Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

32-letnia Joanna Paszyńska zmarła po wyjściu ze szpitala. Ruszył proces lekarza

Grzegorz Michalski
Grzegorz Michalski
Lekarz nie przyznaje się do postawionego zarzutu. Według niego oparty jest on głównie na opinii biegłych sądowych z Bytomia, a ta – jak twierdzi oskarżony – jest „niepełna, niejasna i wewnętrznie ze sobą sprzeczna”.
Lekarz nie przyznaje się do postawionego zarzutu. Według niego oparty jest on głównie na opinii biegłych sądowych z Bytomia, a ta – jak twierdzi oskarżony – jest „niepełna, niejasna i wewnętrznie ze sobą sprzeczna”. fot. Grzegorz Michalski
Rozpoczął się proces, który ma wyjaśnić sprawę śmierci 32-letniej Joanny Paszyńskiej. Kobieta zmarła kilka dni po wyjściu z jasielskiego szpitala. O nieumyślne bezpośrednie narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia 32-latki oskarżony jest Szymon N, kierownik oddziału chirurgii. Lekarz nie przyznaje się do postawionego zarzutu

32-latka w Szpitalu Specjalistycznym w Jaśle przeszła 23 listopada 2017 r. operację usunięcia pęcherzyka żółciowego. Kilka dni później wypisano ją do domu. Miała zalecenie, by zgłosić się do przychodni chirurgicznej. Wizyty nie doczekała – zmarła osiem dni po opuszczeniu szpitala. Jej nagła śmierć była szokiem dla najbliższych. Joanna była młodą kobietą w pełni sił. Miała plany, myślała z mężem o powiększeniu rodziny.

Sprawa trafiła na policję i do jasielskiej prokuratury. Ciało 32-latki zabezpieczono do sekcji zwłok, a sprawę przekazano do Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie. Śledczy sprawdzali, czy w czasie leczenia kobiety oraz opieki nad nią nie doszło do uchybień. W toku postępowania przesłuchano 61 świadków. Po kilku latach dochodzenia i zapoznaniu się z opiniami biegłych śledczy z rzeszowskiej prokuratury oskarżyli Szymona N. Medyk nie operował, ale wypisał kobietę ze szpitala. Zdaniem biegłych pacjentka powinna pozostać w szpitalu i podlegać obserwacji, a w razie konieczności rozszerzonej diagnostyce.

Oskarżony złożył wyjaśnienia

Lekarz nie przyznaje się do postawionego zarzutu. Według niego oparty jest on głównie na opinii biegłych sądowych z Bytomia, a ta – jak twierdzi oskarżony – jest „niepełna, niejasna i wewnętrznie ze sobą sprzeczna”. – Opinia została według mnie napisana pod przyjętą tezę, że śmierć Joanny jest wynikiem powikłań pooperacyjnych – mówił w piątek przed sądem Szymon N. Dodał, że ma żal do Prokuratury Rejonowej w Jaśle za, jego zdaniem, wykonanie sekcji zwłok poza obowiązującymi standardami. – Wykonywana była przez lekarza nieposiadającego specjalizacji w dziedzinie medycyny sądowej czy patomorfologii, nie zabezpieczono do dalszych badań toksykologicznych popłuczyn żołądkowych, nie pobrano krwi na badania toksykologiczne, nienależycie zabezpieczono i opisano pobrane tkanki – mówił oskarżony.

- Kiedy dowiedziałem się w dniu śmierci o zgonie pacjentki, natychmiast zadzwoniłem do lekarza stwierdzającego zgon i poprosiłem go, aby absolutnie nie wydawał karty zgonu, tylko powiadomił natychmiast prokuraturę - mówił przed sądem. Tłumaczył, że od żadnego z lekarzy, którzy opiekowali się 32-latką w czasie jej pobytu w szpitalu, nie otrzymał informacji, że istniało podejrzenie uszkodzenia dróg żółciowych i mogło występować ryzyko powikłań pooperacyjnych.

Oskarżony: Zrobiłbym to samo

Oskarżony na pytania sądu o to, czy wszystkie jego działania były podejmowane prawidłowo, odpowiedział, że gdyby ta sytuacja mogła się powtórzyć, to podjąłby dokładnie takie działania jak wówczas. Szymon N. tłumaczył, że pacjentka podczas wypisywania ze szpitala była w stanie dobrym. - Absolutnie nie skarżyła się na jakieś istotne dolegliwości – wspominał przed sądem. Tłumaczył, że poinformował pacjentkę o tym, że jest niewielka ilość płynu w jamie otrzewnowej oraz utrzymują się wysokie parametry zapalne, ale ze znaczną tendencją spadkową. - Joanna Paszyńska przy wypisie ze szpitala odebrała kartę informacyjną, nie zgłaszała jakichkolwiek zastrzeżeń, a wprost przeciwnie była zadowolona, że jest wypisana - mówił Szymon N.

Zapewniał, że wypis ze szpitala zawsze jest podejmowany przy pełnej zgodności personelu lekarskiego, który pracuje w oddziale. Oskarżony mówił przed sądem, że w gronie lekarskim dyskutowali o przyczynie pojawienia się płynu w organizmie kobiety. - Ustaliliśmy, że (...) to efekt odczynowego zareagowania trzustki na skutek operacji w nadbrzuszu z cewnikowaniem dróg żółciowych, czyli najłagodniejsza postać ostrego zapalenia trzustki, która po kilku dniach samoistnie ustępuje – tłumaczył lekarz.

Matka zmarłej: Czy potrafi pan stanąć przed Bogiem?

Szymon N. przed sądem zastanawiał się nad tym, dlaczego rodzina nie reagowała, kiedy pogarszał się stan pacjentki. - Brak takiej reakcji ze strony opiekujących się i odwiedzających należy tłumaczyć dwoma sytuacjami: że albo dopuścili się przestępstwa i narazili świadomie tę osobę na utratę zdrowia i życia, albo stan pacjentki był dobry przez okres 7 dni od wypisania i nic nie wskazywało na pogarszanie się stanu zdrowia – mówił przed sądem.

W czasie procesu emocji nie kryła matka Joanny. - Czy potrafi pan stanąć przed Bogiem i powiedzieć, że nie jest winien śmierci mojej córki. Czy pan potrafi powiedzieć, że zrobił wszystko, żeby córka nie zmarła? – pytała kobieta. Na co oskarżony odpowiedział, że zrobił wszystko, co mógł. - Nie czuję się winny - podkreślił. Matka 32-latki wspominała, że córka w czasie pobytu w szpitalu skarżyła się, że wszystko ją boli. - Tyle dni była w szpitalu i nie nadawała się do niczego, a pan ją wypisał do domu, twierdząc, że jest zdrowa – mówiła matka Joanny. Proces po prawie 8 godzinach został przerwany i została wyznaczona kolejna data posiedzenia sądu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto