Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruszyli z Jasła w Ekstremalną Drogę Krzyżową. Opowiedzieli nam, dlaczego warto pójść nocą z Chrystusem ku Golgocie

Jakub Hap, Iwona Adamek
Katarzyna (w środku), Bartosz i Aneta (z prawej). Z lewej ich koleżanka Ewelina
Katarzyna (w środku), Bartosz i Aneta (z prawej). Z lewej ich koleżanka Ewelina Archiwum prywatne / Marek Dybaś
Nietypowo, bo we wrześniu, odbyła się w tym roku jasielska Ekstremalna Droga Krzyżowa. Wiodła przez cztery trasy o różnym stopniu trudności. Każdy mógł wybrać tę, która mu najbardziej odpowiadała. Porozmawialiśmy z czworgiem osób, które podjęły w tym roku to wyjątkowe wyzwanie. Opowiedzieli nam m.in. o tym, dlaczego opłaca się zarwać noc, by towarzyszyć Chrystusowi w cierpieniu i na kilkudziesięciokilometrowej trasie nieść z Nim krzyż.

Decydując się na taka formę rozmowy z Bogiem, każdy bierze ze sobą w tę podróż intencje. Uczestnicy proszą o zdrowie, pozbycie się nałogów, dobrą pracę, rozwiązanie problemów. Są też i tacy, którzy pokonują ten trud w podzięce za pomyślne rozwiązanie różnych życiowych problemów. Nie inaczej było z tymi, którzy w piątek, 11 września ruszyli na nocną, modlitewną wędrówkę z Jasła. Miejscem, gdzie ją rozpoczęli, było tradycyjnie sanktuarium pw. św. Antoniego. Ojcowie franciszkanie odprawili mszę świętą. Później zgromadzeni w świątyni podzielili się na pięć grup i indywidualnie już, w ciszy, ruszyli ku swoim Golgotom. Ta najbardziej oddalona od stolicy Jasielszczyzny była w Dukli (43-kilometrowa wędrówka), dwie inne symbolicznie umiejscowiono w Gorlicach (41 km), na Górze Grzywackiej w Kątach (31 km), pozostałe trasy prowadziły z powrotem do Jasła przez Liwocz (41 km) oraz Tarnowiec (40 km). Pośród wiernych, którzy odmówili sobie snu, by w ciemności, pod gołym niebem, w drodze rozważać stacje Męki Pańskiej były osoby w różnym wieku. Prawdopodobnie najmłodsza, dzielnie maszerująca na dystansie 41 kilometrów uczestniczka, miała 13 lat. I ona dotarła do celu.

Kilka dni po zakończeniu jasielskiej EDK rozmawialiśmy z trojgiem osób, które ją odbyły. Opowiedziały o motywacjach zadania sobie takiego trudu, intencjach, które niosły w sercach podczas wędrówki, jej owocach.
Katarzyna jest jaślanką, Bartosz mieszka w Jedliczu, Aneta przyjechała do Jasła specjalnie z okolic Tarnowa. Wszyscy pokonali trasę prowadzącą przez szczyt Liwocza.

Zawsze jest za co dziękować

Katarzyna Wójcik: Kilka lat temu mój tata przegrał z chorobą. Przeżyłam załamanie, bo tyle się modliłam, słysząc o licznych cudach, wierzyłam w moc tej modlitwy, mimo tego ten cud się nie zdarzył. Rok później lekarze podejrzewali u mojej córki poważną chorobę. I znów prosiłam Boga, by miał ją w opiece. Gdy okazało się, że niebezpieczeństwa już nie ma, postanowiłam pójść na Ekstremalną Drogę Krzyżową, by za to podziękować, jednocześnie przepraszając, że na chwilę straciłam wiarę w Bożą moc. Ta moja pierwsza EDK była bardzo ciężka, mróz i plucha mocno utrudniały wędrówkę na Liwocz. Kilkakrotnie byłam bliska poddania się, ale za każdym razem znajdowałam w sobie siłę, by iść dalej. Niektórzy twierdzą, że taka wędrówka to bezsensowny wysiłek. Mnie daje siłę, utwierdza w przekonaniu, że jak będzie trzeba stawić czoła jakimś trudnościom, to dam radę. I za każdym razem - a łącznie uczestniczyłam w EDK już czterokrotnie - mam w sercu jakieś intencje. Zawsze jest też za co Bogu dziękować.

Próba sił

Bartosz Biedroń: To moja pierwsza EDK. Namówiła mnie koleżanka Kasia. Pomyślałem, że w pędzie życia codziennego może to być fajne, duchowe przeżycie. Ta droga była dla mnie próbą sił - nie tyle fizycznych, gdyż uprawiam sport, ale psychicznych, radzenia sobie z kryzysem, bólem. Dzięki rozważaniom na stacjach, osobistej modlitwie mogłem pobyć sam ze sobą, zastanowić się nad moim życiem, postanowić, że będę próbował wprowadzać w nie to, o czym była mowa w rozważaniach. Idąc miałem intencje, prośby do Boga, ale chciałem też Mu podziękować, bo ta droga krzyżowa spowodowała, że jestem silniejszy wewnętrznie, duchowo oraz psychicznie. Dzięki EDK wiem, że w trudnych momentach życia będę w stanie sprostać problemom. Gdy ukończyliśmy wędrówkę czułem zmęczenie, ale i ogromną radość. Na pewno pójdę na następną EDK.

W intencji bliskich

Aneta Olecha: Żyjemy w tak zabieganym świecie, że bardzo często zapominamy, co tak naprawdę jest ważne. Każdy człowiek potrzebuje zatrzymać się i zastanowić nad tym. Właśnie dlatego warto brać udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Ta zeszłopiątkowa była moją drugą, i na pewno nie ostatnią. Taka wędrówka to szansa na refleksję na temat swojego życia, wyciszenie się, ale też sprawdzenie, jak człowiek potrafi być silny. Tę EDK ofiarowałam w intencji bliskich znajomych. Było bardzo ciężko, był pot, była złość, łzy, ale mimo wszystko wiedziałam, że nie mogę się poddać.

Naszą fotorelację z tegorocznej jasielskiej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej można obejrzeć w materiale Przeszli Ekstremalną Drogę Krzyżową. Kilkudziesięciu mieszkańców Jasła wędrowało w milczeniu ponad 40 km. Nieśli krzyże i intencje [ZDJĘCIA].


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto