, do których nie docierali wcześniej papieże. Wprowadził Kościół w nowe tysiąclecie.

Na przestrzeni lat swojego pontyfikatu Papież Polak zachęcał do jedności, wyczulony na problemy współczesnego świata żył dla innych. Historia zapamiętała Jana Pawła II nie tylko jako Wielkiego Polaka, ale jako prawdziwego człowieka, który jak Chrystus wędrował, spotykał się z ludźmi i nie był obojętny na ich problemy. Pamiętne słowa ,,Nie lękajcie się”, jakie powiedział na początku swojego pontyfikatu, po to, by wstrząsnąć niewzruszonym, ukazały jego odwagę. Od młodych oczekiwał bohaterstwa, nie zachęcał do wyboru drogi na skróty. Kiedy 2 kwietnia 2005 roku zmarł - świat wstrzymał oddech.

Miłość i służba
- Uległem czarowi Papieża Polaka wraz z Jego wyborem na Stolicę Piotrową. Kiedy Jan Paweł II odwiedzał Polskę zawsze jechałem na spotkanie z Nim. Byłem w Krakowie, Tarnowie, Rzeszowie, Krośnie, Starym Sączu i we Lwowie. Często bardzo blisko Ojca Świętego, najbliżej na Dębnikach (17.08.2002) przy kościele Świętego Stanisława. Zaopatrzony w plakietkę służby porządkowej w pierwszej linii pielgrzymów pozdrawiałem Papieża w Rzeszowie, (2.6.1991), gdzie przybyłem wraz z naszym chórem Echo i orkiestrą kolejową. Byłem też, a jakże, na Franciszkańskiej 3. I w tym miejscu, ilekroć tamtędy przechodzę, podnoszę wzrok ku górze. Mam bowiem w pamięci, a także na zrobionych przez siebie fotografiach te wieczorne, urokliwe spotkania przed kurią. Papieża w dialogu z rozentuzjazmowanym tłumem. Przepełnione prostą modlitwą, trafną refleksją, sytuacyjnym humorem. Na Lwowskiej celebrze mszy świętej siedziałem w sektorze VIP-owskim obok prezydenta Krakowa. Jednak najbardziej przeżyłem spotkanie Papieża z młodzieżą we Lwowie, (26.06.2001) któremu towarzyszyło oberwanie chmury, potężna ulewa, a ja schowałem się pod zwyżką dla dziennikarzy. Nagle Papież zaczął śpiewać „Nie lyj dyscu, nie lyj”. Niebo się rozstąpiło i wyjrzało słońce. W zamieszaniu pogodowym szybko wdrapałem się wraz z żurnalistami na stanowisko dla nich i stamtąd uczestniczyłem we mszy świętej. Wiele razy przymierzałem się do wyjazdu do Watykanu. Nie dane mi było pojechać do Wiecznego Miasta za życia Papieża. Ale dzięki wieloletniej korespondencji byłem zawsze obok myśli Jana Pawła II.

Pontyfikat Jana Pawła II, przypadający na najaktywniejszy etap mojego życia, był swoistym utrwalaczem mojego status quo. Cenię Jana Pawła II za to, z jakim oddaniem służył Bogu i ludziom, podziwiam za to, jak jednoczył ludzi różnych światopoglądów, z wdzięcznością odnoszę się do jego gorliwej modlitwy za nas wierzących. Ten wiarygodny przykład godnego życia wart jest, choćby w jakiejś części naśladowania, właśnie teraz po kanonizacji. Kremówki z „Bombonierki” polubiłem jeszcze w czasach swojej edukacji licealnej, zaś z nauczania Jana Pawła I, zaczerpnąłem do stosowania taką oto myśl praktyczną „Miłość i służba nadają sens naszemu życiu i czynią je pięknym, ponieważ wiemy, czemu i komu je poświęcamy.” - wspomina Zbigniew Dranka.

Bliżej Jezusa
- Często wracam myślami i sercem do radosnych spotkań z Janem Pawłem II. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tych spotkaniach, bo to wielkie wydarzenia. Byłem w Krośnie, Rzeszowie i Starym Sączu. Pamiętam wiele słów Ojca Świętego, które kierował do zgromadzonych na placach pielgrzymów. Uczył nas, jak być żywym świadkiem Chrystusa. Słowa Jana Pawła II wiele razy były dla mnie zachętą do dawania świadectwa o Chrystusie. Były umocnieniem, ale też i wyzwaniem, bo nie jest łatwo przyznać się dziś do Chrystusa. Papież zachęcał do angażowania się w życie kościoła, do dawania świadectwa swoim życiem i czynami. Wiele przesłań Ojca Świętego jest dla mnie umocnieniem oraz wyzwaniem. On mówił tak, jakby mnie znał i wiedział, co ja sobie myślę, jak żyję i nad czym muszę pracować. Zachęcał do modlitwy, która jak wielokrotnie podkreślał jest potrzebna i dobrze, by płynęła prosto z serca.

Pielgrzymki Jana Pawła II do Polski były źródłem natchnienia, energii i odwagi. Jego słowa nie wygasły, one są nadal aktualne, są ponadczasowe - mówi Andrzej Cieśla z Jasła.

Poruszał serca
- Byłam małym dzieckiem, kiedy rodzice zabrali mnie na spotkanie z papieżem, za co im bardzo dziękuję. Pamiętam ten dzień, kiedy przed katedrą w Rzeszowie zgromadziły się tłumy i ON - nadzwyczaj skromny papież. Podziwiam Go za żywą wiarę, jego nauczania, uściski tysięcy rąk. Choć może wiele nie rozumiałam wówczas ze słów papieża, jednak w samej tej uroczystości odczuwałam ogromną radość. To było coś innego, niesamowitego. Coś, co sprawiało, że po policzkach mamy płynęły łzy wzruszenia, a tata z troską i miłością wpatrywał się w jej oczy tak, jakby dopiero zauważył jak wielki ma skarb. Zastanawiałam się, co takiego się dzieje, że moich rodziców ,,tak wzięło”. Teraz już wiem. Ja Paweł II poruszał serca. I z ufnością patrzył na drugiego człowieka, w ludziach młodych pokładał nadzieję. Dzięki temu spotkaniu zrozumiałam, że pojedynczy człowiek może naprawdę wiele. On stawiał sobie wysokie wymagania, pokonywał słabości i tego uczył ludzi. To tak naprawdę w jego postawie rozkochali się moi rodzice, a później ja. Niestety, nie mam zdjęć z pielgrzymki, ale w sercu są piękne wspomnienia. Teraz, kiedy mam już swoją rodzinę również wdrażam w życie jego nauczanie, a odbyta przez nas ostatnio pielgrzymka do Centrum Jana Pawła II jest tego wyrazem. Dobrze, że kolejne pokolenia, po odwiedzeniu tego miejsca choćby w małej części poczują bliskość z Ojcem Świętym - Katarzyna Węgrzyn z Jasła.

Spotkanie błogosławieństwem
-Pielgrzymki Jana Pawła II do Polski za każdym razem przeżywałam równie mocno. Nieważne, czy byłam na miejscu, czy oglądałam transmisję w telewizji. Każde spotkanie z papieżem było wyjątkowe. Homilii słuchałam z zainteresowaniem i chłonęłam wszystko. On docierał głęboko do mojego serca. Pamiętam wizytę w Krośnie 10 czerwca 1997 roku. Przed tym dniem, w środku nocy wyruszyliśmy pielgrzymką z kościoła Dobrego Pasterza w Sobniowie. Towarzyszył nam, jak dobrze pamiętam, ks. Jan Reczek. Była dość duża grupa rozmodlonych i zadowolonych ludzi. Każdy przepełniony był szczęściem, że za kilka godzin spotka się z Ojcem Świętym, który będzie kanonizował błogosławionego Jana z Dukli. Atmosfera pielgrzymowania jest nie do opisania. Jeden drugiemu pomaga, jesteśmy dla siebie kochającym bratem i siostrą. Nieważne, ile kto miał lat, bo potrafiliśmy się zjednoczyć, bawić i śpiewem uwielbiać Pana Boga. To miało dla mnie ogromne znaczenie. Kocham Papieża Polaka za jego postawę. Za to, że uczył przebaczać, kochać bliźniego i pokazał nam żeby nie żyć w nienawiści. By otwierać swe serca dla bliźniego. Pamiętam łzy szczęścia płynące po policzku i ogólne skupienie modlitewne. Papież zawsze nam powtarzał ,,Miłujcie się”i nie zapominajcie o drugim człowieku”. A my? Każdy gdzieś pędzi, a warto się zatrzymać i dostrzec to, co wydaje się na pierwszy rzut oka nie do zauważenia - mówi Krystyna Szpak z Wolicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto