Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krempna: Zaginął 42 lata temu. Do dzisiaj nie wiadomo co się stało

Grzegorz Michalski
Grzegorz Michalski
Archiwum rodzinne
Tej strasznej nocy z 4 na 5 sierpnia 1979 roku rodzina Maciejczyków nie zapomni nigdy. Mietek poszedł na spotkanie z kolegami. Nie wrócił...

Miał 21 lat. Akurat przyjechał na przepustkę z wojska, by być na chrzcinach dziecka swojego wujka. Do jednostki w Jarosławiu miał wrócić we wtorek. A on, jak wyszedł na imprezę, tak już nie wrócił. Koledzy, którzy razem z nim biesiadowali, w trakcie śledztwa kilka razy zmieniali zeznania. Podawali różne wersje wydarzeń z feralnej nocy. Jedyny człowiek, przyjaciel Mietka, który mógłby wyjaśnić zagadkę tajemniczego zniknięcia, milczał jak grób. Kilka lat po zaginięciu 21-letniego kolegi popełnił samobójstwo.

Co wydarzyło się tamtej nocy?

Na to pytanie rodzina Maciejczyków szuka odpowiedzi do dziś. Ostatnie osoby widziały zaginionego kilkaset metrów od domu. Już na początku śledczy brali pod uwagę kilka wersji. Z góry odrzucono tę o ucieczce Mieczysława za granicę. Nie był do tego zdolny. Na wojsko nie narzekał, chętnie wracał po każdej przepustce do jednostki.

Był jedynakiem

Mietek był oczkiem w głowie rodziców. Skończył zawodówkę w Jaśle, a potem pracował jako kierowca żuka w PGR w Krempnej. Grał w miejscowym klubie piłkarskim. W wojsku zaczął służyć 4 miesiące przed zaginięciem. W opinii kolegów, był wesołym i lubianym chłopakiem. Nie miał z nikim zatargów. W feralną noc z 4 na 5 sierpnia 1979 r. wybrał się do kolegi Jana do Świątkowej Małej. Tam z 10 innymi osobami mieli świętować wieczór kawalerski brata wspólnego kolegi. Jak zeznawali potem znajomi, Mietek opuścił ich ok.1 w nocy. Poszedł do domu. Ale do niego nie dotarł...

Sprzeczne zeznania

Sprawa od samego początku budziła wiele emocji. Rodzina zaginionego już w niedzielę zgłosiła milicji, że syn nie wrócił do domu. Funkcjonariusze jednak nie rozpoczęli od razu poszukiwań. Dopiero we wtorek zaczęło je wojsko, kiedy okazało się, że Mieczysław nie wrócił do jednostki. Jak wspominają mieszkańcy Krempnej, wojsko szukało Mietka przez kilka tygodni.

Mieczysław był jak inni w jego wieku. Nosił długie włosy. Był spokojnym chłopakiem. Przesłuchiwani w prokuraturze wojskowej koledzy Mietka składali sprzeczne zeznania. Kazimierz I. (popełnił samobójstwo) powiedział, że wyszedł z domu Jana P. ok. 20 minut po tym, jak wyszli z niego Jan z Mietkiem. Zeznał, że dogonił ich za mostem i rozstali się przy drodze na Wrzosową Polanę. Tam rozeszli się i umówili na spotkanie po kościele. Inny obraz sytuacji przedstawił Jan O. (obecnie mieszka w USA).Mówił, że wyszedł razem z Mieczysławem, ale ten jeszcze wrócił do domu Janka, żeby dokończyć imprezę. Podczas kilku przesłuchań Kazimierz i Jan obstawali przy swoich wersjach. Po pierwszych trzech tygodniach od zaginięcia i intensywnych poszukiwaniach wojsko przyjęło wersję, że żołnierz zdezerterował.

Znaleziona czapka

Mietek, wychodząc na spotkanie ze znajomymi, miał założony wojskowy mundur. W kilka dni po zaginięciu Zofia B., która wracała z lasu, znalazła na łące należącej do PGR ubrudzoną czapkę żołnierską. Leżała ona jakieś 4 kilometry od miejsca, gdzie bawił się chłopak. 25 sierpnia ponad setka żołnierzy i cywile przeszukało ponownie teren gminy w kierunku Świątkowej. Spuszczono wodę z zalewu, przeszukano koryto rzeki. Sprawdzano studnie. Cały czas odbywały się przesłuchania rodziny, znajomych i sąsiadów zaginionego 21- latka. Po kilku tygodniach poszukiwania przerwano.

10 września rozesłano za Mieczysławem Maciejczykiem list gończy. Śledczy nie mieli żadnego punktu zaczepienia. Nie ustalono, czy koledzy, którzy po raz ostatni widzieli się z żołnierzem, nie pamiętają faktów z powodu nadużycia alkoholu czy też kłamią. Najbardziej podejrzewano Kazimierza I. Krążyły pogłoski, że mógł się przyczynić do zaginięcia Miecia. Widać było, że Kazek dziwnie się zachowuje. Wcześniej był towarzyski, po zaginięciu Mietka – unikał ludzi i alkoholu.

Rodzina zaginionego na własną rękę próbowała porozmawiać z Kazimierzem. Wtedy przyznał, że gdy szedł z Mietkiem, podjechał do nich milicyjny samochód. Milicjanci poprosili Mietka do siebie, a Kazimierzowi kazali odejść. Po chwili z żołnierzem odjechali. Zeznania te sprawdziła milicja. Doszła, że w tych dniach na terenie Krempnej i okolic nie pojawiał się milicyjny samochód. Innego zdania byli okoliczni mieszkańcy. Na początku 1981 r. prokuratura w Krośnie umorzyła postępowanie, a akta sprawy trafiły do archiwum.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto