Zdarzenie, o którym powiadomił nas jeden z Czytelników, miało miejsce w w miejscowości gminy Dębowiec 4 września ub. roku. Był środowy wieczór. Siedząca w pobliżu drogi młodzież nagle dostrzegła samochód, przy którym leżał cierpiący, zakrwawiony pies. Mężczyzna, który mu towarzyszył pośpiesznie wrzucił czworonoga do bagażnika i odjechał. Chłopcy rozpoznali go - był to Andrzej R., dobrze im znany mieszkaniec. Martwiąc się losem psa, zadzwonili na policję i opowiedzieli o wszystkim, co widzieli.
Oskarżony: pies zranił się sam
Na miejsce wysłany został patrol. Policjanci namierzyli 48-letniego wówczas R., lecz rannego czworonoga już z nim nie było.
- Mężczyzna tłumaczył, że pies ciągle gdzieś ucieka i tym razem też uciekł. Zapytany o sytuację, którą widzieli nastolatkowie, zaprzeczył, jakoby celowo robił psu krzywdę. Stwierdził, że jego właściciele zmarli, i on dogląda ich domu, przy którym został pies. Tego wieczoru zwierzę miało opuścić teren tej posesji i przybiec do miejsca zamieszkania mężczyzny. Chcąc odwieźć psa z powrotem, miał włożyć go do bagażnika swojego SUV-a. Jako że ten bagażnik posiada opcję uchylenia szyby, uchylił ją, by pies miał czym oddychać. Po przejechaniu krótkiego odcinka zwierzę miało wyskoczyć na zewnątrz - przez odsuniętą szybę. Wtedy też miało zranić się, zahaczając o jeden z wystających elementów pojazdu - relacjonował nam we wrześniu wersję Andrzeja R. podkom. Piotr Wojtunik, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Jaśle.
Ewidentne rany, krew na asfalcie
Podczas rozmowy w dniu interwencji policjanci pouczyli mężczyznę, że gdy pies wróci, musi udać się z nim do weterynarza.
- I zrobił to, dwa dni później pokazał funkcjonariuszom stosowne zaświadczenie od lekarza weterynarii - tłumaczył podkomisarz Wojtunik.
Zwierzę wydawało się być ogólnie w dobrym stanie fizycznym. Jednak posiadało rany, które mogły powstać wskutek ocierania się o nawierzchnię drogi. Zwłaszcza że na asfalcie wykryto krew. Z tych powodów jasielska komenda wszczęła dochodzenie pod kątem znęcania się nad zwierzęciem.
Prokuratura: wyrok nakazowy był za łagodny
Zebrany materiał dowodowy potwierdzał relację nastolatków. Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Jaśle, po wnikliwym przeanalizowaniu go, nie mieli wątpliwości, że 49-latek pastwił się nad psem i zasłużył na karę.
- Zarzut przedstawiony temu mężczyźnie dotyczy przestępstwa z artykułu 35 ust. 1a Ustawy o ochronie zwierząt - powiedział nam prok. Kazimierz Łaba, szef Prokuratury Rejonowej w Jaśle. I przedstawił ustalenia śledczych zawarte w akcie oskarżenia. - Andrzej R. znęcał się nad psem rasy mieszanej w ten sposób, że poruszając się z nieustaloną prędkością po drodze lokalnej o nawierzchni asfaltowej pojazdem (typu SUV - red.), ciągnął za sobą, za pomocą łańcucha przywiązanego do haka holowniczego (...) psa, powodując u niego liczne rany w postaci otarć kończyn i ciała.
Akt oskarżenia skierowany został do jasielskiego sądu 12 grudnia. - Sąd wydał wyrok nakazowy, skazujący, jednak uznaliśmy, że nie jest słuszny, że jest zbyt łagodny i w dniu dzisiejszym, tj. 13 stycznia, złożyliśmy sprzeciw od tego wyroku nakazowego i sprawa będzie rozpoznawana w trybie zwykłym - poinformował nas szef prokuratury.
Niekarany
Jeśli w zbliżającym się procesie sąd uzna Andrzeja R. za winnego, mężczyzna może trafi za kratki. Przestępstwo, o które został oskarżony, zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat 3. Mężczyzna dotąd nie był karany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?