Politycy PiS ogłosili, że projekt ustawy o rekompensatach za droższy prąd jest już gotowy. Przewiduje on, że gospodarstwa domowe w zależności od zużycia energii oraz dochodu osoby, na którą wystawiony jest rachunek za prąd, dostaną od 34,08 zł do 306,75 zł zwrotu.
Kasa nie od razu
Ale pieniądze dostaniemy dopiero po 15 marca 2021 r. i to nie „do ręki”, bo sprzedawca prądu odliczy je od rachunku. W dodatku, żeby móc na to liczyć, trzeba będzie złożyć formularz w firmie energetycznej. I to tylko u tych dostawców, którzy nie gwarantowali klientom w umowach stałej ceny przez określony czas. Zwrot nie będzie nam przysługiwał także, jeżeli w naszym domu jest zarejestrowany nasz biznes.
Żeby załapać się na rekompensatę, nasz dochód za 2019 r. nie może przekroczyć 85 528 zł (I próg podatkowy)Odpowiednie musi być też zużycie energii. To kryterium nie będzie raczej dla nikogo wykluczające, bo progiem uprawniającym do uzyskania rekompensaty jest zużycie prądu przekraczające 63 kWh rocznie. To bardzo niska wartość, bo według danych GUS przeciętna rodzina 2+2 zużywa rocznie od 1900 do 2500 kWh prądu.
Tylko na rok
Co ważne, wsparcie państwa przewidziano jednak tylko w odniesieniu do cen prądu za ten rok (przypomnijmy, że średni rachunek w 3-osobowej rodzinie w przypadku takich koncernów jak Energa, PGE i Tauron wzrósł w tym roku o ok. 9 zł). To oznacza, że jeżeli w przyszłym roku energia zdrożeje, dopłaty nie dostaniemy.
Eksperci rynku energetycznego nie zostawiają na pomyśle rządu suchej nitki. - Prąd drożeje i będzie drożeć, bo duże elektrownie węglowe będą dostawać coraz wyższe kary od Unii, a na pewno nie będzie dla ich działalności międzynarodowego dofinansowania, bo Unia „ucieka” od węgla. Jeśli więc jako kraj nie przejdziemy transformacji energetycznej, ostatecznie więcej zapłacą odbiorcy - mówi dr Anna Kucharska, ekspert rzeszowskiego Instytutu Polityki Energetycznej.
Tymczasem sposób naliczania rekompensat uzależniony od zużycia promuje te gospodarstwa, które zużywają więcej. Bo im większe zużycie, tym wyższa rekompensata. - W ten sposób nigdy nie przekonamy odbiorców do myślenia o energii jako o dobru, o którego zużycie trzeba zadbać, żeby mieć taniej - dodaje dr Kucharska.
Wreszcie, rekompensata nie eliminuje zjawiska ubóstwa energetycznego, czyli sytuacji, w których dochody gospodarstwa domowego nie pozwalają na zaspokojenie potrzeb energetycznych. To ok. 12 proc. polskich odbiorców. Kilkudziesięciozłotowa rekompensata sytuacji tych rodzin nie zmieni.
Jak uważa dr Kucharska, zwłaszcza ta grupa powinna otrzymać wsparcie, które nie tylko doraźnie, ale długofalowo wpłynie na poprawę jej sytuacji finansowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?