Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces w sprawie samowoli budowlanej w lokalu przy ulicy Metzgera 10 w Jaśle [ZDJĘCIA]

Grzegorz Michalski
Grzegorz Michalski
fot. Grzegorz Michalski
Łukasz G. właściciel lokalu użytkowego w bloku przy ulicy Metzgera 10 w Jaśle odpowiada przed sądem za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zawalenia bloku. Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia. Oskarżony nie pojawił się na sali sądowej.

Proces, to pokłosie głośnej sprawy, która wstrząsnęła mieszkańcami Jasła w październiku 2021 roku. Podczas prac remontowych w lokalu przy ulicy Metzgera 10 pracownicy firmy budowlanej wyburzyli filar, który podtrzymywał konstrukcję bloku. Mieszkańcy zaniepokojeni hukiem młotów udarowych, zaalarmowali policję oraz inspektorów budownictwa, którzy po przybyciu na miejsce przystąpili do zabezpieczania stropu. Po kilku godzinach, kiedy okazało się, że podpory stropu zaczynają się odkształcać, więc inspektorzy budowlani zarządzili natychmiastową ewakuację całego bloku.

– Dwa tygodniu spałem na łóżku polowym w bloku socjalnym przy ulicy Franciszkańskiej. Miałem zawał, mam szczepione bypassy. Dzisiaj kiedy mówię o tej sprawie, to bardzo to przeżywam – nie krył przed sądem mieszkaniec bloku, który sąsiaduje z naruszonym podczas felernego remontu lokalem. Mieszkańcy z Metzgera 10 przez prawie 3 miesiące musieli się tułać po innych domach czy mieszkaniach. – Ta trauma została z nami do dzisiaj – mówił przed sądem jeden z mieszkańców. Ludzie mają żal, że Łukasz G. nawet nie przeprosił za ich dramat.

Usprawiedliwienie od lekarza psychiatry

Oskarżonego reprezentuje dwóch obrońców, którzy przedłożyli do sądu usprawiedliwienie nieobecności Łukasza G. od lekarza psychiatry. Do procesu oprócz prokuratora wstąpiło na zasadzie strony 31 osób – mieszkańców bloku przy Metzgera 10 w Jaśle – którzy występują w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Dodatkowo wspólnota mieszkaniowa Metzgera 10 zgłosiła swojego oskarżyciela, podobnie jak spółka PKP SA oraz Miasto Jasło. Pełnomocnik z ramienia miasta w ramach zadośćuczynienia od oskarżonego żąda zapłaty 142 tys. zł za poniesione koszty w ramach prowadzonej akcji ewakuacyjnej, koszty lokali zastępczych oraz za wydatki poniesione na zabezpieczenie bloku. Dodatkowo wspólnota mieszkaniowa z Metzgera 10 żąda zadośćuczynienia w kwocie 87 600 zł.

Grozi mu 8 lat więzienia

Na początku procesu prokurator odczytał akt oskarżenia.

- Oskarżam Łukasza G. o to, że w okresie od 11 do 14 października 2021 r. będąc inwestorem robót budowlanych wykonywanych w lokalu użytkowym zlokalizowanym na parterze budynku wielorodzinnego usytuowanego w Jaśle przy ul. Metzgera 10, bez uzyskanej wymaganej decyzji o pozwoleniu na ich wykonywanie zlecił wyburzenie istotnych elementów konstrukcji wymienionego budynku. W wyniku czego wyburzono w całości jeden oraz częściowo drugi słup żelbetonowy podtrzymujący podciągi stropowe we wschodnim narożniku budynku. Sprowadził tym bezpośrednie niebezpieczeństwo zdarzenia stwarzającego zagrożenie dla życia lub zdrowia wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach mogącego przybrać postać zawalenia się budynku

– odczytał prokurator Artur Bartoszewicz. Oskarżony nie przyznaje się do winy i podczas przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym odmówił składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania prokuratury i obrońcy. Łukaszowi G. grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Zaniki pamięci

Pierwszym przesłuchiwanym był 19-letni robotnik budowlany, który pracował w lokalu przy wywożeniu gruzu. Na pytania sądu oraz oskarżyciela posiłkowego pokrzywdzonych odpowiadał zdawkowo, a wiele faktów nie pamiętał. Nie pamiętał jaki gruz wywoził, ani ile wynagrodzenia dostał za wykonywaną pracę. Mecenas Andrzej Sierżęga, który w procesie reprezentuje mieszkańców bloku przypominał 19-latkowi, jakie konsekwencje grożą za składanie fałszywych zeznań przed sądem. - W trakcie wykonywania prac przyjechali policjanci. Nie wiem po co przyjechali – tłumaczył robotnik. Na miejscu pracował też ojciec 19-latka, ale zeznający przed sądem młody mężczyzna nie był w stanie powiedzieć co ojciec robił w lokalu. Z powodu braku dobrej pamięci sędzia Bożena Wilisowska-Gołąbek odczytała treść zeznań 19-latka, które złożył podczas przesłuchania na policji i gdzie szczegółowo opowiadał o dniu spędzonym w lokalu przy Metzgera 10. Mężczyzna podtrzymał to, co wówczas powiedział.

Świadek tłumaczył, że nie kontaktował się w tej sprawie z nikim oprócz organów ścigania, pamiętał, że to jego ojciec nie kazał otwierać drzwi policji, która przyjechała zaalarmowana przez mieszkańców bloku. - Czym ojciec tłumaczył, że nie otworzy? – dopytywał mecenas A. Sierżęga. – Mówił, że nie otwieramy. Nie interesowało mnie, dlaczego nie otwieramy, chociaż mnie to zdziwiło – przyznał 19-latek. Tłumaczył też, że ma lekkie problemy z pamięcią. I wyjaśniał, że chociaż mieszkał w październiku 2021 r. w jednym domu z ojcem, to nie rozmawiał z nim o całym zdarzeniu. - Tata mi tylko powiedział że przyszło zawiadomienie, że mam się stawić na policję. Nie rozmawialiśmy na temat tej sprawy. Nie rozmawiałem ani z oskarżonym, ani żoną ani pełnomocnikiem poza jedną rozmową kiedy zaproponował mi pracę – mówił przed sądem pracownik budowlany.

Pracownik PKP: Łukasz G. włamał się do naszego lokalu

Podczas procesu sąd przesłuchiwał też pracownika PKP SA, który zarządzał nieruchomością przy Metzgera 10. Tłumaczył, że lokal, który nabył Łukasz G. był wystawiany do sprzedaży kilka razy we wcześniejszych latach. Ostatni przetarg był rozstrzygnięty 2 września, a dzień później nabywca – Łukasz G. – dokonał wpłaty należności. Lokal nie był ubezpieczony. Akt notarialny został podpisany 15 października 2021 r.

-

Klucze do lokalu oskarżony miał otrzymać po podpisaniu aktu notarialnego wraz z przekazanym protokołem lokalu. 20 września G. kontaktował się, żeby zobaczyć jak wygląda w środku. Dzwonił, że wpłacił wszystko i chciałby zobaczyć. Miał się zgłosić do administratora, ale jak się okazało od administratora, nie zgłosił się po klucze, tylko samowolnie wszedł do lokalu i zmienił wkładkę w zamku

– opisywał przed sądem pracownik PKP.

Oskarżony po wejściu do lokalu dokonał wymiany drzwi zewnętrznych, płytek na schody wejściowych ponadto wymalował część elewacji. - Robił to bez naszej zgody. Kontaktowałem się z nim, żeby nie wykonywał żadnych prac, ale to nie zadziałało. Przez telefon twierdził, że dokonał wpłaty i wykonuje drobne prace – wspominał świadek z ramienia spółki kolejowej. Tłumaczył przed sądem, że dzwonił do oskarżonego 2 albo 3 razy i za każdym razem rozmowa była taka, że Łukasz G. zaprzestanie prac, po czym robił, co mu się podobało.

- Zgłosiłem do naszej dyrekcji mailem i telefonicznie informacje, że bez zgody wszedł do tego lokalu – mówił przed sądem. Wspominał, że już około 20 września pojawiła się informacja, że G. wykonuje jakieś prace w lokalu. - Organów ścigania nie powiadomiliśmy o tym włamaniu – opowiadał 46-letni pracownik PKP.

Oskarżony w podpisanym akcie notarialnym oświadczył, że samowolnie zajął lokal. Pracownik PKP w odpowiedzi na pytania pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych odpowiadał, że spółka PKP po całym zdarzeniu nie zorganizowała żadnego spotkania kryzysowego w tej sprawie.

„Niewyobrażalny dramat”

Na sali sądowej pojawiło się kilku mieszkańców bloku. Troje z nich zeznawało przed sądem. - Dzień przed ewakuacją wróciłem z pracy, huk był taki, że ciężko było wytrzymać w mieszkaniu. Zadzwoniłem do kolegi, żebyśmy zainterweniowali. Sam się bałem, bo miałem wcześniej z Łukaszem G. bardzo nieprzyjemny kontakt. Zwróciłem mu uwagę, że zmiany dotyczące lokalu powinien uwzględnić ze wspólnotą, na to odpowiedział, żebym spadał, albo coś jeszcze gorszego – relacjonował mieszkaniec bloku przy Metzgera 10. I dodał, że G. był bardzo pewny siebie, opryskliwy i wulgarny.

– Jak weszliśmy do lokalu, to nasze zaskoczenia były olbrzymie. Zauważyliśmy, że nie było jednego filara, a drugi był w trakcie rozburzania młotami udarowymi. Cięta też była konstrukcja stalowa

– mówił świadek.

W dzień ewakuacji mężczyzna mieszkający tuż nad dewastowanym lokalem zadzwonił do nadzoru budowlanego. – Pracownik nadzoru jak przez telefon usłyszał o filarach, to słychać było, że jest przerażony – nie ukrywał mieszkaniec bloku. Wspominał, że po ewakuacji przez dwa tygodnie spał na łóżku polowym w bloku przy ulicy Franciszkańskiej, a jest po zawale. Był w pokoju bez wyposażenia, a po podłodze biegało robactwo. – Nawet dzisiaj kiedy mówię o tej sprawie, to bardzo przeżywam – dodał przed sądem mężczyzna. Wspominał, że w lokalach do których trafili ewakuowani nie było warunków, do jakich byli przyzwyczajeni.
Drugi z mieszkańców przed sądem ubolewał, że zarówno ze strony oskarżonego jak i od PKP mieszkańcy nie usłyszeli słowa „przepraszam”.

„Mogę i ciebie kupić dwa razy”

Podczas pierwszej rozprawy przed sądem zeznawał również przedsiębiorca z Krakowa, który chciał od Łukasza G. kupić lokal pod usługi fryzjersko-kosmetyczne. - Umówiliśmy się, że przyjadę obejrzeć lokal. Po wejściu do środka rzuciło mi się w oczy, że jeden z filarów był odkuty do zbrojenia na wysokości około 1,5 m. Łukasz G. mówił, że planuje zrobić podwieszane sufity, położyć płytki i wyburzyć słupy, co według oskarżonego miało zwiększyć wartość lokalu – mówił przed sądem przedsiębiorca. G. za sprzedaż lokalu z piwnicą i działką zażądał ok. 400 tys. zł. Jednak przedsiębiorca z Krakowa odszukał w internecie licytację PKP, na której G. kupił lokal i dowiedział się, że za lokal z piwnicą i działką zapłacił 190 tys. zł. – Zaproponowałem mu taką kwotę za sam lokal. Oskarżony nie był tym zainteresowany – tłumaczył biznesman. Opisywał też przed sądem, że G. nie pokazywał mu żadnych dokumentów własności lokalu.

- Jak dowiedziałem się o tym co się stało, to wysłałem mu wiadomość sms, że byłem świadomy ile zapłacił za ten lokal. Pamiętam że odpisał: ma miliony i mogę ciebie kupić dwa razy – wspominał przedsiębiorca.
Kolejna rozprawa odbędzie się najwcześniej w marcu. Sędzia będzie słuchał zeznań pracownika Urzędu Miasta w Jaśle oraz inspektora z Powiatowego Nadzoru Budowlanego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto