Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jaślanie w anegdocie. Część pierwsza: Antoni Zoll

Wiesław Hap
Antoni Zoll w sile wieku
Antoni Zoll w sile wieku smtz.pl
Początkiem grudnia ukazała się moja nowa książka „Sławni i zapomniani jaślanie w ciekawostkach i anegdotach”. W kilku kolejnych numerach Faktów Jasielskich zaprezentuję niektóre z przybliżonych tam postaci. Pierwszą będzie Antoni Zoll.

Bił się o kobiety

Spoczywający na Starym Cmentarzu w Jaśle doktor praw, w latach II RP pełniący funkcję starosty powiatu jasielskiego, był człowiekiem wyjątkowo barwnym i nietuzinkowym. Cechami charakteru, osobowością, pasjami, hobby i bogactwem wydarzeń z życia mógłby obdzielić wiele osób. Od dziecka wyróżniał się oryginalnością, własnym zdaniem i dużym poczuciem humoru.
Jako chłopiec wraz z ojcem, mamą i braćmi zwiedzał wystawę malarstwa w krakowskim pałacu arcybiskupim. Kiedy podeszli pod najnowszy obraz Jana Matejki, znajomego ojca naszego bohatera, zacnego prof. Fryderyka Zolla starszego, Matejko zapytał Antoniego, jak mu się podoba jego kolejne dzieło. Młodzian stwierdził krótko: „Rama jest prześliczna”. Mistrz zaniemówił. Jak przypomina w opowieści rodzinnej prof. Andrzej Zoll - Antoni - jako młody człowiek miał wielki temperament, podziwiał płeć piękną i adorował kobiety oraz kilkakrotnie pojedynkował się o nie.

Urzędnik - artysta

Tak wspominał Zolla jako starostę powiatu sanockiego, jaślanin dr Stanisław Proń, wówczas urzędnik tamtejszego starostwa: „Od chwili objęcia urzędowania już z góry zapowiedział mi, że on nie jest do pisania; politykę zastrzega sobie, a urzędowanie urzędnikom. Więc jeździł w poniedziałek do Krakowa, a we środę do Lwowa, z którego wracał zawsze salonką”. Był urzędnikiem, ale również człowiekiem renesansu. Pasjonował się kulturą i sztuką, śpiewał amatorsko, uprawiał sport, myślistwo.
Uwielbiał muzykę. Posiadał ogromną kolekcję płyt gramofonowych, które namiętnie słuchał. W okresie pobytu w Jaśle i Niegłowicach jego gośćmi byli m.in. prezydent RP prof. Ignacy Mościcki, zaprzyjaźnieni śpiewacy operowi - bas Adam Didur (uczył Zolla śpiewu) i tenor Jan Kiepura, książę, ziemianin i filantrop Roman Władysław Sanguszko oraz odkryta przez Didura sopranistka z Trzcinicy, Wiktoria Kotulak - Vittoria Calma.

W pamięci autora „Szatana z siódmej klasy”

Przez wiele lat nasz bohater przyjaźnił się z Kornelem Makuszyńskim - słynnym pisarzem i poetą, jednym z najweselszych literatów lat międzywojnia.

„Antek Zoll polował, malował, fotografował, śpiewał, grał i last not least - w zastraszający sposób niszczył dobre piwnice. Nierozłączna para, Adam Didur i Antek Zoll, znana była powszechnie. Jeden, światowej sławy bas, drugi wspaniały, choć amator, baryton. (…) Dnia jednego wraz z Didurem odwiedził mnie w Zakopanem. Źli ludzie, plotkarze z wyparzonymi pyskami, opowiadali, że w promieniu dwudziestu kilometrów zabrakło wtedy wina. Z dziesięciu kilometrów plotka zrobi zawsze dwadzieścia…”

- wspominał Zolla Makuszyński.

Końcem XIX w. muzyk i kompozytor krakowski Adam Wroński, zwany „polskim Straussem” zadedykował Zollowi - jako pasjonatowi łowiectwa i swojemu byłemu uczniowi śpiewu - utwór pt. „Pif! Paf! Galop”.

We wspomnieniach profesora Steinhausa

Niezwykle interesujący obraz postaci i działalności Antoniego Zolla przekazał nam w swoich „Wspomnieniach i zapiskach” świetny matematyk rodem z Jasła, prof. Hugo Steinhaus.

„Zwykle jeździliśmy na lato do Jasła; w lecie, w lipcu lub sierpniu, odbywały się tam turnieje tenisowe, ale i bez tego życie towarzyskie było dość urozmaicone. O to, żeby miasto nie zasnęło, starał się przede wszystkim starosta, pan Antoni Zoll, który o każdej porze dnia i nocy budził je ariami operowymi, śpiewanymi przy otwartym oknie lub granymi fortissimo na gramofonie. (…) Miał swoisty sposób załatwiania spraw. Raz policja miejska aresztowała jakiegoś eleganckiego pana, który nie umiał po polsku, i którego podejrzewano o akcję na rzecz Rosji. Starosta zainteresował się tą sprawą, odwiedził więźnia i orzekł, że areszt miejski nie jest odpowiednim miejscem dla człowieka inteligentnego. Wobec tego wziął go do siebie i trzymał w pokoju obok sypialni, zamykając go na klucz, gdy sam wychodził z domu. Obiad jadł z nim razem. Pewnego razu, spacerując z Jankiem Adamskim po rynku w Jaśle, puka się w głowę i mówi: - Muszę wrócić do domu. - Dlaczego?- Bo zapomniałem, że muszę podać czarną kawę mojemu lokatorowi! Było to zupełnie szczere i muszę powiedzieć, że aresztant chyba nigdzie, z wyjątkiem może Anglii, nie znalazłby takiego starosty. Zoll żył w wielkiej przyjaźni z Didurem i jego córkami, bywał u niego Kiepura, bywała okoliczna arystokracja i gotów był do każdej zabawy, a kiedy nadchodziły finały na turnieju tenisowym, woźni musieli mu przynosić papiery do podpisu na trybunę”

- pisał Steinhaus.

.....
Czytelników, którzy chcieliby poznać bliżej postać tego niepospolitego człowieka oraz innych bohaterów mojej najnowszej książki, gorąco zachęcam do zapoznania się z tym wydawnictwem. Można je zakupić w biurze Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego przy ul. Śniadeckich 15 (po uprzednim kontakcie telefonicznym - nr tel. 505 661 224) oraz w „Księgarni u Jacka”.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto