Dla jednych oficer „bez skazy”, dla innych kontrowersyjny major Henryk Feliks Józef Dobrzański herbu „Leliwa” urodził się w Jaśle w 1897 r. Wywodził się ze starych i zasłużonych rodów ziemiańskich. Jego rodzina była bardzo blisko związana z właścicielami dworu, Sroczyńskimi, dlatego „pan na Gorajowicach” - Tadeusz Sroczyński - został chrzestnym ojcem małego Henryka. Uroczystość chrztu przyszłego bohatera historii Polski, obydwu wojen światowych oraz bojów z bolszewikami, odbyła się 13 lipca 1897 r. w kościele farnym w Jaśle.
- Kiedy zbudują oświetlenie przy drodze gminnej w Lipnicy Górnej
- Otwarte Mistrzostwa Miasta Jasła w Judo. Dzieciaki walczą na macie [ZDJĘCIA]
- Dzikie wysypisko przy kładce na Jasiołce w Jaśle. Są efekty naszej interwencji [FOTO]
- Jasło w kadrze. Oto prace laureatów konkursu "Jasło - Moje Miasto" [ZDJĘCIA]
- 41-letnia Aneta z Kołaczyc walczy o odzyskanie zdrowia. Jej bliscy proszą o pomoc
Debiut jeździecki
Już jako mały chłopiec uwielbiał jazdę konną. I tego dotyczy pierwsza, dość ciekawa historia z jego bogatego życia. Otóż, swoje pacholęce szarże jeździeckie przypłacił chorobą - w wieku ośmiu lat, po upadku z konia doznał wstrząsu mózgu. A wszystko wzięło się stąd, że chłopiec postanowił z podmiejskich łąk nieopodal dworku gorajowickiego, zwanych dziś „Łąkami Hubalowymi”, uczynić sobie prawdziwy parcours. Tyle tylko, że w jego zawodach rolę ruchomych przeszkód pełniły... pasące się tam krowy. Przeskakując nad grzbietem jednej z nich, zwalił się wraz z koniem na ziemię i odniósł wspomnianą kontuzję. Nie zraził się tym i nadal uprawiał jeździectwo.
Ułańska fantazja
W jeździeckiej reprezentacji kraju zadebiutował w 1925 r. Słynnym jego występem były zawody w Londynie w sali „Olimpia”. W obydwu przejazdach na koniu Generał nie strącił żadnej przeszkody i dzięki temu Polacy zajęli drugie miejsce. Główny bohater wieczoru, jako jedyny dwukrotnie bezbłędnie przejechał cały parcours, powinien otrzymać indywidualną nagrodę. Gospodarze o tym zapomnieli. Zrehabilitowali się dopiero po jakimś czasie i Dobrzański otrzymał od księcia Walii złotą papierośnicę z napisem „Dla najlepszego jeźdźca spośród oficerów wszystkich narodów”.
W międzyczasie z wkurzonego całą sytuacją Henryka postanowili zażartować sobie jego koledzy. Kiedy wszyscy siedzieli w pokoju hotelowym, wkroczył tam ktoś ze służby i wniósł specjalną przesyłkę. Dobrzański był przekonany, że to prezent po zawodach. Kiedy otworzył paczkę, oczom zebranych ukazał się… hotelowy wazon. Obdarowany ze złości roztrzaskał go o podłogę i rzucił się do otwierania walizki, gdzie miał schowany rewolwer. Koledzy natychmiast uciekli z pokoju…
Niepokorny oficer
Służąc w Grudziądzu, bardzo nudziły go codzienne zajęcia. Dla rozrywki zwołał więc swój szwadron i wykonał z nim błyskotliwą szarżę konną z szablą na młode drzewka w miejskim parku. To tylko dolało oliwy do ognia w zatargach z przełożonymi i został karnie przeniesiony do pułku ułanów w Rzeszowie. Wynikało to również i z cech charakteru majora, takich jak: wybuchowość, odwaga w wyrażaniu opinii, prawość, obrona podwładnych. Z Rzeszowa trafił do Hrubieszowa, gdzie został kwatermistrzem. Gdy dowódca pułku zarzucił mu, że nie ma wystarczającej ilości żywności dla żołnierzy, sprowadził cały wagon pożywienia, którego nie dało się upchnąć w magazynie.
Pewnego razu otrzymał od małżonki w prezencie konia. Podobno na jego pytanie, skąd wzięła na to pieniądze, odpowiedziała: „Nic Ci Do Tego”. Tak też go nazwał. Gen. Juliusz Rómmel, odwiedzając Dobrzańskiego, zobaczył wierzchowca i spytał luzaka, jak się zwie. Tamten dumnie zawołał: „Nic Ci Do Tego! Panie Generale!”. Major musiał interweniować i tłumaczyć.
Kiedy podczas manewrów na Wołyniu oddano pod komendę „Hubala” pułk kawalerii, ten nie czekał na następny dzień i nocą przeprawił się z pułkiem przez rzekę, okrążył „nieprzyjaciela” i wziął do niewoli cały sztab naczelny. Ten krok spodobał się jego podkomendnym, ale po raz kolejny został źle odebrany przez zwierzchników, którzy znów wyrazili się o majorze: „to oficer nie na czasy pokojowe”. Gen. Rómmel powiedział wtedy do niego; „Heniu, teraz to i ja Ci już nic nie pomogę”.
- Armia wzywa. WKU w Jaśle zachęca mieszkańców do wstąpienia do wojska
- Nie żyje Stanisław Wójcik, założyciel i współwłaściciel "Vortumnusa"
- Politycy Koalicji Obywatelskiej pod rafinerią pytali, czy Lotos trafi w prywatne ręce
- Restauratorzy z Jasła: Na dłuższą metę tak nie przetrwamy
- Te kobiety zrobiły wiele dla Jasła i mieszkańców. Oto wybitne mieszkanki
- Strażacy z Jasła ruszyli na pomoc mężczyźnie, który chciał skoczyć z ruin zamku
Dusza towarzystwa
Charakteryzował go cięty dowcip, mocna głowa do trunków, uwielbienie w oczach kobiet i kolegów. Był też świetnym tancerzem oraz brydżystą. Zimą wyjeżdżał z żoną do Zakopanego. Uczestniczył tam w zawodach konnych na śniegu i jeździł na nartach. Wieczory i noce spędzał w towarzystwie małżonki w kawiarniach i w sali hotelu „Bristol”, gdzie wspólnie zdobywali nagrody w konkursach tańca na balach.
Któregoś dnia w Rzeszowie, razem z żoną udał się na koncert Jana Kiepury. Przed budynkiem stał posąg artysty wykonany z tworzywa który spodobał się pani Dobrzańskiej. Po koncercie major odprowadził małżonkę do domu. Kiedy położyła się spać, wraz z kilkoma kolegami oficerami, pomimo pościgu policji, „uprowadził” figurę tenora. Postawił ją przed kamienicą, gdzie mieszkali Dobrzańscy.
……………
Czytelników, którzy chcieliby poznać bliżej postać tego niepospolitego człowieka i innych bohaterów mojej książki, gorąco zachęcam do zapoznania się z tym wydawnictwem. Można je kupić w biurze Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego przy ul. Śniadeckich 15 (po uprzednim kontakcie telefonicznym - nr tel. 505 661 224) oraz w „Księgarni u Jacka”.
ZOBACZ TAKŻE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?