Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Robert z Jasła cztery miesiące temu zaginął bez śladu. Rodzina apeluje: Pomóżcie go odnaleźć

Jakub Hap
Wyszedł bez słowa, nie zamknął nawet drzwi. Tak, jakby za moment miał być z powrotem. Ale przepadł, jak kamień w wodę. Choć najbliżsi 62-letniego Roberta Bażyka oswajają się z myślą, że tata i mąż może nie żyć, mały płomień nadziei wciąż się w nich tli. A jeśli stało się najgorsze, chcieliby go przynajmniej godnie pochować...

Piątek, 7 lutego. Dzień jak wiele innych, ale nie dla rodziny Bażyków. To tego dnia pan Robert zniknął.

- Nic nie zwiastowało, że coś takiego może się wydarzyć. Mąż był w mieszkaniu, około godziny 13 ściągnął dresy, włożył jeansy i wyszedł. Nie zamknął za sobą drzwi na klucz. Zdziwiło mnie to, wiedział, że leżę w łóżku, bo jestem po operacji na kręgosłup. Zresztą zawsze zamykał, nawet jak szedł tylko do pobliskiego sklepu. Ale pomyślałam: skoro tego nie zrobił, poza tym zostawił telefon, dokumenty, to na pewno zaraz wróci. Jednak jak poszedł, tak ślad po nim zaginął - opowiada nam żona pana Roberta, Czesława Bażyk.

Feralnego dnia wieczorem, mocno już zaniepokojona nieobecnością męża zadzwoniła na policję. Funkcjonariusze, którzy stawili się w mieszkaniu Bażyków przy ulicy Metzgera, przyjęli zawiadomienie o zaginięciu. Rozpoczęły się poszukiwania. Najbliżsi zaginionego szukali go na własną rękę.

- W lutym dni były krótkie, szybko robiło się ciemno, więc rano, dzień po zaginięciu, synowie objechali autem całą okolicę. Byli też, wraz z policjantami w lesie w Osobnicy, gdzie mężowi zdarzało się chodzić na grzyby, czy zbierać złom. Nie było tam jednak po nim śladu, tak jak i nigdzie indziej. Wiemy jednak, w którym kierunku poszedł. Monitoring go nagrał, jak robił zakupy w sklepie Delikatesy Centrum niedaleko naszego bloku. Z kamery zainstalowanej przy pobliskim paczkomacie wynika, że poszedł później pod górkę, między blokami, w kierunku ul. Staszica. Potem ślad się urwał. Mówiłam policji, żeby może sprawdzili kamery przy banku PKO. Czy to zrobili? Nie wiem - relacjonuje pani Czesława.

Pytana, czy mężowi wcześniej zdarzało się nie wracać do domu na noc, odpowiada, że incydentalnie. Wtedy nocował na rodzinnej działce przy ul. Sienkiewicza, ale po tym, jak dwa lata temu nabawił się tam odmrożeń, żona zabrała klucz i nie miał tam wstępu.

Choć od dnia, w którym pan Robert zapadł się pod ziemię minęły prawie cztery miesiące, jego rodzina wie o zniknięciu męża i taty tyle samo, co 7 lutego. Czyli nic. Działania policji nie przyniosły żadnych efektów. Mimo że informacja o zaginięciu, wraz ze zdjęciami 62-latka dotarła do wielu osób - m.in. poprzez portale społecznościowe - nie zgłosił się nikt, kto cokolwiek mógłby o sprawie wiedzieć. Pani Czesława wciąż bije się z myślami, nocami nie może spać.

- Sama już nie wiem, co mam myśleć. Pani, która jest jasnowidzem, patrząc na zdjęcie męża stwierdziła, że widzi kamienne oczy, że on nie żyje, popełnił samobójstwo, topiąc się. Pamiętam, że Robert powiedział kiedyś: wiek dziadka, który zmarł, mając 58 lat przeżyłem, teraz zbliżam się do wieku ojca. Nie dają mi te słowa spokoju... Jasnowidz wskazała okolice ulicy Kwiatowej w Jaśle. Policyjni płetwonurkowie ponoć przez kilka godzin prowadzili tam poszukiwania, ale nadaremnie. A może on rzeczywiście się utopił, ale w rzece, i jest teraz daleko stąd? Jakiś czas temu czytałam, że w Wiśle, w Warszawie, wyłowione zostały dwa ciała, jedno w stanie zaawansowanego rozkładu. Niekiedy sobie myślę: a jak to mąż? Komendant policji był zdania, że jest to możliwe. Dzieci twierdzą, że tata chciał zginąć i zginął. A może on postradał zmysły? - snuje różne hipotezy zrozpaczona Czesława Bażyk.

Nie ukrywa, że traci wiarę w pozytywne zakończenie tej tajemniczej historii. - Najgorsze jest to ciągłe życie w niepewności, choć oswajamy się z tym, że mąż może nie żyć. Co chwila przychodzą myśli, że w końcu nadejdzie dzień, kiedy ktoś przyjdzie i powie: jest ciało. Chcąc nie chcąc wyczekuje się tego „sądnego” dnia. Jeśli Robert zmarł, chcielibyśmy go odnaleźć i pochować - tłumaczy pani Czesława.

RYSOPIS:

wzrost: 180 cm
waga: około 100 kg
włosy: siwe
kolor oczu: piwne
znaki szczególne: wąsy

W dniu zaginięcia pan Robert ubrany był w ciemnogranatową kurtkę, niebiesko-granatowy polar, niebieskie spodnie typu jeans, czarną wełnianą czapkę oraz czarne buty.

Rodzina apeluje: jeśli są osoby posiadające jakiekolwiek informacje, mogące pomóc w odnalezieniu Roberta Bażyka, niech skontaktują się z policją (Komenda Powiatowa Policji w Jaśle - nr tel. 13 44 38 310, bądź numer alarmowy 112) lub ze stroną Zaginieni Przed Laty na Facebooku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto