Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skoki na rowerze. To nam daje frajdę - mówią freeridowcy z Krosna

Ewa Gorczyca
Zaczęło się od pasji. Ale grupka młodych pasjonatów uprawiających freeride (czyli zjazdy na specjalnie przystosowanych do tego rowerach) nie miała gdzie trenować. - Nie było takiego miejsca, gdzie mogliby uczyć się, zdobywać doświadczenie. Więc wpadłem na pomysł, żeby takie miejsce zorganizować - opowiada Hubert Wanik, szef Krośnieńskiego Klubu Sportów Ekstremalnych KSFR Krośnieńska Scena Freeridowa.

Pierwszą rozważaną lokalizacją był park w dzielnicy Zawodzie. Ale na przeszkodzie stanęły bariery administracyjne, związane z wydzieleniem działki. - Wtedy prezydent zaproponował, żebyśmy założyli stowarzyszenie, znaleźli teren, a miasto przekaże go nam w bezpłatne użyczenie - wspomina Wanik.

W wydziale geodezji urzędu miasta obejrzał mapy z dostępnymi gruntami. - Gdy tylko zobaczyłem te dwa hektary przy ul. Okrzei, powyżej ogródków działkowych, wiedziałem: to jest to - opowiada Wanik.

Teren okazał się idealny przede wszystkim ze względu na ukształtowanie. –Miał odpowiednie nachylenie, bo do freeride’u niezbędny jest kawałek górki - tłumaczy. Dwa hektary nieużytków sami musieli przekształcić w park rowerowy. - To była łąka zarośnięta krzakami, trawą po pas, którą ciężko było wykosić - wspominają.

Nie obyło się bez pomocy koparki, potrzebnej do budowy toru zjazdowego i wstępnego usypania przeszkód. – Ale wszystkie elementy trasy, najazdy, lądowania wykańczali sami. Trzeba je było wyklepać łopatami. To kosztowało sporo wysiłku fizycznego, czasu, często przy niesprzyjającej pogodzie – opowiada Wanik.

Efekt wynagrodził te trudy. - Mamy kilka tras zjazdowych o różnym stopniu trudności. Jest trasa typu a-line, czyli spokojna, jest pumptruck, czyli tor do nauki jazdy freeridowej. Teraz budujemy trasę dla doświadczonych jeźdźców. Chcemy, żeby przyciągała do Krosna tych, którzy w skakaniu na rowerach osiągnęli zaawansowany poziom - mówi prezes KSFR

Klub zrzesza już 37 osób. To ci, którzy jeżdżą regularnie. Są uczniowie, są też dorośli. Najmłodsi mają po 6-8 lat. - Ekstremalnej jazdy na rowerze może spróbować każdy - przekonuje Hubert Wanik. - Oczywiście to sport, który jak wiele innych, niesie ryzyko. Ważne, żeby podchodzić do niego bez szaleństwa. Słuchać wskazówek, uczyć się techniki jazdy od bardziej doświadczonych. Nie trzeba specjalnych predyspozycji. Wystarczą dobre umiejętności jazdy na rowerze, chęci i ogólne wysportowanie.

W parku rowerowym na Zawodziu w każdą sobotę trenują klubowicze. - Zainteresowani mogą liczyć na naszą pomoc - deklaruje Wanik.

Rower i kask to podstawa

Rower? Najważniejsze, żeby był sprawny, wytrzymały, z dobrymi hamulcami. Jego specyfika to niska rama. - W czasie jazdy nie siedzimy na siodełku, tylko stoimy na pedałach. W zasadzie trzymamy się roweru tylko dłońmi i stopami. To umożliwia wykonywanie różnych tricków, pracę ciałem - tłumaczy Wanik.

Niezbędne elementy ochronny to kask i rękawiczki. Profesjonaliści używają też „zbroi” - bluzy z ochraniaczami z tworzywa, zabezpieczającej w razie upadku ramiona, łokcie, klatkę piersiową, brzuch, plecy. Wyczynowcy noszą też stabilizator, który chroni przed złamaniem kręgosłupa.

- Dla laika to wygląda ekstremalnie, ale przy dobrej technice wypadki są rzadkie. Mówię to na przykładzie mojego syna. Kuba ma 15 lat, jeździ już 10 sezonów. Jest bardzo szybki, wykonuje potężne skoki. Z powodzeniem startuje w ogólnopolskich zawodach. Wyszkoliłem go dobrze, więc się o niego nie boję - przekonuje Wanik.

Kacper Jórasz, gimnazjalista, na tor pierwszy raz przyszedł rok temu. - Ściągnęła mnie koleżanka. Spodobało mi się. Kupiłem rower. Na początku jeździłem na pumpie (to taka technika jazdy bez pedałowania) potem zacząłem skakać. Teraz pokonuję już całą trasę - opowiada. -Ciągle uczę się czegoś nowego. Podglądam w internecie, jak się jeździ, obserwuję kolegów i ćwiczę. Najtrudniejsze jest pompowanie. Tu liczy się siła rąk i nóg. Wymaga wyczucia i dobrej synchronizacji ruchów.

Michał Nowiński (szósta klasa podstawówki) też złapał freeridowego bakcyla. - Mam z tej jazdy świetną zabawę. Lubię tu przychodzić. Jest nas fajna paczka przyjaciół - mówi.

O tym, że nie jest to sport tylko dla chłopców przekonała się Ada Habrat. Spróbowała rok temu na wakacjach i teraz pojawia się w parku regularnie. - Koledzy mnie namówili, teraz ja namawiam innych.

Prezydent obiecał im, że umowę o bezpłatnym użyczeniu terenu (płacą tylko podatek od nieruchomości) przedłuży na następne 10 lat. - Dbamy o to miejsce. Wszystkie przeszkody są zbudowane z ziemi. Trzeba je co jakiś czas poprawiać, kosić trawę. Borykamy się też z problemem chuligaństwa. Zdarzyło się, że wandale zniszczyli wszystko. Pozrywali taśmy zabezpieczające, spalili tabliczki informacyjne, na trasie rozrzucili szkło z porozbijanych butelek - opowiada Wanik.

Teraz marzą jeszcze o większym pumptrucku. Chcą też zrealizować projekt darmowej wypożyczalni sprzętu.
___________________________________________________________________________________________________________________
Czytaj także: Ekstremalna jazda - drift trike na Podkarpaciu

od 12 lat
Wideo

echodnia.euNowa fantastyczna atrakcja w Podziemnej Trasie Turystycznej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krosno.naszemiasto.pl Nasze Miasto