Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spór o zarobki w jasielskim ZOZ. Rehabilitanci: są poniżej godności. Dyrektor Snoch: najlepsze w powiecie

Jakub Hap
Fizjoterapeuci nie kryją, że zarówno wysokość wynagrodzenia, jak i dopominanie się o niewielką podwyżkę urąga ich godności.
Fizjoterapeuci nie kryją, że zarówno wysokość wynagrodzenia, jak i dopominanie się o niewielką podwyżkę urąga ich godności. Polska Press
Rehabilitanci z Miejsko-Gminnego ZOZ w Jaśle twierdzą, że od lat pracują za najniższą krajową. W końcu odważyli się powiedzieć dość. - Wypłaty są upokarzające. Zakład daje nam tyle, co personelowi pomocniczemu. A obowiązków przybywa - mówią. Ich szef dziwi się: warunki pracy i płacy mają najwspanialsze w powiecie.

Jest ich siedmioro. W zasadzie dziewięcioro - dwie panie przebywają na urlopie wychowawczym, ale zastępstwa nie zorganizowano. Na rozmowę stawiła się trójka, poprosili, byśmy nie upubliczniali nazwisk. Na razie. Wszyscy wciąż liczą, że choć dotąd pytając o podwyżkę zawsze słyszeli musicie czekać na lepsze czasy, w końcu uda się coś wskórać - z naszą pomocą.

Zarabiają mało, a mają co robić
Rehabilitanci zatrudnieni w jasielskim Samodzielnym Miejsko-Gminnym Zakładzie Ochrony Zdrowia swoje obowiązki wypełniają w trzech placówkach - przy ul. Baczyńskiego w Jaśle, w Bierówce i Osobnicy. Mogą się pochwalić kilkuletnim, bądź nawet kilkunastoletnim stażem pracy. Czworo ma tytuł magistra. Wszyscy zarabiają tyle samo, i jak twierdzą: za mało.

- Od kiedy pamiętam, a pracuję już w tym zakładzie długo, rehabilitanci mogli liczyć na najniższą możliwą pensję. Zawsze zarabialiśmy „najniższą krajową”, na liście płac byliśmy i jesteśmy na samym dole. To nam uwłacza - zwłaszcza po tylu latach pracy. Od personelu z dołu tabeli płac różni nas to, że ja mogę przejąć ich obowiązki, ale oni nie są w stanie przejąć moich zadań. A zarabiamy tyle samo. Ostatnimi czasy pensja fizjoterapeuty nie sięga nawet kwoty ustawowego minimum, czyli 2600 zł brutto. Nasze wynagrodzenie zasadnicze to 2535 zł, a brakujące 65 zł zakład wyrównuje nam jakimś dziwnym dodatkiem. To niepoważne - żali się jedna z osób pracujących w ZOZ.

Niskie zarobki rehabilitantów to problem ogólnopolski. Nasi rozmówcy nie robią z tego tajemnicy, ich wynagrodzenie wynika w głównej mierze z systemu, na jakim opiera się finansowanie ZOZ-ów. Są jednak przekonani, że gdyby szefostwo wykazało odrobinę dobrej woli, empatię, udałoby się uzyskać jakiś kompromis.

- Główny argument dyrekcji na to, że nie możemy zarabiać więcej, jest ciągle jeden i ten sam: nie ma pieniędzy. Podobne tłumaczenia słyszą rehabilitanci z ZOZ-ów w całej Polsce. Dyrektorom najwygodniej jest umywać ręce, mówić, że ministerstwo nie daje wystarczająco dużo kasy. Zgoda - nie daje, ale są placówki, które potrafią ją znaleźć. Nasi koledzy i koleżanki pracujący w ośrodku przy Kraszewskiego, podlegającym szpitalowi, w tamtym roku wywalczyli podwyżkę. Magistrowie zarabiają 3200, a technicy 2900 zł. To zadziwiające, że tam pieniądze się znalazły, choć szpital - w odróżnieniu od naszego zakładu - jest zadłużony. Rehabilitanci z wielu okolicznych ZOZ również dostają więcej niż my. Czyli jak się chce, to się da. U nas dyrektor Snoch mówi, że nie ma z czego wziąć pieniędzy. Ale jakoś dla lekarzy, pielęgniarek się znajdą. Dla nas wciąż brakuje, mimo że zakład chwali się, że nie jest pod kreską - mówi inny rehabilitant.

„Skoro rehabilitacja przynosi straty, zamknijmy też szpital”
Nasi rozmówcy tłumaczą: to nie jest tak, że przez lata zarobki im odpowiadały, a teraz nagle zapragnęli „kokosów”. Jak mówią, z roku na rok cierpliwie robili swoje, próbując zrozumieć każdą odmowę podwyżki, wierząc w zapewnienia, że będzie lepiej. Ale nie było. Ich frustracja sięgnęła zenitu. Doszli do wniosku, że w końcu muszą zawalczyć o to, co im się zwyczajnie należy.

- W zasadzie za te pieniądze, które dostajemy, nie opłaca się pracować. Odliczając koszty dojazdów, wynagrodzenie dla opiekunek dzieci, zostaje tyle, co nic. Moglibyśmy rzucić tę pracę, siedzieć na zasiłku, ale my chcemy pracować, po coś się kształciliśmy. Nie mamy wygórowanych wymagań - jakby tylko magistrowi zapewniono wzrost pensji o 600 zł brutto, a technikowi o 250 nie byłoby tematu. Na tle wszystkich kosztów, jakie ponosi zakład, takie pieniądze nie są dużym obciążeniem. Dyrektor znalazłby rozwiązanie korzystne dla nas, gdyby tylko chciał. Jeśli nie ma pieniędzy, powinien ich szukać - jak w normalnej firmie. Taka jego rola. Mógłby chociażby zawnioskować o zwiększenie kwoty kontraktu, przynajmniej podjąć próbę. Ale on woli straszyć, że zlikwiduje rehabilitację, bo przynosi straty. Idąc takim tokiem myślenia, zamknijmy też szpital, przecież ma długi. Po co Jasłu zadłużony szpital - ironizuje jeden z fizjoterapeutów.

I dodaje, że gdyby ich wynagrodzenie rosło wraz ze wzrostem zakresu obowiązków i odpowiedzialności zawodowej, już od wielu miesięcy wszyscy zarabialiby „godne pieniądze” i nie mieli żadnych powodów do narzekania.

- Kiedyś mogliśmy się skupić na pracy z pacjentem. Przychodził tylko z kartą od lekarza, zapisywaliśmy go na termin zabiegów, realizowaliśmy je, i tyle. Jedynym dokumentem, który musiałem wypisać była „zwrotka” o zakończeniu zabiegów. Obecnie papierologii jest dużo, dużo więcej, dotyczy przede wszystkim rehabilitantów-magistrów. Po zmianach wprowadzonych przez Krajową Izbę Fizjoterapeutów na ich barki spadł szereg czynności, za które wcześniej odpowiadał lekarz. Wywiad, analizy, wskazania, wreszcie pełna odpowiedzialność za pacjentów. Z jednej strony pacjent zdał sobie sprawę, że to nie jest tak, że tylko lekarz leczy, a rehabilitant jedynie wysyła na „światełka”, z drugiej fizjoterapeuta musi kierować na te „światełka”, by mieć czas na wypełnienie dokumentów. Oczywiście to, że urośliśmy w oczach pacjenta nie miało żadnego przełożenia na zarobki, co spotęgowało naszą frustrację. Coraz częściej sfrustrowani są też pacjenci. Trudno się dziwić - czekają na zabiegi pół roku i chcą, by były jak najlepszej jakości. A taką jakość ciężko jest zapewnić przez personel obarczony niezliczoną liczbą obowiązków i śmieszną wręcz pensją. Profesjonalizm wyklucza odreagowywanie się na pacjencie, ale jesteśmy tylko ludźmi, i każdy ma lepsze, lub gorsze dni, nie zawsze potrafi być empatyczny, pracować na 100 procent. Raz, jak powiedziałem pacjentce ile zarabiam, zwyzywała mnie od kłamców. Była przekonana, że rehabilitant to prawie lekarz i dostaje podobne pieniądze. Jak następnego dnia pokazałem jej pasek z wypłaty, zaniemówiła. Przez kolejne dni patrzyła na mnie mocno zmieszana - opowiada rehabilitant.

Nie odpuszczą. Możliwy spór zbiorowy
Jedynym, pozornym, jak twierdzą nasi rozmówcy docenieniem pracy fizjoterapeutów - ale przez ministerstwo, nie dyrekcję - są coroczne dodatki przyznawane po „odmrożeniu stawki bazowej”. Rehabilitanci nie traktują ich jednak w kategoriach podwyżki.

- To działa tak, że mamy zagwarantowany wzrost pensji o procent pomnożony przez mnożnik. Ale już w gestii dyrekcji jest to, ile z tego mnożnika nam przydzieli - a przydziela zawsze tyle, ile może najmniej. Przykładowo: od lipca dostajemy na 100-150 zł podwyżki, na chwilę uciekamy od wynagrodzenia minimalnego, ale niedługo potem ono znów idzie w górę i dorównują nas do tej kwoty. Są jeszcze „nagrody” na koniec roku. Działa to podobnie - otrzymujemy najniższą możliwą kwotę. Tak się nas docenia. A koleżanka w znanym markecie, otrzymuje 400 złotych dodatku motywacyjnego… - wzdycha osoba zatrudniona w ZOZ.

Rehabilitanci zapowiadają: tym razem nie odpuszczą. Żałują, że nie postawili się kierownictwu wcześniej, bo - jak sądzą - oczekując pokornie na wyrozumiałość utwierdzili tylko pracodawcę w przekonaniu, że można traktować ich po macoszemu. Ale miarka się przebrała. W ostatnich dniach nie chodzą do pracy, są na zwolnieniu chorobowym. Zabiegi rehabilitacyjne w dwóch placówkach zostały wstrzymane.

- Były wstępne mediacje z dyrekcją, padła propozycja podwyżki w formie dodatków dla magistrów. Ale my działamy solidarnie, technicy też na nią zasłużyli. Zależy nam na dogadaniu się, ale jeśli rozmowy nie przyniosą skutku, jesteśmy gotowi dołączyć do ogólnopolskiej akcji rehabilitantów, i wejść w spór zbiorowy z pracodawcą. Ta sytuacja, która jest nikomu nie służy. A zwłaszcza pacjentom - kończą fizjoterapeuci.

Dyrektor Snoch: to postawa ignorancka wobec pacjentów
Chcieliśmy spotkać się z szefem jasielskiego ZOZ. Niestety, jest urlopie i odpowiedział nam tylko na smsa. Robert Snoch potwierdził, że nie dysponuje pieniędzmi na podwyżki, ale jednocześnie… zaprzeczył, jakoby w ogóle miały one rację bytu.

- Fizjoterapeuci mają najwspanialsze warunki pracy i płacy w powiecie jasielskim. Pracują 5 godzin dziennie. Kontrakt z NFZ nie wystarcza nawet na ich pobory - napisał dyrektor Snoch. Chwilę później rozwinął swoją myśl, ostro krytykując roszczenia pracowników.

- Jest to postawa ignorancka nie wobec mnie, ale wobec pacjentów. Ze środków pielęgniarek i lekarzy zakład dopłaca rocznie do rehabilitacji 200 tys. zł rocznie. I nie ma zgody na zwiększenie tej kwoty. Problem jest ogólnopolski. Od kilku lat rehabilitanci zgodnie z ustawa o kształtowaniu najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych otrzymują podwyżki. Taką podwyżkę otrzymają również od lipca br. i w przyszłym roku również. Będzie to znacząca podwyżka, gdyż uwolniona jest kwota bazowa z 4200 do ponad 5200 zł, wcześniej była nawet 3900. Aktualnie trwa wyliczanie możliwości finansowych dodatków, ale dla wszystkich pracowników, gdyż wszystkich dotyczy problem spłaszczenia wynagrodzeń po wprowadzeniu minimalnego wynagrodzenia 2600 zł. Rehabilitacja to marginalna część działalności naszego zakładu. Ale zawsze kiedy są środki otrzymują nagrody, podwyżki i korzystają w pełnej wysokości z ZFSS ok. 1200 zł rocznie netto. Rehabilitanci są traktowani jak wszyscy, mimo, że generują ogromne straty finansowe dla zakładu. Ja tworzyłem nasze 3 placówki rehabilitacji od podstaw, dla dobra społeczności lokalnej. Ja przyjmowałem tych młodych ludzi do pracy, jak jej potrzebowali. Taka jest wdzięczność ludzka. Daje to wiele do myślenia - skomentował dyr. Robert Snoch.

Do tematu wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto