Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest rolników w Jaśle. Odstąpili od całkowitej blokady ronda. Manifestacja połączona z happeningiem

Bogdan Hućko
Bogdan Hućko
Protest rolników na rondzie w Jaśle
Protest rolników na rondzie w Jaśle Marek Dybaś
Protestujący rolnicy w Jaśle we wtorek, 20 lutego, zablokowali rondo na skrzyżowaniu DK 28 i łącznika KG2 drogi wojewódzkiej 992 o godzinie 11. Po kilkunastu minutach protest przybrał formę happeningu. Rolnicy uznali, że nie będą zbytnio utrudniać życia mieszkańcom oraz kierowcom. Policja zorganizowała objazdy i na innych ulicach miasta były większe korki. Protest został zakończony przed godziną 15.

Rolnicy złagodzili formę protestu jak do nich przyjechał wicestarosta Stanisław Pankiewicz i członek Zarządu Powiatu Jasielskiego Jan Muzyka. Od początku na manifestacji był obecny radny powiatowy Mateusz Lechwar. Przedstawiciele samorządu poparli protest rolników i podpisali się pod petycją z postulatami.

Protest przerodził się w happening. Były konie ze stadniny Karoliny Myśliwiec z Jasła, bryczka ze Stajni Goliat w Osobnicy, wożąca trumnę od jednego ronda na DK28 do ronda Solidarności przy DK 73.

Zielony Ład to szantaż

Rolnicy na rondzie przypomnieli swoje główne postulaty, czyli wycofanie Zielonego Ładu, wycofanie ekoschematów i ograniczenie wszystkich produktów z Ukrainy.

– Postulatów jest więcej, ale gdyby te trzy zostały zrealizowane, to bylibyśmy usatysfakcjonowani

– powiedział nam Tomasz Ancygier z Potakówki (gmina Tarnowiec). Młody rolnik, absolwent Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, prowadzi 70-hektarowe gospodarstwo rolne o profilu warzywno-zbożowym.
Dla rolnika z Potakówki Zielony Ład to forma szantażu.

– Pod obietnicą wyższych dopłat mam przestrzegać przepisów. Nie mogę orać pola na zimę. W moim przypadku nie zaoranie pola na zimę pod uprawy warzywne nie wchodzi w grę. Muszę ziemię przewrócić, żeby przemarzła, odleżała, żebym mógł wejść z uprawa warzyw. Wiosenna uprawa całkowicie wyklucza te pola z zasiania warzywami. Kolejna sprawa, to 4-procentowe ugorowanie powierzchni mojego gospodarstwa. Ugorowanie doprowadzi do tego, że będę musiał robić uprawki, które będą niszczyły chwasty, a to pole nie przyniesie mi żadnego zysku w danym roku

– tłumaczy Tomasz Ancygier, uprawiający ziemniaki i buraki ćwikłowe.

Żal do polityków

Rolnicy byli rozżaleni, że podczas protestu 9 lutego nikt z władz ani parlamentarzystów nie przyszedł, żeby z nimi porozmawiać, dlatego postanowili zaostrzyć protest i zablokować rondo aż do północy 23 lutego. Spotkała się z nimi w minioną sobotę poseł Maria Kurowska, która poparła ich postulaty.

– Wydaje mi się, że za pośrednictwem posłów czy senatorów mamy większą możliwość przekazu. Ktoś nas wysłucha, ktoś na swoich social mediach udostępni, pokaże. Oni mają swój elektorat, osoby, które ich oglądają, słuchają, to może do większej liczby osób dotrą nasze postulaty. Jestem bezpartyjny, ale uważam, że to są nasi krajanie i takim wewnętrznym obowiązkiem jest to, że powinni stanąć, bez względu na to czy na nich głosujemy czy nie, ale oni są od nas i nas reprezentują

– nie ukrywał żalu do polityków Tomasz Ancygier.

Czują się oszukani

Protest rolników poparli hodowcy koni oraz myśliwi i pszczelarze.

– Chcemy przeprosić mieszkańców Jasła za utrudnienia. Nie jest to z naszej winy. Od kilku miesięcy trwa nasz protest, ale nie tylko rolników, także kół łowieckich, pszczelarzy, przewoźników. Stajemy tutaj aby zamanifestować napływ żywności z Ukrainy. Gdzie nie pójdziecie, czy do Biedronki, czy do Lidla, to jest tam kod polski, ale wyprodukowane na Ukrainie. Jeżeli dalej tak pójdzie to polskie rolnictwo upadnie. Ale nie tylko rolnictwo. Upadnie także drobny przemysł. Napływ ukraińskich pracowników, którzy pracują za połowę ceny, bo są zwolnieni z różnych opłat, a my jako obywatele musimy te opłaty płacić. Jeżeli nie powstrzymamy napływu towarów ze wschodu, to upadną młodzi rolnicy. Dzisiaj są pozbawieni godnego życia. To co zaoferował mi rząd, to jest jałmużna. Nie mają czym spłacać kredytów. To jest wina obecnego i poprzednich rządów. Jak miało być paliwo po 5,19 to jest teraz prawie po 7 złotych. Tak te obietnice wyglądają

– mówił Piotr Kędzior ze Święcan, nieformalny przywódca protestujących rolników.

– Smuci mnie to, że nie widzę nikogo z władz izb rolniczych. Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy jakąś składkę rzucili, żeby dietę dostali, to być może by nas odwiedzili. To jest szczyt chamstwa, żeby organizacja, która ma reprezentować polskiego rolnika, olewała nas

– nie krył oburzenia Piotr Kędzior.

- Wiele firm, z którymi współpracowaliśmy, od których kupowaliśmy towary, okazali się zwykłymi cyganami, ludźmi, którzy nas oszukiwali. Jest ponad 500 firm, które handlowały z Ukrainą, zaniżając nasze produkty

– dodał Piotr Kędzior.

Za chwilę wszyscy będziemy biedakami

Robert Machowski z Lisowa, prowadzi od 22 lat ekologiczne około 50-hektarowe gospodarstwo z certyfikatem i produkuje mąkę w swoim młynie ze swojego ziarna. Podkreślił, że na granicy polsko – ukraińskiej, przemyca się towary. –

W biały dzień, pod przykrywką służb, które niczego nie sprawdzają, niczego nie monitorują, wszystko wjeżdża z Ukrainy wprost na nasze stoły. Smutne, że firmy przetwórcze tego nie dostrzegają. Tam się liczy tylko pieniądz, żeby jak najwięcej zarobić. Idźcie na zakupy świadomie. Trzeba sprawdzać kody kreskowe, producentów. Jeżeli nadal tak będzie to nasz polski rolnik nie ma szans się rozwijać. Żeby zasiać pole ludzie muszą brać kredyty. To nie jest rozwiązanie. Tylko rolnik musi się zadłużyć, żeby na jesień sprzedać swoje płody i oddać kredyt, który zdrożał czterokrotnie. Jeżeli bank zarabia cztery razy, to ile my musimy zarobić. Zobaczcie ile kukurydzy wjeżdża do naszego kraju z Ukrainy, a w gminie Skołyszyn nasza kukurydza stoi dalej w polu, bo się nie opłaci zebrać. Coś chyba jest nie tak

– mówił rolnik z Lisowa.

Protestujący są przerażeni, że to co nie jest dopuszczone w naszym kraju, z Ukrainy przechodzi.

– Nie mamy się z czego cieszyć, że musimy wyjść na ulice i manifestować swoje racje. Myśmy powinni teraz pracować w oborze, przygotowywać się do zasiewów wiosennych, przygotowywać sprzęt, po to, żeby państwu wyprodukować zdrową żywność. A nie stać na rondzie i manifestować. Gotowa żywność przyjeżdża z Ukrainy. Za chwilę padną zakłady przetwórcze, ludzie stracą pracę. Za chwilę wszyscy będziemy biedakami. Zaczyna się od rolników, a skończy się na konsumencie

– podkreślił Robert Machowski.

Rolnicy twierdzą, że kiepskiej jakości ziarno z Ukrainy jest mieszane z naszym, bo inaczej nie ma szans aby zostało sprzedane na Zachodzie. Ich zdaniem, w Polsce mieliśmy czterokrotnie przekroczone zapasy zbóż.

Karolina Myśliwiec, hodująca konie, narzekała na ogromną biurokrację, papierologię.

– Utrudnia nam to pracę, bo konie muszą być rejestrowane, oprócz w Związku Hodowców Koni, także w agencji rolnej

– mówiła.

Rolników poparli myśliwi, którzy podkreślali, że wiele ich łączy z rolnikami.

– Coraz większe ograniczenia, coraz większe problemy w wykonywaniu polowania, w prowadzeniu gospodarki łowieckiej. To co się teraz dzieje, przede wszystkim w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, to jest rozpacz. Cała nasz tradycja i kultura łowiecka próbuje być zaprzepaszczona. Są to pseudo ekolodzy i najchętniej chcieliby zamknąć łowiectwo. Nie możemy polować 150 metrów od zabudowań, ale szkody trzeba płacić. Chroni się wilka, czy hoduje się w Polsce wilka

– pytał Krystian Srebrny z Koła Łowieckiego „Szarak” w Kożuchowie.

Samorządowcy poparli protest

Protestujących odwiedził wicestarosta jasielski Stanisław Pankiewicz.

– Utożsamiany się z wami, dlatego, że ten protest, to nie tylko wasz o warunki godne do funkcjonowania. Protestujecie także w naszym imieniu. Wszystko co czynicie to dla dobra naszego. To co się dzieje jest przykre i ciężkie, dlatego, że państwo utraciło kontrolę nad tym wszystkim co się dzieje. Zdecydowanie popieramy ten protest w imieniu nas wszystkich o dobrą jakość żywienia i naszych produktów

– podkreślił Stanisław Pankiewicz, przekazując rolnikom pozdrowienia od chorego starosty Adama Pawlusia.

– Jest deklaracja zarządu, że złożymy projekt uchwały do rady powiatu, popierający ten protest, dlatego że utożsamiany się z wami. Nie mówię to dlatego, że wypada mi tak powiedzieć. Jestem synem małorolnego chłopa i wszystko robiło się ręcznie. Mieszkam na wsi i zawsze czuję się związany również z rolnictwem

– dodał wicestarosta.
Etatowy członek zarządu powiatu jasielskiego Jan Muzyka zaznaczył, że nadal uprawia 3 hektary pola dla swoich potrzeb jako hobby.

– Wiedząc jak kosztowne jest to hobby, tym bardziej rozumię ludzi, którzy z tego rolnictwa żyją i powinni zarabiać na siebie i swoje rodziny. Popieramy wasze postulaty i chętnie się pod nimi podpiszemy

– podkreślił Jan Muzyka.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto