Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W jasielskim szpitalu trwa strajk ostrzegawczy pielęgniarek i położnych

Grzegorz Michalski
Grzegorz Michalski
Mimo kształcenia kolejnych roczników pielęgniarek i położnych, nadal średnia wieku w tej grupie zawodowej przekracza 50 lat.
Mimo kształcenia kolejnych roczników pielęgniarek i położnych, nadal średnia wieku w tej grupie zawodowej przekracza 50 lat. fot. GM
Strajk ostrzegawczy jest wymierzony przeciwko tzw. ustawie Niedzielskiego - czyli ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego w podmiotach leczniczych. Pielęgniarki i położne nie są zadowolone z brzmienia nowych przepisów, bo ich zdaniem nie gwarantują one stabilnych zasad wzrostu wynagrodzeń. Okazuje się, że tempo wzrostu ich płac jest dużo wolniejsze od tempa wzrostu, chociażby średniej krajowej. Protestujący domagają minimum zasadniczego wynagrodzenia na poziomie 5 tysięcy złotych brutto miesięcznie

- Nasze pielęgniarki manifestują swoje niezadowolenie z przygotowywanej ustawy o ich płacach. Mają założone czarne t-shirty, przed każdym oddziałem umieszczony jest plakat informujący o proteście. Każda z pielęgniarek jest w pracy, wykonują codzienne obowiązki, solidaryzują się z koleżankami, które uczestniczą w ogólnopolskim proteście - przekazała nam Jadwiga Małek, Naczelna Pielęgniarka Szpitala Specjalistycznego w Jaśle. W planach pielęgniarek nie ma odchodzenia od łóżek pacjentów.

Przyczyną konfliktu na linii pielęgniarki - rząd są m.in. proponowane przez rząd zmiany w prawie. Proponowana nowelizacja likwiduje wywalczony w 2015 r. celowy dodatek dla pielęgniarek w wysokości 1600 zł miesięcznie. Ma on zostać włączony do ogólnej wyceny świadczeń medycznych, co to oznacza, że pracodawca będzie mógł przekazać te pieniądze według uważania, niekoniecznie dając je pielęgniarkom. Delegacja Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych po długich rozmowach nie porozumiała się z resortem zdrowia ws. propozycji dotyczącej wynagrodzeń pielęgniarek i położnych.

Pielęgniarki i położne domagają się przywrócenia norm pracy, które jakiś czas temu zawieszono. Chodzi o liczbę zatrudnionego personelu na liczbę pacjentów. Jak twierdzą nie rzadko dochodzi do sytuacji, że jedna pielęgniarka musi się opiekować kilkudziesięcioma chorymi. Tylko w ubiegłym roku prawo do wykonywania zawodu odebrało 5 tysięcy osób, a pracę w szpitalach i innych placówkach publicznej ochrony zdrowia podjęło tylko tysiąc z nich. Powód? Ich zdaniem kierujący placówkami z powodu zbyt niskich limitów finansowych nie chcą przyjmować do pracy dodatkowych pracowników.

Kolejnym postulatem jest prawidłowe rozliczanie środków dedykowanych na wzrost wynagrodzeń dla pielęgniarek i położnych z tzw. OWU, czyli dodatków przyznanych im jeszcze w 2015 roku. Próbuje się je tak interpretować, by można było wydawać na inne cele niż dofinansowanie wynagrodzeń białego personelu. Jest też trzecia grupa postulatów wynikająca z nierównego – zdaniem pielęgniarek – traktowania pracowników służby zdrowia w czasie pandemii. Żądają takich samych dodatków do pensji dla wszystkich, którzy zajmują się pacjentami covidowymi. Pielęgniarki chcą też przejąć część kompetencji od lekarzy. Podkreślają, że po siedmiu latach nauki mogą samodzielnie diagnozować pacjentów.

Mimo kształcenia kolejnych roczników pielęgniarek i położnych, nadal średnia wieku w tej grupie zawodowej przekracza 50 lat. Absolwentki studiów pielęgniarskich nierzadko, porównując warunki pracy i płacy w Polsce i w innych krajach Europy, decydują się na oferty pracy zagranicą.


**ZOBACZ TAKŻE:

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto