Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Minął rok od zaginięcia 62-latka z Jasła. Przepadł bez śladu

Jakub Hap
Jakub Hap
archiwum rodzinne
7 lutego 2020 r. Robert Bażyk wyszedł z mieszkania w bloku przy ul. Metzgera w Jaśle. Żonie wydawało się, że zaraz wróci, nie zamknął nawet drzwi kluczem. Niestety - nie wrócił do dziś. Bliscy mężczyzny przestali wierzyć, że znajdzie się żywy, ale chcieliby przynajmniej godnie go pochować. I poznać prawdę o jego losie.

Dla rodziny zaginięcie 62-latka było szokiem.

- Nic nie zwiastowało, że coś takie-go może się wydarzyć. Był piątek, mąż przebywał w mieszkaniu. Ok. godz. 13 ściągnął dresy, włożył jeansy i wyszedł. Nie zamknął drzwi na klucz, choć zawsze zamykał. Pomyślałam: zostawił telefon, dokumenty, na pewno zaraz wróci. Jednak ślad po nim zaginął

- opowiadała nam w ub. roku Czesława Bażyk.

Poszukiwania prowadziła policja, jak i bliscy zaginionego. Bezskutecznie. Na nic zdały się też nagrania z kamer monitoringu, które zarejestrowały pana Roberta chwilę po tym, jak opuścił miejsce zamieszkania. Dzięki nim wiadomo, że zrobił zakupy w Delikatesach Centrum przy ul. Baczyńskiego i ruszył w stronę dworca autobusowego. Ostatni raz uchwycony został koło siedziby sokistów (mieści się naprzeciw dworca PKP), gdy zmierzał ul. Metzgera w kierunku ronda, na którym zbiega się ona z ul. Kościuszki i Piłsudskiego.

Jako że od zaginięcia mężczyzny minął rok, jego rodzina nie łudzi się, że nagle odnajdzie się cały i zdrowy. Już w czerwcu ub. roku, cztery miesiące po tym jak zniknął, żona nie kryła, że oswaja się z najgorszym. Od jasnowidza usłyszała: nie żyje, popełnił samobójstwo, jest w wodzie, gdzieś w rejonie ul. Kwiatowej w Jaśle. Ale zwłok tam nie odnaleziono. - A może on postradał zmysły? - zachodziła w głowę pani Czesława, podkreślając, że życie w niepewności jest dla niej i bliskich nie do wytrzymania.

- Co chwila przychodzą myśli, że w końcu nadejdzie dzień, kiedy ktoś przyjdzie i powie: jest ciało. Chcąc nie chcąc wyczekuje się tego „sądnego” dnia. Jeśli Robert zmarł, chcielibyśmy go odnaleźć i pochować

- mówiła w czerwcu.

Jesienią tajemnicza historia została przedstawiona w programie telewizyjnym „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie” (odcinek m.in. o Robercie Bażyku można obejrzeć TUTAJ). Nadaremnie. Rozczarowaniem zakończy się też najprawdopodobniej sprawa nagrania wideo, na które krewni zaginionego natrafili przypadkiem na YouTube. Wznieciło w nich mały płomień nadziei. Na filmie, zarejestrowanym we wrześniu widać mężczyznę, który najprawdopodobniej wysiadł z autobusu przy Rynku w Jaśle. Z postury, sposobu poruszania się przypomina zaginionego. Autor nagrania przesłał oryginał, na prośbę rodziny wyostrzyliśmy obraz. Niestety, to raczej nie on, ale materiał zostanie przekazany policji.

Jasielska policja zapewnia, że nie zakończyła działań związanych ze zniknięciem 62-latka.

- Funkcjonariusze sprawdzają każdą informację, która może rzucić nowe światło na sprawę i przyczynić się do odnalezienia zaginionego. Istotną w tej sprawie czynnością było pobranie materiału porównawczego DNA i zarejestrowanie go w ogólnopolskiej bazie danych. Do tej pory nie otrzymaliśmy jednak potwierdzenia dopasowania próbki do jakiejkolwiek osoby

- mówi podkomisarz Piotr Wojtunik, rzecznik KPP w Jaśle.

Robert Bażyk ma 180 cm wzrostu. Gdy był widziany po raz ostatni, miał siwe włosy, zarost, ważył około 100 kg. Oczy: piwne. Ubrany był w ciemnogranatową kurtkę, niebiesko-granatowy polar, niebieskie spodnie typu jeans, czarną wełnianą czapkę, czarne buty.

Osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje, mogące pomóc w odnalezieniu jaślanina proszone są o niezwłoczny kontakt z policją (tel. 13 44 38 310 lub 112).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto