Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kuba z Jasła walczy o odzyskanie zdrowia. Wspiera go w tym wielu [ZDJĘCIA, WIDEO]

Jakub Hap
Jakub Hap
10-letni Kuba Bara kilka miesięcy temu przeszedł operację wycięcia guza mózgu. Przed chłopcem z Jasła, który marzy o piłkarskiej karierze jeszcze długa walka o odzyskanie zdrowia. Wspiera go w niej liczne grono ludzi - z popularnymi piłkarzami ze stolicy Jasielszczyzny na czele.

W pierwszych latach życia Kuby nie wydarzyło się nic, co można by odebrać jako sygnał, że z jego zdrowiem coś może być nie tak. Był jak rówieśnicy, wesoły, żywy, pełen energii, lubił biegać za piłką. Dramat rozegrał się z dnia na dzień, jesienią ubiegłego roku, pół roku po tym, jak chłopiec skoczył dziewięć lat. Z powodu nagłego, bardzo silnego bólu głowy trafił do jasielskiego szpitala.

Przeprowadzone badania wykazały torbielowaty guz o wymiarze 4,8x5,5 cm, z przegrodami w lewej półkuli móżdżku, oraz niewiele od niego mniejszy wzmacniający się guzek ścienny.

- Lekarze podjęli decyzję o natychmiastowym usunięciu guza, Kuba trafił na stół operacyjny 2 października. Operowany był w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, na oddziale neurochirurgii dziecięcej przez profesora Marka Manderę. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni, bo uratował życie Kuby. Niestety część guza została w głowie, a zabieg wywołał syna kilka skutków ubocznych - podwójne widzenie, oczopląs i zeza porażennego, przez co do teraz ma problemy z poruszaniem się

- mówi Joanna Bara.

Od lekarza do lekarza

Po operacji, gdy chłopiec doszedł do siebie rozpoczęto rehabilitację. Podwójne widzenie zmniejszyło się, dzięki czemu rozważany przez lekarzy zabieg na oczy w najbliższym czasie nie będzie konieczny. 10-latek jest pod stałą opieką okulisty, jeździ na kontrole do Krakowa. Na lewym kolanie ma założoną ortezę powstrzymującą jego przeprost, która dodatkowo ułatwia chodzenie. Choć ogólny stan małego jaślanina po zabiegu określany jest jako dobry, musi stawiać czoła licznym dolegliwościom, będących pokłosiem poważnej interwencji chirurgicznej.

- Boryka się m.in. z ataksją lewych kończyn, ma problem z utrzymaniem równowagi oraz z pamięcią, co znacznie utrudnia mu naukę

- wymienia mama Kuby.

I dodaje, że po wiosennym badaniu rezonansem magnetycznym lekarz nie miał najlepszych informacji. Jak się okazało, w główce Kuby, w miejscu guza nadal jest torbiel. Nie zmniejsza się, ale na szczęście również nie rośnie i nie powoduje przerzutów.

- Za pół roku czeka nas kolejny rezonans, kontrola u okulisty, i wiele wizyt u innych specjalistów. Po zakończeniu roku szkolnego mamy jechać na turnus rehabilitacji neurologicznej do Katowic. W planach jest też badanie RMI jednej nogi, ponieważ podczas ćwiczeń syn czuje w niej ból

- tłumaczy mama 10-latka.

Problemy fizyczne chłopca to jedno, ale rodzice martwią się też o jego psychikę. Kuba źle znosi ciągłe jeżdżenie od lekarza do lekarza. Raz po raz pyta: dlaczego ja? Nie może pogodzić się z tym, że choroba tak mocno namieszała w jego codzienności. Boi się, co przyniesie jutro. Rehabilitacja go męczy, często traci siły i motywację do żmudnych ćwiczeń, których efekty nie są widoczne i odczuwalne od razu. Poddaje się.

- Ostatnio, gdy wyszedł z gabinetu okulistycznego bez obturatora na okularach, który zasłaniał mu oczko, utrudniając codzienne czynności na twarzy miał uśmiech. Ale te chwile załamania są na porządku dziennym, dlatego jest pod stałą opieką psychologa. My, jego najbliżsi robimy wszystko, by miał wiarę w to, że będzie dobrze, że wróci do pełnej sprawności i wyjdzie z tej walki zwycięsko. Ufamy, że z naszą pomocą uwierzy w siebie, przełamie lęk i ani się nie obejrzymy, a znów będzie biegał po boisku z kolegami z UKS 6 Jasło, zagrają mecz. Ale zdajemy sobie sprawę, że do tego jeszcze długa droga

- podkreśla Joanna Bara.

Sukces batalii, jaką toczy Kuba zależeć będzie nie tylko od samozaparcia samego chłopca, mentalnego wsparcia psychologa, bliskich. Równie niezbędne są pieniądze. Każdy wyjazd na kontrolę, opłacenie prywatnych wizyt lekarskich, pokrycie kosztów podróży, zapewnienie sprzętu do efektywnej rehabilitacji wymaga sporych nakładów finansowych. Niestety - w portfelach rodziców 10-latka coraz częściej świeci pustkami.

- Dotąd priorytetem był zakup bieżni, na którą udało się zebrać pieniądze na subkonto Fundacji Serce dla Maluszka. Teraz robimy wszystko, by Kuba mógł zostać poddany kompleksowej rehabilitacji neurologicznej w innym ośrodku niż ten w Katowicach, gdzie prowadzone są nowsze, bardziej skuteczne zabiegi, masaże. Niestety takie turnusy nie są refundowanie i chcąc z nich skorzystać, trzeba dysponować kwotą minimum 6 tys. zł. By syn mógł robić postępy w domu należy mu również zapewnić różne piłki, poduszkę sensoryczną itp., o specjalnych plastrach, którymi co drugi dzień musimy oklejać mu nogi nie wspomnę. Na to wszystko idą pieniądze

- podkreśla Joanna Bara.

Razem dla Kuby

Na szczęście w trudnych chwilach rodzina Kuby nie jest zdana tylko na siebie. Wsparcie, jakie spływa na Barów od różnych ludzi jest tak duże, że serce rośnie. Pomagają im nie tylko bliscy czy znajomi, społeczność klubu UKS 6, mocno licząca na szybki powrót młodego zawodnika klubu na zieloną murawę, ale również obcy, których poruszyła jego historia. M.in. pochodzący z Jasła znani piłkarze.

- Pomoc dociera do nas z wszystkich stron, dzięki czemu wiemy i czujemy, że nie jesteśmy sami. W ostatnim czasie było bardzo głośno o koszulkach, jakie przekazali na licytacje na rzecz Kuby piłkarze Kamil Piątkowski (przygodę z piłką rozpoczynał w UKS 6 - red.) i Mateusz Cholewiak. Ta pana Kamila, z meczu Polska-Węgry zlicytowana została za ponad 4 tysiące złotych. Zwycięzca aukcji koszulki przekazanej przez pana Mateusza, z podpisami wszystkich zawodników Legii Warszawa, zapłacił 1025 zł. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni obydwu zawodnikom, są osobami o wielkich sercach. Warto podkreślić, że pan Kamil nie znając jeszcze osobiście Kuby, przekazał również na jego leczenie nagrodę pieniężną, jaką otrzymał po zdobyciu tytułu forbET gracza miesiąca w Ekstraklasie (wyniosła 3 tysiące złotych - red.). Mamy nadzieję, że uda się nam spotkać z obydwoma piłkarzami i osobiście im podziękować za te piękne gesty

- mówi Joanna Bara.

Istotnym wsparciem jest też dla małego wojownika z Jasła zbiórka nakrętek plastikowych pod hasłem "Nakręcamy się dla Kuby". Włączyły się w nią lokalne szkoły, przedszkola, urzędy, firmy, sklepy oraz wielu mieszkańców.

- Każda nakrętka, wrzucona np. do kosza w kształcie serca pomaga

- zaznacza mama 10-latka.

Przypomina również o innej akcji charytatywnej, którą zainicjowali niedawno wójt gminy Nowy Żmigród Grzegorz Bara i jego syn - kolega Kuby z UKS 6. Challenge #PomagamyJakubowi to piłkarska zabawa, a zarazem zbiorka pieniędzy. Zasady są proste - mianowani do podjęcia wyzwania muszą dziesięciokrotnie podbić futbolówkę, nagranie dowodzące, że to zrobili udostępnić w sieci, dokonać wpłaty darowizny i wyznaczyć trzy kolejne osoby, które mają 48 godzin, by zrobić to samo.

Pieniądze, które przeznaczone zostaną na leczenie i rehabilitację Kuby Bary przekazać mogą nie tylko uczestnicy challenge’u, ale wszyscy chętni - do czego zachęcamy. Można to zrobić TUTAJ lub dokonać wpłaty bezpośrednio na konto fundacji o numerze 85 1160 2202 0000 0001 9214 1142 (w tytule przelewu/wpłaty należy wpisać: 1354 Jakub Bara).

Kuba na co dzień jest uczniem Szkoły Podstawowej nr 2 z Oddziałami Dwujęzycznymi w Jaśle. Dwa tygodnie temu przyjął pierwszą komunię świętą. Jego bliscy serdecznie dziękują wszystkim, którzy okazują serce i jak tylko mogą, wspierają chłopca w walce o odzyskanie zdrowia.


**ZOBACZ TAKŻE:

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto