Zatrzymana mieszkanka powiatu gorlickiego w chwili gdy trafiła do aresztu była w kolejnej, trzeciej już ciąży. Z informacji, jakie uzyskaliśmy w grudniu, wynikało, że był to pierwszy trymestr.
- Kobieta jest już po rozwiązaniu. Zwróciliśmy się o opinie do zakładu medycyny sądowej. To od niej zależeć będzie kwalifikacja czynu. Kobieta może odpowiadać za ciężkie obrażenia dziecka lub nawet próbę jego zabójstwa - dodaje – informuje Leszek Karp, rzecznik prasowy sądeckiej okręgówki, która prowadzi postępowanie.
Lekarki z Jasła odkryły pobicie Milenki
Cała sprawa została wykryta przez lekarki w Jaśle, do którego Pamela H. przyjechała ze swoją córeczką. Wcześniej szuka pomocy w gorlickiej lecznicy. Jej pobyt w tamtejszym szpitalu zakończył się wyjściem na własne żądanie. Kobieta dostała skierowanie na kontrolę w poradni neurologicznej, bo lekarze z Gorlic zaczęli prowadzić leczenie w kierunku padaczki.
- Najwyraźniej nie mieli pełnego obrazu tego, co się działo z dzieckiem
- tłumaczył Michał Burbelka, ówczesny dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Jaśle.
Gdy matka przywiozła Milenkę do szpitala w Jaśle, dziewczynka rzeczywiście miała objawy padaczki. Kobieta pokrętnie tłumaczyła, że coś jest z dzieckiem nie tak, że ma wodogłowie, że nie ma z nim kontaktu.
- To wszystko było bardzo niespójne, mało logiczne. Lekarki, które były na dyżurze, zdecydowały się na zrobienie tomografu głowy dziecka. Obraz pokazał liczne krwiaki, obrzęk ciemiączka, które wskazywały o maltretowaniu dziecka. To nie były ślady po przypadkowym uderzeniu
- mówił Michał Burbelka.
Głowa skatowanej Milenki chciała "eksplodować"
Szef jasielskiej lecznicy dodawał, że dziecko trafiło do nich w takim stanie, że głowa dziewczynki "chciała eksplodować". Po zrobieniu tomografii zapadła decyzja o natychmiastowym przewiezieniu niemowlęcia do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Dziewczyna została przewieziona do Rzeszowa karetką, pod nadzorem anestezjologa.
- Nie mam żadnym wątpliwości, że dziecko było bite. To klasyczny obraz zespołu dziecka maltretowanego. Niestety, skutki urazów głowy mogą być dla niej dramatyczne
- podkreślał dyrektor Burbelka.
W trakcie operacji dziecka przeprowadzanej w Rzeszowie okazało się, że Milenka ma potężne krwiaki podtwardówkowe. Lekarze odkryli również świeże i starsze złamania. Dotyczyły one kości strzałkowej i żeber dziewczynki. Lekarze z rzeszowskiego szpitala określili, że obrażenia mogły powstać od kilku do kilkunastu dni wcześniej niż dziecko trafiło pod opiekę medyków.
Teraz wiemy, że Milenka opuściła już rzeszowski szpital i znalazła się razem ze swoim obecnie trzyletnim bratem pod opieką rodziny zastępczej na terenie jednej z gmin powiatu gorlickiego. Chłopiec trafił tam zaraz po zatrzymaniu matki. To miejsce, w którym wcześniej bywał i czuł się bezpiecznie.
Ojciec dziecka po przesłuchaniu został zwolniony i miał status świadka. W tej kwestii nic się nie zmieniło. On i Pamela H. wynajmowali w Bieczu mieszkanie i wcześniej nie było sygnałów o patologicznych zachowaniach w tej rodzinie.
ZOBACZ TAKŻE: Areszt dla matki skatowanej Milenki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?