Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skazany za zabójstwo Janusz G. z Jasła nie składa broni. Jego sprawą zajmie się Sąd Najwyższy?

Jakub Hap
Jakub Hap
Tomasz Jefimow
Będzie kasacja od wyroku, zgodnie z którym Janusz G. z Jasła, były mąż zaginionej w 2014 r. pracownicy miejscowego szpitala spędzi 25 lat za kratkami. G. cały czas utrzymuje, że nie zabił Haliny. Chce, by akta sprawy wziął pod lupę Sąd Najwyższy. W nim pokłada ostatnią nadzieję na uniewinnienie.

22 grudnia ub. roku Sąd Apelacyjny w Rzeszowie wydał orzeczenie podtrzymujące karę 25 lat pozbawienia wolności, na którą kilka miesięcy wcześniej (8 marca), po wielomiesięcznym procesie poszlakowym, skazał G. krośnieński sąd okręgowy. Sędziowie orzekający w drugiej instancji podtrzymali, że mężczyzna jest winny zabójstwa ex-partnerki, lekko zmieniając jedynie sam opis czynu.

- Wydając ten wyrok mamy poczucie ogromnej odpowiedzialności, ale też jesteśmy absolutnie przekonani, że Janusz G. popełnił zarzucany mu czyn (...). Uważamy ten wyrok za słuszny

- zapewniał w ustnym uzasadnieniu decyzji rzeszowskiego sądu, sędzia Zygmunt Dudziński.

Jak wynikało z ustaleń sądu w Krośnie, z którymi zgodził się sąd apelacyjny, 5 sierpnia 2014 r. przed godziną 20 Janusz G. wtargnął do domu przy ul. 17 Stycznia, w którym mieszkała Halina. Zrobił to działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia byłej żony życia, łamiąc przy tym zakaz zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 50 metrów, nałożony na mężczyznę przez sąd kilka lat wcześniej. G. miał zadać 52-latce co najmniej dwa ciosy nieustalonym, tępym narzędziem, powodując krwawienie z powstałych ran, umieścić ją w części ładunkowej swojego samochodu dostawczego marki ford transit i wywieźć w nieznane miejsce. Ciała pielęgniarki, która pracowała na izbie przyjęć jasielskiego szpitala do dziś nie odnaleziono.

Zdaniem obydwu sądów, Janusz G. miał motyw, by zabić. W 2014 r. on i Halina toczyli batalię sądową, której celem był porozwodowy podział majątku. Finał procesu miał nastąpić dwa dni po tajemniczym zaginięciu jaślanki. Istniało duże prawdopodobieństwo, że sąd pozbawiłby G. prawa własności do co najmniej połowy działki przy ul. Floriańskiej, na której prowadził skład złomu. A działalność ta miała być dla mężczyzny oczkiem w głowie.

Skazany za zabójstwo nigdy nie potwierdził - ani śledczym, ani przed sądem - że to on zamordował Halinę. Konsekwentnie nie zgadzał się na przebadanie go wariografem. Choć wyrok, na mocy którego przebywa za kratkami jest prawomocny, mężczyzna łudzi się jeszcze, że zostanie zmieniony. Ostatnią możliwością ku temu jest kasacja, którą może rozpoznać Sąd Najwyższy. Jak dowiedzieliśmy się od Krzysztofa Myszy, obrońcy G. podczas zakończonego procesu, zostanie ona złożona.

- Nie jestem wyznaczony do kasacji, ale mam kontakt z panem G. i na pewno ona będzie. Termin na jej złożenie nie minął

- tłumaczy mecenas.

Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto