Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rakotwórcza chmura nad Jasłem. Dron, który kosztuje około 200 tysięcy złotych, znalazłby palaczy śmieciami

Grzegorz Michalski
Polska Press
Wskaźniki, które w Jaśle pokazują poziom szkodliwych dla płuc pyłów, w ostatnich dniach przekraczają normę nawet o ponad 300 procent. - W przedszkolach i szkołach podstawowych jest armagedon, jeśli chodzi o zapalenie oskrzeli. Nieobecności sięgają nawet 40 procent - grzmi radny Krzysztof Czeluśniak.

Zarówno mieszkańcy jak i radni miasta podnoszą alarm: wieczorem w mieście nie ma czym oddychać. Ich narzekania nie są bezpodstawne. Jak pokazują wskaźniki mierzące w powietrzu poziom szkodliwych pyłów PM 1, PM 2,5 oraz PM 10 przekraczają normy - szczególnie wieczorami - nawet o ponad 300 procent.

Czeluśniak: Niektórzy palą śmieci
Zdaniem jasielskich radnych, w temacie zanieczyszczenia powietrza dużą rolę mogą odegrać kontrole prowadzone przez straż miejską. - Niektórzy za nic mają kary, zdrowie i życie mieszkańców Jasła - ubolewa radny Krzysztof Czeluśniak. Wymienia, że smród w mieście najmocniej roznosi się pomiędzy godz. 22 a 3 nad ranem. Najgorzej było przed dwoma tygodniami. To wtedy stacja pomiarowa zlokalizowana przy ul. Sikorskiego pokazywała przekroczenie zawartości pyłu P10 o ponad 800 procent! Zdaniem Czeluśniaka, zanieczyszczenie powietrza jest efektem spalania w domowych kotłowniach odpadów komunalnych. - Czy straż miejska kontroluje domy, z których wydobywa się szkodliwy dym - zastanawia się Czeluśniak.

Codzienne kontrole

Komendant jasielskiej straży miejskiej podkreśla, że w sezonie grzewczym kontrole palenisk prowadzone są niemal codziennie. - Tylko w tym roku wykonaliśmy prawie 80 takich kontroli - tłumaczy komendant Kazimierz Wiśniowski. W efekcie tych inspekcji, jak na razie, nie stwierdzono spalania odpadów. Inaczej było w ubiegłym roku. Kiedy podczas dwóch kontroli pobrano próbki popiołu, okazało się, że w piecu spalane były plastikowe butelki. Właściciele tych posesji zostali ukarani mandatem w wysokości 500 zł.

- Strażnicy wchodzą do kotłowni, piszą protokoły z oględzin, z których jasno wynika, że we wszystkich skontrolowanych przypadkach spalany jest węgiel, który rozpalany jest drzewem. Nie ma śladów po spalaniu odpadów - opisuje przebieg kontroli komendant jasielskich strażników. Dodaje, że spore zadymienie okolicy powstaje także wtedy, kiedy dochodzi do nieumiejętnego rozpalania w piecu. Od wizyt strażników w domach nie można się uchylać. Zgodnie z prawem, funkcjonariusze mają prawo wejść do każdego domu, w którym istnieje podejrzenie, że spalane są odpady.

Pabian: Widzimy problem
Burmistrz miasta nie ukrywa, że problem zanieczyszczonego powietrza jest widoczny. - Jesteśmy współuczestnikiem programu, który realizujemy razem ze Związkiem Gmin Dorzecza Wisłoki - wymiana kotłów i przyłączenia budynków jednorodzinnych do sieci miejskiej. Będzie to miało duży wpływ na jakość powietrza, bo zmieniamy rodzaj paliwa, które jest spalane w kotłach - opisuje Ryszard Pabian, burmistrz. Podkreśla, że strażnicy miejscy mają upoważnienie od burmistrza dotyczące wejścia na posesję i podjęcia kontroli. - Mamy podpisaną umowę z laboratorium, gdzie takie próbki zostaną poddane kontroli - dodaje Pabian. Koszt zbadania próbki to 300 zł.

Sposobem na palących śmieci może być wykorzystanie przez straż miejską drona, który z powietrza zmierzy jakość powietrza, jakie wydobywa się z komina.

Kosztuje, ale przynosi efekty
Komendant Wiśniowski nie ukrywa, że przymierzał się do zakupu takiego urządzenia. - Rozmawiałem z komendantem, który dostał dofinansowanie na zakup takiej maszyny. Otrzymał 100 tys. zł, a prawie drugie tyle musiał dołożyć - opisuje Wiśniowski.

I dodaje, że kontrolowanie kominów przez dron w godzinach nocnych jest niemożliwa. - Przy złym oświetleniu dron wlatuje w linie wysokiego napięcia, bądź telekomunikacyjne. Nie jestem przekonany, czy takie działania powinny być prowadzone przez straż miejską. To bardzo czasochłonne - tłumaczy szef jasielskich strażników.

Radni proponują, by pilotowaniem drona zajęła się firma zewnętrzna. - Z tego co słyszałem, są takie i może je wynająć - poddaje pomysł radny Marcin Węgrzyn.

Komendant Kazimierz Wiśniowski raczej nie jest przekonany do takiego rozwiązania. - Jeśli ktoś zna konkretne przypadki, że w danym gospodarstwie są spalane odpady, to po sygnale do nas, możemy od razu się pod wskazany adres udać i pobrać próbki. Takie badania pobrane z pieca nawet 2-3 dni po paleniu śmieci mogą wykazać typ spalanych materiałów - podsumowuje komendant Wiśniowski.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto