Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

83-letni druh Zdzisław Gołębiowski do Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowym Żmigrodzie wstąpił 4 maja 1957 roku

Grzegorz Michalski
Przed laty służba w Ochotniczej Straży Pożarnej to była wielka duma. Niejednokrotnie przynależność do jednostki wynikała z rodzinnych tradycji i młodzieńczych zamiłowań. Zdzisław Gołębiowski w szeregi OSP Nowy Żmigród wstąpił 63 lata temu.
Przed laty służba w Ochotniczej Straży Pożarnej to była wielka duma. Niejednokrotnie przynależność do jednostki wynikała z rodzinnych tradycji i młodzieńczych zamiłowań. Zdzisław Gołębiowski w szeregi OSP Nowy Żmigród wstąpił 63 lata temu. GM
W strażackiej karierze pana Zdzisława, wiele było akcji, które doskonale pamięta. - W jednej z nich podczas tragicznego pożaru w Osieku Jasielskim był taki mróz, że trzeba było rozmrażać wodę, która zmarzła w samochodzie jednostek OSP - wspomina.

Pan Zdzisław pracował w jasielskim zakładzie, którego kierownikiem był Konstanty Szuba. - Który był jednocześnie prezesem zarządu OSP w Nowym Żmigrodzie. Jako prezes prosił, żebym zaniósł strażakom mały, płynny prezent z okazji ich święta - wspomina druh Z.Gołębiowski. Żmigrodzcy strażacy każdego roku, mimo ówczesnego socjalistycznego systemu, na świętego Floriana maszerowali do kościoła na mszę świętą, którą miejscowy kapłan odprawiał w ich intencji. - Za ołtarzem stał wtedy błogosławiony męczennik, ksiądz Władysław Findysz - dobrze pamięta pan Zdzisław.

Jak przyszedł do remizy, to koledzy go obskoczyli i namawiali, żeby został strażakiem.

- W 1923 roku do OSP należał mój dziadek, który wrócił z frontu włoskiego. W okresie międzywojennym w szeregi strażaków ochotników wstąpił tato, Ludwik Gołębiowski. Rodzina Gołębiowskich była dosyć mocno związana z ochotniczym pożarnictwem - nie ukrywa pan Zdzisław. Zresztą
dzieci naszego dzisiejszego bohatera również wstąpiły w szeregi OSP. Wszyscy synowie to strażacy ochotnicy, córki również należały do OSP. - Córka Małgorzata napisała pracę magisterską o jednostkach OSP na przełomie wieków - podkreśla Z.Gołębiowski.

Szybko awansował

Po roku w jednostce został wybrany na członka komisji rewizyjnej. Po 6 latach trafił do zarządu OSP Nowy Żmigród.

Z kolei w 1963 r. został wybrany na naczelnika OSP i funkcję tę pełnił do 2011 r.Bez przerwy przez 48 lat. Mimo, że wybory zarządu odbywały się nie rzadziej niż raz na dwa lata, to druh Gołębiowski zawsze zdobywał uznanie kolegów. - To nie było tak, że zostałem mianowany jako dyktator i tu rządziłem - dodaje z przekąsem.

Jak wstępował do straży, to jednostka w Nowym Żmigrodzie liczyła nie więcej niż 20 strażaków. - OSP Nowy Żmigród jako jedyna miała na stanie samochód strażacki. Był to stary poniemiecki ford, bez zabudowania. Kolejnym pojazdem był Star 20.

- Zawsze się starałem się, żeby nasza drużyna była odpowiednio wyposażona. Dopiero w latach 70. na terenie gminy pojawił się drugi samochód - trafił do OSP Skalnik - wspomina druh Z.Gołębiowski.

Samochody strażackie zdobywał na różne sposoby. Część pojazdów była przebudowywana w zakładzie obok Częstochowy.

- Miałem też układy koleżeńskie z komendantami powiatowymi. Jak wycofywali samochód z przydziału bojowego komendy powiatowej, to czasem jakiś dostaliśmy. Nie zawsze się udało, bo jednostek w powiecie była prawie setka. Chodziłem i prosiłem - wspomina pracę naczelnika Z.Gołębiowski.

Jednostka z Nowego Żmigrodu jeszcze pół wieku temu swoim zasięgiem obejmowała nawet miejscowości przygraniczne: Grab, Ożenną Wyszowatkę. - Na tamtym terenie pierwsze jednostki pojawiły się gdzieś w latach 70. - tłumaczy Zdzisław Gołębiowski.

Syrena dawała znak

Kto był w OSP ten wie, jak wygląda strażacka robota. - Jak zawyła syrena, to strażacy czym prędzej biegli do remizy. W Nowym Żmigrodzie jako jedni z pierwszych mieliśmy syrenę elektryczną - wspomina pan Zdzisław. Przed laty siedziba OSP Nowy Żmigród mieściła się w budynku obecnego muzeum. Tam, gdzie jest korytarzu stał samochód. W budynku nie było prądu, więc syrena stała na drewnianym słupie u Jana Zapałowicza. W końcu lat 60. prąd został założony w budynku muzeum i syrena została przeniesiona na jego szczyt.

W 1980 roku druhowie z Nowego Żmigrodu na działce, którą zakupili, rozpoczęli budowę Domu Strażaka. Prace prowadzili systemem gospodarczym. Wznoszenie nowego obiektu dla strażaków trwało wiele lat. Roboty zakończono na 115-lecie OSP, w 1995 r. - Przy budowie remizy przepracowaliśmy tysiące godzin. Nikt tego nie liczył. Pamiętam, że pewnej nocy, około godz. 23, sąsiadka zgoniła mnie z dachu, bo świeciłem żarówką i przybiłem deski. Nie było pieniędzy, a chcieliśmy zaczętą pracę powoli kończyć - podkreśla druh Gołębiowski.

Spory wkład w budowę wniosła liczna rodzina Gołębiewskich. Pan Zdzisław pamięta, jak pewnego października została wylana płyta. - Przyszedł przymrozek. Ile mieliśmy w domu koców to przyniosłem, szukaliśmy też po sklepach kartonów. Żona paliła obok płyty ogniska, żeby wylany beton nie popękał - wspomina. Niestety, druhowie nie mają udokumentowanej na zdjęciach pracy przy wznoszeniu Domu Strażaka.

Doceniony w strażackim środowisku

Gołębiowski pracował w Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Nowym Żmigrodzie na różnych stanowiskach. Prezes chciał go mianować swoim następcą.

- Tak się nie stało, bo miałem nieuregulowany światopogląd polityczny. Byłem zbyt „kościelny”, miałem dzieci. Na budynku w każde Boże Ciało robiliśmy z rodzicami ołtarz. W straży szliśmy na Boże Ciało w procesji, a ja byłem na czele pochodu. Podobno w odpowiednich instytucjach miałem bogato udokumentowany życiorys - dodaje Gołębiowski.

Zresztą nie mogło być inaczej. W końcu wychowawcą, katechetą i kapłanem, którego spotkał na swojej drodze Gołębiowski był błogosławiony ks. Władysław Findysz. Kapłan z Nowego Żmigrodu w 1941 r. był sąsiadem Gołębiowskich. Błogosławiony Findysz udzielał ślubu panu Zdzisławowi.

- Kiedy władze kościelne przygotowywały się do wyniesienia Findysza na ołtarze, byłem jednym ze świadków jego życia. To był kapłan z powołania. Zawsze otwarty na środowisko strażackie. Nigdy nie odmówił modlitwy. Msza święta na 4 maja, w Dzień Strażaka, nawet w trudnym czasie okupacji to był obowiązek. Nic za to nie chciał - dodaje.

Pan Zdzisław za działalność strażacką został oznaczony wszystkimi możliwymi odznaczeniami. Począwszy od odznak wzorowego strażaka, przez Medal honorowy im. Bolesława Chomicza i Złoty Znak Związku Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej. Został też odznaczony przez prezydenta RP Brązowym Krzyżem Zasługi. Po raz ostatni w akcjach gaśniczych uczestniczył w 2010 r. I chociaż nie jest już naczelnikiem miejscowej jednostki to pełni funkcję Prezes Zarządu Oddziału Gminnego Związku OSP RP w Nowym Żmigrodzie.

Druh Gołębiowski podkreśla, że praca w ochotniczej straży zmieniła się nie do porównania. Dawniej każdy druh działał społecznie. Jeszcze do 2000 roku strażacy nie otrzymywali ekwiwalentu za udział w ćwiczeniach czy akcjach. Marzeniem pana Zdzisława jest, by młodzi chętniej garnęli się do pracy społecznej. Chciałby też, by na elewacji Domu Strażaka pojawiła się tablica upamiętniająca jubileusz OSP Nowy Żmigród.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto