Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Akcja "Gamrat", czyli jak akowcy przejęli broń Niemców. Część 2

Wiesław Hap
Kontynuujemy opowieść o zdobyciu broni przez żołnierzy Obwodu ZWZ-AK Jasło, mającym miejsce nocą z 4 na 5 grudnia 1943 r.

Początek działań

Po sforsowaniu wysokiego brzegu, uczestnicy akcji przeszli do miejsca skąd dostrzegli wcześniej sygnał latarką. W okolicy rozciętego ogrodzenia czekał na nich sierż. Tadeusz Szymański „Borys”. Po przejściu rutynowego patrolu niemieckiego, pięciu akowców cicho skierowało się w stronę magazynu. Byli nimi „Borys”, por. Antoni Holik „Gazda”, ppor. Antoni Zawadzki „Teresa”, ppor. Eugeniusz Tomaszewski „Korzeń” i Ludwik Ligara „Mały”. Każdy z nich był uzbrojony w pistolet. Ubezpieczał ich z krzaków z dwudziestu metrów kpt. Józef Modrzejewski „Lis” z pistoletem maszynowym. Za plecami miał sześciu ludzi bez broni, którzy mieli przenosić zdobyczny ładunek od okienka magazynu do rzeki.

Cześć 1. historii "Gamratu" TUTAJ

Kiedy piątce żołnierzy podziemia udało się niepostrzeżenie wskoczyć do oświetlonego budynku, na piętrze znajdowali się Niemcy. Natychmiast po wejściu do piwnicy „Borys” otworzył drzwi do kotłowni i do magazynu. Przystąpili do wydawania broni, którą kolejni uczestnicy akcji przenosili nad rzekę, a później za Wisłokę i składowali nieopodal szosy, gdzie segregował ją sierż. Jan Betlej „Rafałek”. Od czasu do czasu Szymański podrzucał węgiel do pieca centralnego ogrzewania, by ochłodzenie wnętrza budynku nie zwróciło uwagi Niemców. Minuty płynęły bardzo szybko. Dawno minęła godzina 23 i zbliżała się północ.

Przyjazd Niemców

Większość broni i amunicji udało się już przetransportować nad rzekę, gdy zaczęły nadjeżdżać samochody z wracającymi z kina żołnierzami wroga. Pojedynczo i grupkami wchodzili od drugiej strony budynku do mieszkań, a trzech z nich skierowało się do lasu. W tym czasie piątka najbardziej zagrożonych akowców znajdowała się jeszcze w kotłowni, do której w pewnym momencie zaczął dobijać się jeden z Niemców. Gdy odszedł, z pomieszczenia wyszedł „Borys”, po zorientowaniu się w sytuacji dał znak, że można je opuszczać.
Niezwłocznie skierowali się w kierunku rzeki, a potem wpław na drugą stronę Wisłoki, do reszty kolegów. Ubezpieczający ich „Lis”, by uniknąć starcia z coraz liczniej przybywającymi Niemcami, także zdecydował się wycofać. Wszyscy musieli uważać, aby nie dostrzegli ich niemieccy wartownicy na znajdującym się nieopodal moście.

Odwrót

Po szybkim rozdzieleniu ładunku akowcy ruszyli w kierunku Warzyc. Każdy z nich miał na sobie około trzydzieści kilogramów broni i amunicji. Po przekroczeniu szosy i wejściu do lasu na Podzamczu „Gazda” usłyszał alarm na wartowni. Posuwając się w górę leśnych ostępów niektórzy z żołnierzy podziemia zauważyli jak na szosę w kierunku Jasła wyjechały niemieckie samochody.
Nie wiadomo czy już wówczas hitlerowcy zorientowali się o zniknięciu zawartości magazynu, czy samochody pojechały pod kino po kolejną grupę żołnierzy. Objuczeni zdobycznym ładunkiem żołnierze brnęli w padającym cały czas śniegu. Mokrzy, oblodzeni, zmęczeni - ale uradowani z efektów akcji, dotarli do znajdującej się w lesie w okolicach Warzyc opuszczonej stodoły z zamaskowaną skrytką, gdzie zakopali większą część broni i amunicji.
Następnie oddział podzielił się na mniejsze grupki, które z resztą broni, nie bez perypetii, udały się na swoje kwatery i meliny w kilku miejscowościach Jasielszczyzny. Holik z grupą Tomaszewskiego obeszli Jasło i skierowali się w rejon Nowego Żmigrodu, a Modrzejewski, Zawadzki i Szymański udali się do meliny w kierunku Potoku, do domu inż. Dankmayera „Ludwiczka”. Po kilku godzinach dołączył do nich „Gazda”.
W wyniku akcji zdobyto ciężkie i lekkie karabiny maszynowe z taśmami z nabojami, pistolety maszynowe, karabiny, pistolety, granaty, rakietnice z nabojami, kilkanaście skrzynek z amunicją i inny sprzęt wojskowy. Broń tę i amunicję wykorzystano później do ubezpieczania zrzutów lotniczych, do działań dywersyjnych i walk w ramach planu „Burza”.

Cichy bohater tej i innych akcji

Niemcy byli tak zaskoczeni skutecznością akcji i dużymi stratami z rozbrojonego magazynu, że nie nadali sprawie rozgłosu. Ich dowódcy mieli świadomość, że spora część odpowiedzialności spada na nich. Ukarano jedynie kompanię wartowników, którzy mieli służbę tamtej nocy, wysyłając ich na front wschodni. Oprócz tego wzmocniono załogi magazynów. Niemcy nie zastosowali na szczęście żadnych akcji odwetowych i represji wobec ludności cywilnej.
6 grudnia 1943 r. gestapowcy z Jasła aresztowali rodziców „Borysa”. Przetrzymywano ich w jasielskiej „Bursie”, a następnie w miejscowym więzieniu. Zostali zwolnieni 12 maja 1944 r. i wrócili do domu. Sam sierż. Szymański ukrywając się prowadził konspiracyjne życie partyzanckie. Zasłynął jako szef plutonu dywersyjnego obwodu i dowódca plutonu 5. pułku strzelców podhalańskich w akcji „Burza”, m.in. w zwycięskiej bitwie pod Gilową Górą. Po wkroczeniu Sowietów, za zgodą i wiedzą przełożonych wstąpił w szeregi Milicji Obywatelskiej jako „wtyczka” AK. Niestety, w czerwcu 1945 r. zginął śmiercią tragiczną od kuli, która nie była przeznaczona dla niego. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto