Lubi wyzwania. Najbardziej te trudne. One pozytywnie go nakręcają, motywują do wyrzeczeń i dalszej pracy. Krok po kroku realizuje swoje cele. Marzenia się spełniają. Jest w kadrze Polski juniorów. Chciałby dostać się do kadry A, pojechać na igrzyska olimpijskie, które w 2026 roku odbędą się w Mediolanie i Cortina d’Ampezzo.
Od dzieciństwa lubił aktywny styl życia. Grał w piłkę z kolegami, jeździł na rolkach, pływał. A kiedy jego kuzynka zapisała się do Klubu Sportowego Speed Jasło, poszedł za nią. Tam spotkał trenera Damiana Ciborowskiego, który zaszczepił u niego miłość do sportu i przekonał do biegania na nartach. Zanim to się stało, jeździł z rówieśnikami na zawody pływackie, bo w Speedzie jest też sekcja pływacka. Klub organizował „Ferie na sportowo”. Wtedy poznał pierwsze podstawy biegania na nartach. Żona Damiana Ciborowskiego – Katarzyna zaproponowała mu udział w zawodach narciarskich – mistrzostwach Polski uczniowskich klubów sportowych w Tomaszowie Lubelskim.
– Pojechałem tam całkowicie „zielony” jeżeli chodzi o biegi narciarskie, ale tak mi się spodobała atmosfera zawodów, rywalizacja, że wciągnęło mnie na całego
– uśmiecha się na samo wspomnienie. Miejsce na mecie, nawet odległe, wtedy nie miało większego znaczenia dla szóstoklasisty, ale sam udział w zawodach tej rangi pozostał niezapomnianym przeżyciem.
Dużo zawdzięcza Damianowi Ciborowskiemu
Największy wpływ na ukierunkowanie młodego adepta biegów narciarskich miał Damian Ciborowski.
– Jemu najwięcej zawdzięczam. Dzięki niemu kontynuuję swoją przygodę ze sportem. Nadal mam kontakt z trenerem, dużo rozmawiamy telefonicznie, nadal mi podpowiada
– podkreśla Piotr Jarecki.
Jest nadal zawodnikiem KS Speed Jasło. W tym klubie trenował do końca Gimnazjum nr 1 w Jaśle, do którego uczęszczał po ukończeniu Szkoły Podstawowej w Błażkowej. Bywało tak, że nie wracał ze szkoły do domu, tylko zostawał na treningi w Jaśle. Potem przeniósł się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem.
– Wybór szkoły w Zakopanem zawdzięczam panu Damianowi, który jest jej absolwentem. Powiedział mi, że jestem zawodnikiem na pewnym poziomie i mogę pójść w kierunku sportu wyczynowego, ale to nie zamyka mi drogi w innych kierunkach, gdyby nie powiodło mi się w sporcie
– wspomina biegacz narciarski. Nie miał żadnych dylematów po rozpoczęciu nauki w zakopiańskiej SMS. Postawił na sport i nie wyobraża sobie, żeby miał zejść z drogi obranej jeszcze w Jaśle.
Na początku wszystko było inne. Szybko jednak zaadaptował się do nowego środowiska. Zamieszkał w internacie, poznał nowych kolegów, z którymi teraz tworzą zgraną i lubianą grupę.
– Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem to dla mnie kolejny stopień rozwoju. W Jaśle poznałem podstawy. U pana Damiana Ciborowskiego wciągnąłem się w sport. W Zakopanem mamy profesjonalne treningi. Zaczynamy rano. Potem zajęcia w szkole. W pierwszej klasie naukę zaczynaliśmy około godziny 11. Teraz jeden dzień zaczynamy o 11.15, a w inne dni o 12.40. Lekcje późno się kończą. Wszystko jest to tak ustawione, żeby można pogodzić treningi z zajęciami w szkole
– opowiada Piotr Jarecki, którego trenerami w SMS są Marcin Rzeszótko i Wojciech Suchwałko.
Brązowy medal na początek
Pierwszy znaczący sukces w mistrzostwach Polski juniorach odniósł w poprzednim sezonie. Zdobył brązowy medal w biegu na dystansie stylem klasycznym w Tomaszowie Lubelskim.
– Nie zaliczam tych zawodów do udanych. Wtedy nie czułem się najlepiej, nie biegało mi się dobrze, miałem problem z ręką. Udało się zdobyć medal, ale ogólnie przez cały sezon biegałem lepiej, niż w mistrzostwach Polski
– podkreśla. Zawody ze względu na epidemię koronawirusa podzielono na dwie części. Druga odbyła się w Ustrzykach.
– W Bieszczadach jeden start mieliśmy w mistrzostwach Polski, a drugi w Pucharze Polski. Wystartowałem, ale byłem poza podium. Miałem problemy, bo byłem chory. Przed następnym biegiem już czułem się tak źle, że nie wziąłem udziału
– dodaje.
Jednak bardziej znaczącym dla Piotra Jareckiego, wtedy ucznia I klasy w SMS w Zakopanem, był pierwszy medal zdobyty w Pucharze Polski.
– Podbudował mnie. Rok później, gdy byłem w drugiej klasie, zajmowałem pierwsze i drugie miejsca w Pucharze Polski. I było to już jakby czymś normalnym
– dodaje.
Niedawno zakończony sezon był bardzo udany dla utalentowanego zawodnika. Medali w krajowych zawodach zbyt wiele nie zdobył, bo dużo startowali za granicą.
– To zderzenie ze światem, jaki trzeba osiągnąć poziom, żeby tam biegać
– podkreśla Piotr Jarecki. Na krajowym podwórku wywalczył srebrny medal w biegu na 10 km stylem dowolnym w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Jakuszycach. Był to jedyny jego start w tych zawodach, bo terminy kolidowały z mistrzostwami świata juniorów w Lygna (Norwegia).
- W Polsce nie ma wysokiego poziomu biegów narciarskich. Trener podkreśla, że ważne jest, żeby startować w świecie, nawet jeżeli nie odnosi się sukcesów. Fajnie wygląda medal w OOM, ale 20. Miejsce na świecie, daje nam dużo więcej. Mamy się do czego podciągać. Zawody na świecie dużo nam dają
– mówi Piotr Jarecki.
W styczniu tego roku jako junior młodszy powalczył z powodzeniem w mistrzostwach Polski seniorów w Zakopanem. W sprincie zajął 9. miejsce, a w biegu na 15 km stylem klasycznym był szósty. Z seniorami w mistrzostwach Polski rywalizował po raz drugi.
– Startowałem w ubiegłym roku, ale to nie były udane dla mnie zawody. Teraz zrobiłem postęp. Najbardziej widać progres w stosunku do osób, które były lepsze ode mnie w tamtym roku, a teraz jestem z nimi na równo, wygrywam. Do kolegów, którzy w tamtym roku byli w kadrze, dołączyłem i dogoniłem ich. Rozwijam się szybciej od nich
– nie kryje satysfakcji Piotr Jarecki.
W reprezentacji Polski
W maju 2021 r. otrzymał powołanie do kadry Polski juniorów.
– Po sezonie jest oczekiwanie, kogo powołają. W I klasie nie spodziewałem się, że otrzymam powołanie. W drugiej klasie chodziły takie słuchy. Było czekanie. Kolega, z którym razem mieszkam w internacie, dowiedział się pierwszy i do mnie napisał. Dostał się razem ze mną do kadry. Zadzwonił do mnie trener szkolny, gratulował, potem trener kadry. Bardzo się cieszyłem. Gdy byłem w I klasie to z szacunkiem patrzyliśmy na kadrowiczów z liceum. To niesamowita satysfakcja. Spełniły się moje marzenia
– nie kryje satysfakcji Piotr Jarecki. Mieszka w internacie z Adrianem Kiełbasą i Łukaszem Gazurkiem, również kadrowiczami.
– Bardzo się lubimy, dogadujemy, możemy razem trenować na wysokim poziomie. Napędzamy się wzajemne
– podkreśla 18-latek.
Powołanie do kadry to same plusy. Ma zapewnione dobre warunki treningowe na obozach, sprzęt.
– Możemy się skupić tylko na trenowaniu. Mamy bardzo dużo wyjazdów, obozów. Lubię podróżować, to jest motywacja dla mnie, żeby jak najlepiej się rozwijać
– dodaje Piotr Jarecki. Jego trenerami w SMS są Marcin Rzeszótko i Wojciech Suchwałko, a w kadrze Jan Antolec i pochodzący z Jedlicza Dawid Bril.
Jakie wrażenia z pobytu w kadrze?
– Jest motywacja. Chcemy swoimi wynikami odwdzięczyć się za powołanie do kadryi, możliwość reprezentowania Polski. To dla nas kolejny poziom
– podkreśla Piotr Jarecki, który nie boi się ciężkich treningów. Biegi narciarskie to przecież sport wytrzymałościowo – siłowy.
– Nie boję się, lubię takie wyzwania. Mnie to cieszy, że mogę się rozwijać i jeszcze bardziej cieszy, że idę do przodu. Dobre starty mocno mnie motywują
– tłumaczy.
Debiut w mistrzostwach świata juniorów
Zwieńczeniem tegorocznego sezonu były w lutym mistrzostwa świata w Norwegii. W Lygna w biegu ze startu wspólnego na 30 km łyżwą, Piotr Jarecki zajął dopiero 59. miejsce.
– Był to dla mnie drugi start na tym dystansie w życiu, a pierwszy w zawodach tej rangi na takim poziomie. Dwa lata temu startowałem na 30 kilometrów w Biegu Piastów, ale nie można porównywać tych zawodów. To zupełnie dwie różne imprezy. Zabrakło mi doświadczenia, nie wiedziałem jak rozegrać taktycznie bieg. Źle rozłożyłem siły i w końcówce biegu byłem totalnie wyjęty z walki. Nie jestem zadowolony z tego startu
– mówił nam po zawodach Piotr Jarecki.
Drugim startem w mistrzostwach świata juniorów zawodnika Speedu Jasło była sztafeta 4 x 5 km. Polacy pobiegli w składzie: Robert Bugara, Piotr Jarecki, Łukasz Gazurek i Piotr Sobiczewski. W tym gronie tylko Piotr Jarecki był debiutantem w światowym championacie juniorów. Jego koledzy już w poprzednich latach mieli okazję zmierzyć się z najlepszymi na globie. Polska sztafeta zajęła 13. miejsce w gronie 19 ekip.
– Na dwóch pierwszych zmianach mieliśmy gorsze smarowanie, stąd nie najlepsze wyniki. Po sztafecie jest trochę niedosytu, bo stać nas było na miejsce w pierwszej dziesiątce
– dzielił się wrażeniami na gorąco po zawodach Piotr Jarecki, który pobiegł na drugiej zmianie.
Najlepszym startem Piotra Jareckiego w Lygna był bieg na 10 km techniką klasyczną. Zajął w nim 32. miejsce, był najlepszym z reprezentantów Polski. Z tego występu jest najbardziej zadowolony.
– Przed startem uważałem, że jeżeli zajmę miejsce koło „trzydziestki”, to będzie super. Nie udało się zmieścić w „trzydziestce”, ale uważam, że to bardzo dobre miejsce. Niewiele, bo tylko 1,6 sekundy zabrakło mi do trzydziestego miejsca. Ten bieg na 10 kilometrów klasykiem podbudował mnie, że mogę rywalizować z najlepszymi. Taktycznie dobrze go rozegrałem. Zacząłem z rezerwą, nie na maksa, potem przyspieszyłem. Lubię tak biegać
– opowiada zawodnik KS Speed Jasło. Pytany jakim stylem lepiej mu się biega, Piotr Jarecki mówi, że dowolnym, czyli tzw. łyżwą.
– Jednak w klasycznym osiągam lepsze wyniki
– podkreśla.
Start w mistrzostwach świata w Lygna był dla młodego zawodnika nauką i zbieraniem doświadczenia.
– To była pierwsza moja wielka impreza, więc nie wiedziałem czego się tam spodziewać. Zderzyłem się z tym poziomem. Z 32. miejsca jestem bardzo zadowolony, zostało trochę niedosytu, bo niewiele zabrakło do „trzydziestki”. Po biegu na 10 kilometrów klasykiem uwierzyłem, że jestem w stanie nawiązać walkę z najlepszymi. To napędza mnie pozytywnie do dalszych treningów. Trzeba wyciągnąć wnioski i w następnym sezonie spróbować
– podkreśla Piotr Jarecki.
Na młodzieżowej olimpiadzie
Drugą wielką imprezą w tym sezonie dla Piotra Jareckiego był w marcu XV Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy (EYOF) w Vuokatti (Finlandia), dwukrotnie przekładany ze względu na koronawirusa. Początkowo piętnasta zimowa edycja została zaplanowana na luty 2021 r. Festiwal odbywa się w cyklu dwuletnim w lata nieparzyste. Biorą w nim udział sportowcy w wieku od 14 do 18 lat z 50 krajów zrzeszonych w Europejskim Komitecie Olimpijskim. Posiada również edycje letnie. Festiwal odbywa się pod flagą olimpijską z pełnym ceremoniałem jak na igrzyskach, ze zniczem i ślubowaniem. Pomysłodawcą był Jacques Rogge, późniejszy prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
To był kolejny udany start Piotra Jareckiego. W Finlandii wziął udział w czterech konkurencjach. W biegu na 10 km techniką dowolną zajął 27. miejsce. Zdecydowanie lepiej wypadł w biegu na 7,5 km techniką klasyczną, zajmując 17. lokatę. W sprincie awansował do ćwierćfinału, gdzie ostatecznie został sklasyfikowany na 25. miejscu. Na zakończenie EYOF wystartował w biegu sztafet mieszanych 4 x 5 km. Polska sztafeta w składzie Łukasz Gazurek, Oliwia Buśko, Piotr Jarecki i Daria Szkurat wywalczyła 8. miejsce.
– To były udane zawody. Cieszę się z osiągniętych wyników, ale to nie był szczyt moich możliwości, tego co mogłem pobiegać. Stać mnie na więcej. Zawody odbywały się dosyć późno, a sezon trwa od końca listopada i czułem trochę zmęczenie. To jeden z intensywniejszych moich sezonów. Na mistrzostwach świata juniorów w Lygna czułem się lepiej. Generalnie jestem zadowolony, bo to były równe biegi w moim wykonaniu i zajmowałem miejsca w czołówce
– ocenił swój start Piotr Jarecki.
Wsparcie rodziców
Po wyczerpującym sezonie, pojechał, bo tak chciał, na mistrzostwa Czech. W seniorach był szósty i drugi w juniorach.
– Mam motywację, żeby trenować i żeby w przyszłym sezonie było jeszcze lepiej. W mistrzostwach świata zebrałem doświadczenie, wiem na jakim jestem poziomie i jak muszę pracować, żeby w przyszłym roku osiągnąć cel. W tej chwili nie chcę o tym jeszcze mówić. Wiem co by mnie satysfakcjonowało, ale zostawię to na razie dla siebie
– zastrzega się Piotr Jarecki.
Co z dotychczasowych sukcesów ceni sobie najbardziej?
– Są starty i zawody, które dużo dla mnie znaczą, a może nie są zbyt spektakularnymi sukcesami. Tak było z pierwszym brązowym medalem w biegu klasykiem w mistrzostwach Polski szkół w Białce Tatrzańskiej. Byłem wtedy uczniem pierwszej klasy gimnazjum, ale to był pierwszy medal na ważniejszej imprezie. On dla mnie dużo znaczy. W tym roku w MŚJ byłem 32, ale czułem, że dobrze mi się biegnie. Mogłem utrzymać równe, mocne tempo i się rozpędzać. Nie było tak, że dopadło mnie zmęczenie i odcina siły, tylko cały czas mogłem utrzymywać tempo i czułem, że mi się bardzo dobrze biegnie. Z tamtego roku w Slavic Cup w Zakopanem w pierwszym biegu na wyższym poziomie też czułem, że jest moc
– tłumaczy po krótkim zastanowieniu.
Preferuje długie dystanse.
– Pod koniec sezonu coraz lepiej czułem się również w sprintach. Muszę popracować nad taktyką, muszę sobie to poukładać, ale zaczynam się coraz lepiej czuć. Tak naturalniej biega mi się lepiej na długich dystansach. Wolę zacząć sobie spokojnie, a z czasem się rozpędzać. Niektórzy mają bardzo ostry start, a potem spada im intensywność. Ja wolę odwrotnie, dlatego na długich dystansach, to lepiej mi się sprawdza
– zdradza tajniki taktyczne w swoich startach.
Rodzice Piotra Jareckiego sportowcami nie byli. Jedynie jego siostra Kamila trenuje w Speedzie Jasło, jeździ na rolkach, biega na nartach w lidze podkarpackiej. Jednak rodzice mocno go wspierają i pomagają. Cieszą się z jego kolejnych osiągnięć.
– Stresują się bardziej ode mnie. Jeżdżą, jeżeli tylko jest to możliwe, na zawody, w których startuję. Mama bardzo się denerwuje, śledzi na bieżąco wyniki
– opowiada reprezentant Polski juniorów.
Góry drugą pasją
Piotr Jarecki mówi, że ma wielorakie zainteresowania poza bieganiem na nartach.
– Staram się znajdować na wszystko czas. Moją pasją są góry. Uwielbiam w nich przebywać, chodzić po górach. Skiturowe chodzenie i zjeżdżanie na nartach sprawia mi satysfakcję. Lubię zdobywać szczyty, to dla mnie wyzwania. W szkole trafiłem do trenera Marcina Rzeszótki i bardzo się cieszę, bo on jest z Zakopanego i zabiera nas na treningi w góry. W październiku z kolegą udało się nam wejść na Gerlach
– mówi o wyczynie, jakim było zdobycie najwyższego szczytu Tatr (2655 m n.p.m.).
W maju czeka go matura. W planach ma studia w AWF w Katowicach.
– Tam miałbym najlepsze warunki, uczelnia zgadza się na indywidualny tok studiów, które można podzielić sobie na kilka lat. Dla trenujących w kadrze to duże ułatwienie
– snuje plany zawodnik, którego celem jest ciągły rozwój.
- Chciałbym dostać się do kadry A. Takim głównym moim celem są igrzyska olimpijskie w 2026 roku w Mediolanie i Cortina d.Ampezzo
– mówi i zastrzega się, że nie zawsze trzeba mieć aż tak wygórowane ambicje.
- Ogólnie celem może być każdy trening, na którym trzeba wykonać zadania jak najlepiej. Warto mieć długoterminowe cele, a takim krótkoterminowym jest właśnie trening
– tłumaczy. Za to co osiągnął dotychczas, dziękuje trenerowi klubowemu, trenerom szkolnym, szkoleniowcom w kadrze i rodzicom oraz wszystkim, dzięki którym może trenować.
– To sport indywidualny, ale na sukces pracuje cała grupa ludzi, którzy przygotowują nam sprzęt. Także koledzy, z którymi trenuję. Za wynikiem stoi mnóstwo ludzi
– podkreśla.
Czego należy życzyć Piotrowi Jareckiemu?
– Żebym dalej czerpał radość z tego co robię, żeby było tak jak jest teraz
– odpowiada.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?