Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ratownicy medyczni z Jasła nie składają wypowiedzeń. Dyr. Burbelka: "Krosno powinno przejąć wszystkich, to doskonali fachowcy"

Jakub Hap
Jakub Hap
Jakub Hap
Ratownicy medyczni z Jasła twardo obstają przy swoim w kwestii planowanego przejęcia ich zespołu przez Samodzielne Publiczne Pogotowie Ratunkowe w Krośnie. Żaden nie zamierza zwolnić się z pracy i liczyć na etat w SPPR, skoro wiadomo, że nie wszystkim będzie to dane. Chcą zostać pod zwierzchnictwem szpitala.

Przypomnijmy: w związku z centralizacją ratownictwa medycznego na Podkarpaciu, jedynym dysponentem wszystkich działających na jego terenie zespołów ratownictwa medycznego będzie wojewódzkie pogotowie ratunkowe. Działać ma jako konsorcjum, w skład którego wejdzie pięć podmiotów - m.in. Samodzielne Publiczne Pogotowie Ratunkowe w Krośnie. To właśnie ono ma stać się nowym dysponentem zespołu ratownictwa działającego w powiecie jasielskim - dotąd pod zwierzchnictwem miejscowego szpitala.

Ratownicy z Jasielszczyzny są przeciwni przejęciu ich przez „Krosno”. Choć, jak zapewnia dyrektor SPPR, dalej pracowaliby przy swoim szpitalu, na terenie powiatu jasielskiego, mając do dyspozycji identyczne zaplecze jak dotychczas, te same karetki, zarobki, umowy na czas nieokreślony, kość niezgody stanowi forma zmiany pracodawcy i plany „uszczuplenia” zespołu ratowniczego. Wszyscy ratownicy - a jest ich łącznie 64 - mieliby rozwiązać umowę ze szpitalem i ubiegać się o angaż w SPPR, które zatrudni jedynie 45 z nich. Taki scenariusz jest dla ratowników nie do przyjęcia.

Ratownicy boją się o utratę pracy. Mają rodziny (niektórzy są jedynymi ich żywicielami), zobowiązania. Ale podkreślają, że „próba osłabienia i pozbawienia tożsamości jasielskiego pogotowia” - jak napisali w komunikacie skierowanym do mediów - jest działaniem, na którym stracić mogą nie tylko oni, ale i cała lokalna społeczność. Tym bardziej w dobie pandemii.

- Takie ryzyko (...) stwarza dodatkowe niebezpieczeństwo obniżenia wydajności, efektywności, a nawet wydolności ZRM, zwłaszcza że w powiecie jasielskim działają zaledwie cztery takie zespoły, a nie siedem, jak powiecie krośnieńskim

- podkreśla Michał Dubiel, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego w Jaśle. Dodając, że to, co się dzieje, to kolejny już - po m.in. zlikwidowaniu zespołu „S” w podstacji Nowy Żmigród - cios skierowany w jasielskie pogotowie. Pogotowie działające wręcz wzorcowo, o czym zapewnia wielu lekarzy ze szpitala przy ul. Lwowskiej - na czele z dyrektorem Michałem Burbelką.

„Tylko z Jasłem jest problem”

Ratownicy z Jasła postawili walczyć o to, by szpital pozostał ich dysponentem. Uważają, że niszczenie czegoś, co było budowane przez lata i zdaje egzamin to niedorzeczność. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby obecny układ został utrzymany - twierdzą. Szef SPPR w Krośnie, Andrzej Jurczak, jest innego zdania. Negocjacje, jakie z nim prowadzili, zakończyły się fiaskiem.

- Ideą wojewody, nie moją, było to, żeby na Podkarpaciu powstało konsorcjum złożone z pięciu dużych firm zajmujących się wyłącznie ratownictwem medycznym

- stwierdza na wstępie rozmowy z nami Andrzej Jurczak. Zaznacza, że na terenie konsorcjum tylko Jasło nie akceptuje nowego porządku.

- Takie same rozmowy prowadziłem m.in. w Ropczycach, Strzyżowie, uczestniczyli w nich ludzie z tych samych związków i dogadaliśmy się, podpisali umowy przedwstępne. W Jaśle cały czas mówi się o podwykonawstwie, na które po pierwsze nie zgodzili się konsorcjanci, a po drugie, żeby zrobić podwykonawstwo, musiałbym przeprowadzić konkurs ofert. Nie uzyskałem zrozumienia u tych państwa z Jasła. Otrzymali propozycję, nikt się nie zgłosił, więc 19 stycznia na naszej stronie internetowej został ogłoszony nabór. Podania o pracę wraz z załącznikami można składać do 4 lutego. Sprawa z jednej strony jest więc zamknięta, z drugiej otwarta

- mówi dyrektor SPPR.

Jurczak stawia sprawę jasno - podwykonawstwo nie wchodzi w grę, wyklucza także przejęcie ZRM z Jasła w całości.

- Mówimy o 63 osobach, będących nie tylko w strukturach ratownictwa medycznego, ale i w transportach medycznych, którymi ja w ogóle nie jestem zainteresowany, bo się nimi nie zajmuję. Nie potrzebuję tylu ludzi, nawet do zabezpieczenia trzyosobowych zespołów potrzebowałbym 55 (szpital dysponuje obecnie dwoma zespołami trzyosobowymi i dwoma dwuosobowymi - red.). Cięcia w etatach? Jeśli dyr. Burbelka zatrudnił tyle osób na cztery karetki, to jest jego problem, nie mój. Ja zabezpieczyłem do oferty minimum podstawowe. Dyrektor czy starosta powinni porozmawiać z ratownikami, bo ciężko zrozumieć ich zachowanie. Powinni przekonać tych ludzi do przyjęcia naszych warunków, inaczej zrobią problem szpitalowi

- kwituje szef SPPR.

Brakuje dobrej woli?

Dyrektora Michała Burbelkę dziwi argumentacja Jurczaka. I on podkreśla, że nie ma przeszkód uniemożliwiających utrzymanie status quo. Brakuje za to dobrej woli i zrozumienia.

- Pani wojewoda dopuszcza podwykonawstwo, NFZ też. To konsorcjanci mówią, że nie ma podwykonawców, bo nie i już. Skoro takie jest ich podejście, stwierdziłem, że szpital może być szóstym konsorcjantem. I w tym przypadku konsorcjum, w wewnętrznym głosowaniu wyeliminowało nas z gry. Wtedy dwukrotnie zaproponowałem, że będziemy podwykonawcą. Zapłacimy za obsługę informatyczną, biurową, teletechniczną, łącznościową, i SPPR będzie miało z tego czysty pieniądz, nie będzie musiało zatrudniać dodatkowych pracowników. Dyr. Jurczak stwierdził jednak, że nie ma czasu na przeprowadzenie konkursu. Wysuwałem różne propozycje, ale albo dyrektor był na nie, albo zasłaniał się starostą, albo konsorcjum. Błędne koło. Wszystko ma zmierzać do tego, że ratownicy mają się zwolnić, a dyr. Jurczak przyjmie tylu, ilu uzna za stosowne

- mówi szef jasielskiego szpitala.

W jego opinii wszyscy obecni ratownicy zasługują na dalszą pracę w ZRM. Przede wszystkim dlatego, że są świetnymi, doświadczonymi fachowcami. Doskonale znają teren, na którym pracują, co ma olbrzymie znaczenie dla skuteczności ratownictwa medycznego.

- Nie można dzielić ich na lepszych i gorszych, wszyscy powinni pracować, są doskonali w tym, co robią, jestem z nich dumny. Dyr. Jurczak mówił, że ma o trzynastu pracowników za dużo, dlaczego więc swoich nie zwolni? Nie rozumiem tego

- kończy Michał Burbelka.

Jasielscy ratownicy zdania nie zmienili - nie zamierzają złożyć wypowiedzeń. We wtorek przed szpitalem wsparcia udzielili im mieszkańcy powiatu, którzy nie chcą, by byli podlegli „Krosnu”. Zdjęcia z tego wydarzenia obejrzycie w materiale Mieszkańcy powiatu jasielskiego tłumnie okazali wsparcie miejscowym ratownikom medycznym. Nie chcą, by przejęło ich Krosno [FOTORELACJA]. Z pomocą ruszyła europosłanka Elżbieta Łukacijewska, sprawą zainteresowali się też poseł Grzegorz Braun, posłanka Joanna Frydrych i europoseł Robert Biedroń. Do tematu wrócimy.


ZOBACZ TAKŻE: E. Witek: Zależy nam, żeby wszyscy Polacy bez względu na zawód zostali zaszczepieni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto