Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Takich ludzi jak śp. Stanisław dziś brakuje - wspominamy zmarłego tragicznie przed dekadą Senatora ziemi jasielskiej

GM
- Staszek był najważniejszą osobą w naszej rodzinie, ciężko pracował i my chcieliśmy choć trochę mu pomóc. On podejmował decyzje, a my je przyjmowaliśmy - wspomina Alicja Zając.
- Staszek był najważniejszą osobą w naszej rodzinie, ciężko pracował i my chcieliśmy choć trochę mu pomóc. On podejmował decyzje, a my je przyjmowaliśmy - wspomina Alicja Zając. Marek Dybaś
- Kiedy myślę senator Stanisław, widzę wzorowego męża i ojca, człowieka wiary żywej i autentycznej, w której kształtowało się ognisko rodzinne - wspomina ksiądz Stanisław Słowik, przyjaciel śp. Stanisława Zająca i dyrektor rzeszowskiego oddziału Caritas.

Trudno pogodzić się z nagłym odejściem bliskiej osoby. Okoliczności, które wydarzyły się po katastrofie, były bardzo trudne do zaakceptowania. Czekaliśmy na jakiekolwiek informacje o znalezieniu ciała, potem na termin przylotu trumny i pogrzeb. Nie przypuszczaliśmy, że po kilku latach od pogrzebu, przyjdzie nam uczestniczyć w ekshumacjach - opowiada senator Alicja Zając, wdowa po śp. Stanisławie.

Dzisiaj nadal toczy się w tej sprawie śledztwo. - Dostajemy informacje z Prokuratury Krajowej i dalej czekamy na ustalenie przyczyn katastrofy. To już 10 lat. Ten żal pozostanie już do końca naszych dni - urywa Alicja Zając.

Staszek ciężko pracował

Stanisław odszedł nagle, niespodziewanie, w pełni zdrowia, sił do pracy, z planami na bliższą przyszłość. Polska straciła wtedy 96 wspaniałych ludzi, tych którzy pełnili ważne funkcje i którzy pamięć Katynia nosili w sercach przez 70 lat.

- Nie pytam, dlaczego zginął Staszek, tylko szerzej: Dlaczego zginęło tylu ludzi? Myślę, że nie tylko my, ale większość rodzin, nie odbiera tego jako osobistego dramatu, ale jako dramatu całej grupy. To nie byli tylko członkowie naszych rodzin, ale także znajomi. Wszyscy byli wyjątkowymi osobami, wystarczy poznać ich życiorysy. Należy im się pamięć nie tylko w naszych sercach - opowiada wdowa po śp. Stanisławie.

Zmarły tragicznie senator sporo pracował. Nikomu nie odmawiał pomocy.

- Staszek był najważniejszą osobą w naszej rodzinie, ciężko pracował i my chcieliśmy choć trochę mu pomóc. On podejmował decyzje, a my je przyjmowaliśmy

- wspomina Alicja Zając.

Jako senator otwierał serce i dom dla ludzi oraz spraw, z którymi przychodzili. Zawsze miał czas na rozmowę i spotkanie. Był bardzo lubiany, od dzieciństwa otoczony przyjaciółmi, później współpracownikami. Wiele osób chciało z nim pracować i pomagać mu w wielu inicjatywach, którym patronował.

Wzorowy mąż i ojciec

- Kiedy myślę Stanisław Zając, widzę wiejski dom w Święcanach z pełną wiary rodziną, zachowującą tradycje patriotyczne. Dostrzegam wzorowego męża i ojca, człowieka wiary żywej i autentycznej w której kształtowało się ognisko rodzinne - zaczyna ksiądz Stanisław Słowik, dyrektor Caritas Diecezji Rzeszowskiej. Wspominamy senator Zając gabinecie miał maleńki krzyż.

- Wiedział, że tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem - Polska jest Polską a Polak Polakiem

- podkreśla ksiądz Słowik.

Z pamięci wyłuskuje wspomnienie na kilka miesięcy przed katastrofą. - Stanisław w ostatniej chwili przybył do katedry, 6 stycznia 2010 r., na jubileusz 25-lecia sakry biskupiej Kazimierza Górnego. Mnie, kolegę ze Święcan, złapał za rękaw i usłyszałem: wyspowiadaj mnie… - opisuje ksiądz Słowik.

Szef rzeszowskiej Caritas wspomina śp. senatora jako człowieka, który był inicjatorem licznych akcji charytatywnych. Stanisław Zając należał do członków założycieli Fundacji św. Jadwigi, której celem jest renowacja średniowiecznego Szpitala Ubogich założonego przez św. Jadwigę w Bieczu oraz Fundacji Caritas powołanej do budowy Centrum Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży im. św. Jana Pawła II w Rzeszowie.

- Współpracując z z ks. Marianem Putyrą w Jaśle powstał Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy, nazywany popularnie „hospicjum”. Gdy była potrzeba pomocy w innych placówkach Caritas, np. w Gorlicach, oraz w DPS SS Nazaretanek w Kołaczycach, Staszek tam był - podkreśla ks. Słowik.

Każdego dnia się czegoś uczyłem...

... zdobywałem doświadczenie, poznałem najważniejszych ludzi w państwie - wspominał po śmierci senatora Wojciech Piękoś, dziś wójt gminy Jasło. W jego pamięci współpraca z śp. S.Zającem, to była dobra szkoła.

- Przygotowywałem mu pisma, przemówienia, listy gratulacyjne. Senator, wtedy wicemarszałek, był bardzo pedantyczny, każdy dokument dokładnie sprawdzał i poprawiał. Czasem chodziłem z jednym pismem do akceptacji po kilka razy, ale nigdy nie odbierałem tego źle. Wiedziałem, że wszystko musi być idealnie dopracowane i że tak trzeba. Z czasem nauczyłem się pisać, używając języka senatora, a on dopasował się trochę do mojego stylu i zaczęliśmy rozumieć się niemal bez słów - wspominał przed laty były asystent senatora.


ZOBACZ TEŻ: Piłkarz-ratownik medyczny z Rzeszowa: Kłamiąc narażacie nie tylko nas

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto