Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Druh Dawid Zborowski uratował życie 76-letniego mężczyzny

Grzegorz Michalski
Grzegorz Michalski
Serce Edwarda Gomułki z Siepietnicy stanęło. Samochód uderzył w krawężnik, a przejeżdżający kierowcy ani myśleli by ruszyć z pomocą. – Jak tylko usłyszałem trzask, wybiegłem ze stacji, przeskoczyłem przez ogrodzenie i ruszyłem na pomoc – opisuje Dawid Zborowski. Druh OSP Lipnica Górna, który jest pracownikiem stacji benzynowej w Skołyszynie uratował życie 76-letniego mężczyzny. – Lekarze podkreślali, że gdyby pomoc nie przyszła szybko, już by mnie na tym świecie nie było – nie ukrywa pan Edward.

Do zdarzenia doszło w marcu br. przy stacji paliw Orlen w Skołyszynie. 76-letni Edward Gomułka rano miał pojechać samochodem do Jasła, by lekarz kardiolog odpiął z jego klatki piersiowej urządzenie do pomiaru pracy serca (tzw. holter). Mężczyzna wyjechał z domu na stację paliw i zatankował. Po dojściu do kasy okazało się, że zamiast ropy wlał do samochodu benzynę. – Wiedziałem, że jak odpalę to zniszczę silnik. Poprosiłem syna, żeby po powrocie z pracy pojechał ze mną na stację i weźmiemy samochód na hol do domu. Do kardiologa pojechałem autobusem – wspomina mężczyzna. 76-latek miał jeszcze na tyle „trzeźwy” umysł, że przygotował wężyki do wypompowania paliwa i po powrocie syna pojechali razem na stację paliw.

„Tato strasznie charczał”

Obydwaj mężczyźni dojechali na stacje, zapięli linkę holowniczą i ruszyli w drogę powrotną do domu. - Wyjeżdżamy na główną, patrzę do lusterka, a tata mnie wyprzedza po krawężniku, wpatruje się bardziej i widzę, że nie siedzi za kierownicą – relacjonuje Janusz Gomułka. Siła była tak duża, że urwało hak, do którego przypięta była linka. Samochód zatrzymał się na krawężniku. – Otwieram drzwi i tata leży w nogach pasażera, strasznie charczał. Podniosłem go do góry i zadzwoniłem na 112. Wyciągnąłem tatę z samochodu, wziąłem ubrania robocze i podłożyłem mu pod plecy - opisuje syn Janusz.

W tym dniu na stacji benzynowej w pracy był Dawid Zborowski. – Widziałem, jak pan pomylił sobie paliwo, potem jak zapinali samochód, by go odholować. W pewnym momencie usłyszałem okropny trzask, myślałem, że doszło do wypadku. Bez zastanowienia wybiegłem na ulicę, zobaczyć co się stało – relacjonuje Dawid Zborowski. Młody mężczyzna jest druhem Ochotniczej Straży Pożarnej w Lipnicy Górnej. Przeszedł też szkolenie z pierwszej pomocy.

Serce stanęło

Serce pana Edwarda się zatrzymało. Zanim na miejscu zjawiło się pogotowie trzeba było przywrócić krążenie. Niedaleko miejsca zdarzenia mieszka ratowniczka medyczna Miranda Antas. – Mama do mnie zadzwoniła, że obok posterunku policji jest jakiś wypadek. Wzięłam jednorazowe rękawiczki i pojechałam na miejsce – wspomina. Syn pana Edwarda, razem z pracownikiem stacji benzynowej rozpoczęli wykonywanie sztucznego oddychania. Później przyjechali strażacy i pogotowie, którzy kontynuowali prace ratownicze. – Najważniejsze były pierwsze minuty. Gdyby na miejscu nie pojawił się Dawid, to już by mnie nie było na tym świecie – powtarzał kilka razy w rozmowie z nami pan Edward.

„Mało kto wychodzi na własnych nogach”

Miranda Antas, która od 7 lat pracuje jako ratownik medyczny, w tym 3 lata na szpitalnym oddziale ratunkowym jest pełna uznania dla Dawida za jego odwagę. – Wiele razy w pracy ratownika mamy do czynienia z przeprowadzaniem reanimacji, zawsze jest stres i nerwy. Tym bardziej warto zaznaczyć jaką odwagą wykazał się Dawid, który nie wahał się, tylko ruszył na pomoc – tłumaczy ratowniczka.

Dawid przyznaje, że była to jego pierwsza akcja ratowania życia. – Do tej pory z reanimacją miałem do czynienia tylko podczas kursu, gdzie ćwiczyliśmy na manekinie – opisuje druh OSP Lipnica Górna. Po przywróceniu czynności życiowych Miranda pomogła ratownikom zabezpieczyć pana Edwarda, i mężczyzna trafił na SOR jasielskiego szpitala, a następnie na oddział intensywnej terapii. – To takie miejsce, do którego trafiają ludzie w bardzo ciężkich stanach. Mało kto wychodzi z niego na własnych nogach – nie ukrywa doświadczona ratowniczka.

Nikt nie wie co się stało

- Jeżeli bym żył, to prawdopodobnie byłbym jak roślina. Mózg by już nie pracował - tak usłyszałem od lekarza jak się obudziłem. Nic nie wiedziałem co się stało. Ja mam wszystko wymazane z pamięci. W ciągu dnia nie miałem żadnych obaw, że coś się dzieje. Zastanawiające było tylko, że pracowałem 28 lat jako kierowca zawodowy i nigdy nie zdarzyło mi się zatankować złego paliwa – opowiada Edward Gomułka. Jak znajomy lekarz zobaczył go po wyjściu ze szpitala, to na przywitanie skwitował „witaj wśród żywych”. - Nikt sobie nie pomyślał, że będę chodził po tym świecie i rozmawiał – podsumowuje pan Edward. Po zdarzeniu trafił ze szpitala w Jaśle do Tarnowa. Tam lekarze wszczepili mu rozrusznik. Mężczyzna jest w dobrej formie.

Oszczędności i brak kasy

Ratowniczka Miranda opisuje, że zamiast wspierać zespoły ratownicze, to "od góry" idzie obcinanie etatów i redukcja załóg karetki do dwóch osób. - Na miejsce do ratowania życia pana Edwarda przyjechał kierowca i ratownik. Jeśli by nie było tzw. lucasa (sprzętu pomocnego przy uciskaniu klatki piersiowej), to dwie osoby musiałyby prowadzić reanimację, a kto będzie podawał leki czy prowadził inne czynności? Nie wspomnę o uzupełnieniu dokumentacji, która musi być gotowa przed przywiezieniem pacjenta na SOR. Teraz kierowca jest też ratownikiem medycznym. Trzy lata pracowałam na SOR-ze, więc wiem z doświadczenia, że gdyby nie dodatkowy sprzęt, to brakowałoby rąk do ratowania ludzi – podkreśla Miranda Antas.

O oszczędnościach w ratownictwie mówi też młody druh OSP Lipnica Góra. Jako strażak miał jeszcze w poprzednich latach okazję zrobić kurs pierwszej pomocy. Jak jest obecnie? - Teraz jest problem z tym, żeby zrobić uprawnienia do ratownictwa, bo gminy oszczędzają. Na kurs wysyłani są tylko druhowie należący do jednostek zrzeszonych w Krajowym Systemie Ratownictwo-Gaśniczym – opisuje druh Dawid Zborowski. Koszt uprawnień potrzebnych do prowadzenia czynności ratujących życie przez strażaków, to niespełna 400 zł…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto