Wierzba, a właściwie, to co z niej zostało, rośnie obok remizy w Nawsiu Kołaczyckim. Ma 410 cm obwodu i około 12 metrów wysokości. Na wysokości 2 metrów od ziemi pień jest zgniły i spróchniały. Wewnątrz jest około 70-centymetrowa dziupla, do tego na około 1/3 obwodu pnia występuje zgnilizna. Na drzewie rosną liczne huby. Andrzej Kulczucki, pracownik Nadleśnictwa Kołaczyce, na prośbę sołtysa Nawsia Kołaczyckiego podjął się oględzin drzewa.
- Wzdłuż rowu jest silnie uszkodzony system korzeniowy (częściowo zgniły). Drzewo rośnie w odległości około 3 metrów od ulicy i budynku remizy strażackiej. Biorąc pod uwagę powyższe, stanowi ono bardzo poważne zagrożenie dla osób i mienia znajdującego się w zasięgu korony drzewa - napisał w opinii Andrzej Kulczycki.
Sołtys Rączka twierdzi, że w walce o bezpieczeństwo mieszkańców poruszył już wszystkie możliwe instytucje. Wszystko zaczęło się w ubiegłym tygodniu, kiedy pracownicy urzędu miejskiego przybyli do Nawsia, by oczyścić miejscowy potok.
- Mieliśmy wykonać czyszczenie rowu. We wtorek przyjechała koparka i zaczęło się udrożnianie rowu. Pracownicy zeszli do koryta, zaczęli przesuwać płyty, czyścić kratki i w pewnym momencie drzewo zaczęło trzeszczeć. Odsunęliśmy się na bok i na naszych oczach drzewo pękło, w pniu zrobił się prześwit - relacjonuje sołtys Nawsia Kołaczyckiego. Natężenie ruchu na tej drodze jest bardzo duże.
- Droga powiatowa jest zniszczona i wszyscy jeżdżą drogą obok tej wierzby do Jasła, dzieciaki chodzą do szkoły. Oby tylko nie doszło do jakiejś tragedii - podkreśla Jan Rączka. Sołtys sprawę zgłosił nie tylko do naszej redakcji. Jak tylko zobaczył, że istnieje zagrożenie, to w pierwszej kolejności o konieczności usunięcia drzewa powiadomił burmistrz Kołaczyc. Na prośbę sołtysa Stanisław Żygłowicz skierował pracowników, którzy rozpoczęli procedurę usunięcia drzewa. Stare, zniszczone drzewo rośnie na prywatnej posesji. Zagraża też liniom wysokiego napięcia.
- Informowałem o tym zakład energetyczny. Panowie stwierdzili, że mogą przyciąć gałęzie, ale drzewa nie wytną. Tłumaczyli, że w razie uszkodzenia sieci, wszystko jest ubezpieczone i ewentualne straty zostaną im wypłacone w formie odszkodowania - opisuje sołtys Rączka. O problemie powiadomił też straż pożarną. - Pan, który ze mną rozmawiał, wyjaśnił, że muszę przekazać informację do burmistrza, ten powinien przekazać do straży pismo i dopiero wtedy będzie można podjąć jakieś działania - tłumaczy gospodarz Nawsia Kołaczyckiego.
I na koniec dodaje, że odnalazł w swojej wsi tykającą bombę. - Czasem widać w telewizji, jak strażacy jadą i ściągają kota, a u nas nikt nie chce zadbać o zdrowie i życie ludzkie - ubolewa sołtys Jan Rączka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?