Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz G. z Jasła odsiaduje wyrok za zabójstwo byłej żony. Czy jego proces zostanie powtórzony?

Jakub Hap
Jakub Hap
Do Sądu Najwyższego wkrótce trafi kasacja od wyroku w sprawie głośnego zabójstwa pielęgniarki z Jasła, Haliny G. Mąż kobiety, której ciała nadal nie odnaleziono, nie przyznał się do związku z jej zaginięciem i wciąż liczy na uniewinnienie.

Końcem grudnia 2020 roku Sąd Apelacyjny w Rzeszowie wydał orzeczenie podtrzymujące karę 25 lat pozbawienia wolności, na którą po wielomiesięcznym procesie poszlakowym skazał Janusza G. krośnieński sąd okręgowy. Sędziowie orzekający w drugiej instancji podtrzymali, że mężczyzna jest winny zabójstwa dawnej partnerki, lekko zmieniając jedynie sam opis czynu.

- Wydając ten wyrok mamy poczucie ogromnej odpowiedzialności, ale też jesteśmy absolutnie przekonani, że (…) G. popełnił zarzucany mu czyn (...). Uważamy ten wyrok za słuszny

- zapewniał w ustnym uzasadnieniu decyzji rzeszowskiego sądu sędzia Zygmunt Dudziński.

Sąd: Janusz G. miał motyw i zabił

Jak wynikało z ustaleń sądu w Krośnie, z którymi zgodził się sąd apelacyjny, 5 sierpnia 2014 r. przed godziną 20 Janusz G. wtargnął do domu przy ul. 17 Stycznia, gdzie mieszkała Halina, na co dzień pracująca na izbie przyjęć jasielskiego szpitala. Zrobił to, działając w zamiarze bezpośrednim zamordowania byłej żony - łamiąc zakaz zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 50 metrów, nałożony na mężczyznę przez sąd kilka lat wcześniej. G. miał zadać 52-latce co najmniej dwa ciosy tępym narzędziem, powodując krwawienie z powstałych ran, umieścić ją w części ładunkowej swojego samochodu dostawczego marki ford transit i wywieźć w nieznane miejsce.

Zdaniem obydwu sądów, Janusz G. miał motyw, by zabić. Toczyli z Haliną batalię sądową, której celem był porozwodowy podział majątku. Finał procesu miał nastąpić dwa dni po zaginięciu jaślanki. Istniało duże prawdopodobieństwo, że sąd pozbawiłby G. prawa własności do co najmniej połowy działki przy ul. Floriańskiej, na której prowadził skład złomu. A działalność ta miała być dla mężczyzny oczkiem w głowie.

Obrońca kwestionuje dowody

Skazany za zabójstwo nigdy nie przyznał się do jego popełnienia. Konsekwentnie nie wyrażał zgody na przebadanie go wariografem. Choć wyrok, na mocy którego przebywa za kratkami jest prawomocny, mężczyzna cały czas ufa, że zostanie zmieniony. Ostatnią możliwością ku temu jest kasacja, rozpoznawana przez Sąd Najwyższy. O tym, że Janusz G. z niej skorzysta, jego pełnomocnik mecenas Krzysztof Mysza mówił jeszcze początkiem minionego roku. Jako że sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku zajęło sądowi wiele miesięcy, złożona została dopiero w tym roku - w poniedziałek, 14 lutego.

- Zarzutów kasacyjnych jest w tej sprawie dużo, ale można je uszeregować w dwie grupy. Jedna ma związek ze śmiercią kobiety będącej jedną z trojga ławników, którzy współtworzyli skład orzekający podczas procesu w Krośnie. Gdy zmarła, i została zastąpiona innym ławnikiem sąd powtórzył niektóre czynności procesowe, natomiast nie powtórzył oględzin, które odbyły się 6 sierpnia 2018 r. Członkowie składu sądzącego stawili się wówczas m.in. na ogródkach działkowych „Słoneczko” w Jaśle, w miejscu zamieszkania Haliny G. przy ul. 17 Stycznia, miejscu odnalezienia samochodu ford transit i punkcie skupu złomu, który prowadził Janusz G. Zdaniem skarżącego te oględziny miały znaczenie dowodowe i nieprzeprowadzenie tego dowodu ponownie, z udziałem nowej ławniczki jest błędem procesowym istotnym w tej sprawie

- tłumaczy sędzia Zygmunt Dudziński, pełniący funkcję rzecznika Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.

Druga grupa zarzutów dotyczy zeznań ważnego świadka. Chodzi o działkowicza, który w dniu zaginięcia Haliny G. miał widzieć mężczyznę na ogródkach działkowych w sąsiedztwie jej posesji - około godziny 20-20.30.

- Sąd dał wiarę rozpoznaniu Janusza G. przez tego świadka na okazaniu. I tu jest kwestia, czy była możliwość - z uwagi na porę dnia, odległość, z jakiej świadek widział ewentualnie podejrzanego - prawidłowego rozpoznania, że to była ta osoba, a nie inna

- wyjaśnia sędzia Dudziński.

Kasacja powinna wpłynąć do Sądu Najwyższego za kilka tygodni. Można przypuszczać, że na jej rozpoznanie trzeba będzie poczekać co najmniej kilka miesięcy. Do tematu wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto