Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po miesiącach oczekiwań, przymiarkach i zbiórkach Jakub Procanin ma protezę. Wszystko dzięki darczyńcom, rodzinie i przyjaciołom

Grzegorz Michalski
Kuba z synem Frankiem.
Kuba z synem Frankiem. Archiwum JP
Kuba Procanin po walce z chorobą wrócił do siatkówki, żył normalnie. W ubiegłym roku rak zaatakował po raz drugi. Ale nie to było najgorsze. Lekarze w Polsce nie pozostawili mu cienia szansy i chociaż udało się uzbierać pieniądze na nowoczesną terapię, to jedynym ratunkiem była amputacja ręki.

Kuba, choć ma dopiero 23 lata, został mocno doświadczony przez życie. Wychowywała go babcia. Ale to sport, który od dziecka był jego największa pasją, ukształtował go i pokierował nim. Dorastając na boisku, wykształcił ducha walki, wiedział, że chcieć, znaczy móc. Rok 2016 miał być przełomowy - Kuba zdał maturę i miał zagrać w siatkarskiej I lidze.

Niestety, to był dla niego dramatyczny czas. Mięsak maziówkowy - taką diagnozę usłyszał Kuba. Chęć życia była silniejsza. Leczenie trwało pół roku, przez ten okres Procanin pod okiem prof. Rutkowskiego przeszedł w Warszawie 6 cykli chemioterapii, wszystko w 2-tygodniowych odstępach, każdy z nich trwał 7 dni. W międzyczasie jaślanin przeszedł kolejny zabieg wycięcia zmiany nowotworowej, a także wycięcia mięśni przedramienia. Po odbyciu chemioterapii zastosowano u Jakuba jeszcze 20 dni radioterapii. Po leczeniu, w 2018 i 2019 roku, znalazł się w najlepszej dziesiątce plebiscytu na najpopularniejszych sportowca Podkarpackiego Trójmiasta.

Nie było szansy na wyleczenie

Kiedy wydawało się, że wszystko wraca do normy - rak zaatakował ponownie. Tym razem lekarze w Polsce stwierdzili, że chemia nie pomoże i konieczna jest amputacja ręki.

Zabieg wykonano 19 lipca ub. roku. Utrata ręki to było dla Kuby coś, czego bał się najbardziej. Chciał jeszcze kiedyś grać w siatkę. Kiedy stanął przed faktem - jego myślenie zmieniło się o 180 stopni. Choć ciężko w to uwierzyć, już ponad miesiąc po amputacji poszedł na trening siatkówki.

Przez kilka miesięcy trwała zbiórka pieniędzy na protezę ręki. W końcu się udało!

Nowa ręka za 225 tysięcy złotych

W ubiegły piątek Kuba odebrał sztuczną rękę. Przymiarki trwały 3 dni. Rękę przygotowała dla niego firma z Krakowa.

- Dzięki tej elektronicznej protezie mogę chwytać przedmioty i je odkładać, wszystko za sprawą napięcia mięśni pozostawionych w kikucie - opisuje Kuba Procanin. Proteza jest elektroniczna. Co jakiś czas wymaga ładowania.

- Za 2 lata muszę zrobić serwis, a gwarancja jest na kolejne 3 lata. Całkowity koszt tej protezy to 225 tysięcy złotych. Była to dla mnie nieosiągalna suma, ale dzięki dobrym sercom wielu ludzi, którzy pomogli mi zebrać całą kwotę, mogę teraz wziąć syna na ręce - podkreśla Procanin.

Siatkarz za pomoc dziękuje wszystkim darczyńcom, rodzinie, przyjaciołom. - Ale w szczególności jednej osobie: kuzynce Paulinie Piejko, która chyba najbardziej przeżywa tę moją chorobę i która organizowała prawie wszystkie zbiórki - nie kryje wdzięczności Procanin.

Od kilku dni oswaja się z „nową” ręką. Proteza jest sterowana napięciem mięśni. Od środka są czujniki, które przylegają do tricepsa i bicepsa.

- Jak naprężę dany mięsień, to ręka się otwiera albo zamyka. Proteza pomaga w codziennym funkcjonowaniu. Mogę coś przetrzymać, wziąć zakupy, ale przede wszystkim dobrze wyglądam wizualnie - podsumowuje Kuba Procanin.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto