Nie wiadomo, który z radnych rozniósł wśród pozostałych wirusa. Faktem jest, że po sesji rady powiatu, która odbyła się w październiku u kilku radnych zdiagnozowano covid-19. Zarówno oni, jak i rodziny musiały poddać się izolacji oraz kwarantannie.
Radni powiatu, którzy należą do klubów opozycyjnych (Porozumienie Samorządowe Ponad Podziałami oraz Samorząd dla Mieszkańców) podczas ostatniego posiedzenia oburzali się, że przewodniczący rady na początku pandemii nie zarządził, by sesje rady powiatu odbywały się zdalnie, za pośrednictwem sieci Internet. Jeszcze 3 kwietnia podczas sesji radni proponowali przeprowadzanie obrad w trybie hybrydowym, lub całkowicie zdalnym. Radni podnosili, że na sali plenarnej nie można stworzyć warunki do bezpiecznego obradowania.
- Czy musiało dojść do tragedii i część radnych i pracowników starostwa zostało zakażonych. Dlaczego nie mogliśmy odbywać posiedzeń zdalnie, tak jak robią to inne samorządy, z zachowaniem 100 procentowego pewnego bezpieczeństwa dla nas i naszych rodzin
- pyta radny J.Przetacznik. Nie ukrywa, że jest jedną z osób, które ucierpiały podczas obrad stacjonarnych.
Radni Janusz Przetacznik i Franciszek Miśkowicz oczekują na wyjaśnienie od przewodniczącego rady oraz starosty Adama Pawlusia.
ZOBACZ TAKŻE:19-latek tworzy bazę danych o epidemii w Polsce. „Najgorsze jeszcze przed nami, niestety”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
