Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jasło. Fotograficzne zamiłowania Wiesława Telegi

Bogdan Hućko
Bogdan Hućko
Archiwum Wiesława Telegi
Od 10 lat hobbystycznie dokumentuje życie społeczne i kulturalne miasta. Z aparatem fotograficznym nie rozstaje się nigdy. Dostrzega to, czego często nie widzą inni.

Z widzenia zna go wielu. Nie wszyscy jednak wiedzą kim jest, jak się nazywa i czym zajmuje. Czasami intryguje przechodniów gdy wypatruje coś w oddali, zarówno na ulicy, w parku, na łące. Zawsze z nieodłącznym aparatem fotograficznym. Swoim hobby wrósł na stałe w koloryt miasta.

Mówią o nim – kronikarz i dokumentalista miejskiej przestrzeni. Nie oburza się, ale dla niego pierwszą miłością w pasji fotografowania otoczenia jest przyroda.

– Jestem wyczulony na jej piękno. Ma w sobie coś szczególnego

– podkreśla Wiesław Telega, jaślanin z wyboru.

Ciągotki do utrwalania na kliszy miał od dawna, ale zawsze brakowało mu czasu na swoiste hobby. Praca na zmiany w drukarni, późne powroty do domu. Obowiązki, zmęczenie. Jednym słowem proza życia. Swojej pasji oddał się bezgranicznie dopiero na emeryturze.

Zaczęło się w Kanadzie

W 2013 roku podczas rodzinnego pobytu w Kanadzie poczuł potrzebę robienia zdjęć.

- Jeździliśmy po Kanadzie, zwiedzaliśmy różne miejsca. Nie miałem jednak aparatu

– opowiada. Podczas tej zagranicznej peregrynacji wypsnęło mu się głośno: „ale bym sobie porobił zdjęcia”.

– Dali mi aparat i zacząłem fotografować niemal wszystko co napotykałem na swojej drodze. Po powrocie do Polski było mało miejsca na dysku

– śmieje się Wiesław Telega, wspominając trudne początki robienia zdjęć.

Nowe zajęcie zaczęło go coraz bardziej wciągać. Poczuł, że to jest to, przysłowiowy strzał w dziesiątkę na emeryckie lata. Połączył przyjemne (fotografowanie) z pożytecznym (spacery). Od córki i zięcia dostał w prezencie aparat. W przeciwieństwie do kanadyjskiego epizodu, zaczął „specjalizować” się w dokumentowaniu otaczającego świata. Już nie celował obiektywem i naciskał spustu migawki na wszystko, co popadnie.

– Powoli zacząłem wybierać budynki, ludzi, przyrodę. Przede wszystkim przyrodę. Mam talent widzenia tego, co inni nie widzą. Szedłem niegdyś z koleżanką przez park i mówię do niej: popatrz jaki liść z uszami. Była zaskoczona: gdzie ty, to widzisz. Liść miał coś na kształt uszu. Niedaleko glorietki w parku jasielskim jest drzewo o trzech twarzach. Jedna, druga, trzecia narośl na klonie. Trzeba oczy otworzyć i wtedy się zobaczy

– opowiada Wiesław Telega.

– Jedni przejdą dziesięć razy i nie zauważą. A mnie ludzie mówią, że mam dar widzenia inaczej niż inni

– dodaje.

Szczęście to połowa, a może i więcej, sukcesu w fotografii. Przechodził obok kościoła franciszkanów. Zobaczył otwarte okno, a w nim organistę, grającego i śpiewającego. Zrobił zdjęcie.

– To mi się trafiło. To był moment, ta chwila

– przyznaje.

„Foto safari” w centrum i na obrzeżach miasta

Często zapuszcza się na obrzeża Jasła. Jego ulubionym miejscem są Kaczorowy. Urzekają go takie miejsca. Pola, trzy stawy, przepływająca Wisłoka. To tutaj między innymi urządza sobie swoje „foto safari”.

– Nie wybieram się specjalnie w poszukiwaniu zwierząt. Gdy wypatrzę lub przypadkowo spotkam, to fotografuję

– tłumaczy pasjonat.

W ten sposób złapał w obiektywie lisa, który jest bardzo uważnym i płochliwym zwierzęciem. Na drzewie sfotografował siedzące trzy kormorany. Nawet ornitolog był bardzo zdziwiony, bo te ptaki rzadko można spotkać w naszym regionie. I w dodatku siedzące na drzewie. Nie mógł uwierzyć. Dopiero zdjęcie Wiesława Telegi go przekonało. Wątpliwości zostały rozwiane. Podobnie było z czaplami. Trzeba mieć trochę szczęścia, ale też przysłowiowego nosa, żeby akurat znaleźć się w danym miejscu oraz potrafić wypatrzeć to, czego inni nie zauważają.

Z największą przyjemnością fotografuje stado koni z pobliskiej stajni „Huzar”. Zachowania rumaków, szczególnie źrebaków, są wdzięcznym tematem do przyrodniczego albumu. Podobnie jak sarny, dla których ulubionym miejscem bytowania są zarośla nad rzeką.

Przymierza się do zrobienia serii zdjęć pod roboczym tytułem „Ptaki w Jaśle”. Awifauna miejska i na jego obrzeżach jest wyjątkowo bogata i różnorodna gatunkowo. Robi zdjęcie ptakom, potem przybliża je i rozpoznaje gatunki. Zaprzyjaźnieni ornitolodzy zachodzą często w głowę i pytają, gdzie uchwycił akurat taki gatunek skrzydlatych.

– Nie szukam specjalnie, ale gdy wypatrzę, to robię zdjęcie. W parku miejskim żyją trzy gatunki dzięciołów. W tamtym roku było ich zatrzęsienie, w tym jest nieco mniej. W centrum miasta fotografowałem sowy. To samo z wiewiórkami. Spotkałem w parku zajęczycę z dwoma małymi. Lisy to na porządku dziennym w centrum miasta. U moich znajomych, mieszkających przy ulicy Ducala, rano na podwórku była sarna

– dzieli się obserwacjami przyrodniczymi poczynionymi podczas spacerów.

Do miejskiego parku ma dwa kroki, bo mieszka przy ul. Kołłątaja. Utrwalił w kadrze m.in. kopciuszka, podobnego do wróbla. Ptaki te są bardzo fotogeniczne, wyczyniają różne harce, kąpią się, stroszą piórka, ale gdy tylko zorientują się, że są obserwowane, natychmiast odlatują.

Piękno detali architektonicznych

Jasło nie ma zbyt wiele zabytkowych budowli. Miasto zniszczone z premedytacją przez Niemców podczas II wojny światowej zostało odbudowane, ale pięknej architektury nie udało się odtworzyć. W tamtych, trudnych latach, najważniejsza była odbudowa, żeby ludzie mieli dokąd wrócić, gdzie zamieszkać, bo w miejscu, gdzie jeszcze do niedawna tętniło życie, było jedno wielkie gruzowisko i pogorzelisko. To co zostało z dawnej świetności urbanistycznej miasta nie może ujść uwadze Wiesławowi Teledze. Jego wzrok jest niczym skaner. Lubuje się w detalach architektonicznych. Stare kamienice, zabytki, a przede wszystkim szczegóły architektoniczne – schody z balustradą, ornamentyka, stare drzwi, fragmenty dachów, zdobienia.

– Piękno jest w detalu, nie zawsze jest to budynek pokazany w całej okazałości. Interesują mnie szczególiki. W detalach jest większe piękno niż w całości

– mocno akcentuje fotograf miasta i na dowód podaje przykład kamienicy koło sklepu rybnego.

- Budynek taki sobie, ale gdy przybliży się dach i okna, to wychodzi piękno. Staram się uchwycić w kadrze to, co mi się podoba. Najładniejsze są detale architektoniczne

- podkreśla.

Być może to zauroczenie detalami to pokłosie skrzywienia zawodowego. Przecież drukarnia to szczegóły. Jako technik poligrafii był świadkiem wielkich przemian w tej branży, począwszy od składu ręcznego, maszynowego, przez linotypy po komputery.

Spacery z Foxem

Wiesław Telega fotografuje miasto przede wszystkim podczas spacerów ze swoim ulubionym psem Foxem, niewielkim mieszańcem o rudym ubarwieniu, wziętym z schroniska. Tak od trzech lat razem wędrują ulicami Jasła. To są najczęściej godzinne spacery o różnych porach dnia - latem, wiosną, jesienią i zimą.

– Nigdy nie spieszymy się, nie mamy gdzie. Nie wychodzę specjalnie robić zdjęć, tylko na spacer z psem, strasznie wiernym, który w domu nie opuszcza mnie na krok. Już się przyzwyczaił na spacerze, że gdy robię zdjęcia, to siedzi i czeka. Czasami płacze, bo już chce iść dalej lub wracać do domu

- uśmiecha się pan przyjaznego Foxa, którego uwielbia fotografować w różnych pozach.

Wyjątkiem są zamówienia. Takie szczególne miał Jerzy Ruciński, jaślanin, mieszkający w Rzeszowie, kolekcjoner starych pocztówek Jasła, ukazujących miasto, którego już nie ma.

– Poprosił mnie o zrobienie zdjęć miejsc, które są utrwalone na przedwojennych kartach. Chodziło mu o porównanie przedwojennego Jasła z widokówek, z tym co jest obecnie. Ciężko było, bo większość okazałych gmachów nie istnieje. Naprzeciw poczty, tam gdzie jest obelisk 600-lecia Jasła, był piękny budynek

– podkreśla Wiesław Telega.

Robił też zdjęcia na prośbę dyrektora Muzeum Regionalnego w Jaśle Mariusza Świątka. Dokumentował zmiany w strukturze urbanistycznej miasta. Fotografował ulice, zachodzące przy nich zmiany, co dotyczyło głównie dużej rotacji sklepów i szyldów. Jest zniesmaczony przejaskrawionymi, kiczowatymi reklamami, które nie dodają urokowi miasta.

Jak pistolet w kaburze

Z aparatem fotograficznym, gdy wychodzi na spacer, nie rozstaje się nigdy. Ci, co go znają, zaczepiają często na ulicy i gdy nie widzą sprzętu, pytają: gdzie aparat?

– Pod kurtką. Jak pistolet, w kaburze

– śmieje się Wiesław Telega.

Wcześniej miał kodaka, potem lumixa, który zepsuł mu się przed wybuchem pandemii. Naprawa nie byłaby zbyt droga, ale czas oczekiwania na powrót przesyłki z Chin czy Korei był wielką niewiadomą. Kupił nowego lumixa, ale przyznaje, że nie jest z niego zbyt zadowolony.

- Tamten był mniej skomplikowany. Co mi z tego, że ma więcej możliwości, jak jakości nie ma. Ma 4K, ale to nie dla mnie

– zaznacza.

Na zdjęciach zapisuje najnowszą historię miasta, w którym osiedlił się – ze względu na pracę - przed około 40 laty. W porównaniu z rodzinnym Rzeszowem, Jasło niewiele się zmieniło.

– Nie zamieniłbym jednak Jasła na Rzeszów. Przerażają mnie tam odległości, ten wielkomiejski zgiełk. Dla mnie to makabra

– szczerze wyznaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto