W Jastrzębiu-Zdroju mieszka aż pięciu stulatków

Do zacnego grona stulatek w Jastrzębiu-Zdroju, kilka dni temu dołączyła pani Gertruda Niemczyk z Ruptawy. Odwiedziliśmy ją, żeby poznać przepis na długowieczność. Odpowiedź była prosta:
- Ciężkie życie, dużo pracy i mało jedzenia - powiedziała pani Gertruda, która rzeczywiście w swoim życiu przeszła niejedno ciężkie doświadczenie.

Urodziła się 14 lutego, w Bziu, dokładnie 100 lat temu. Tam pracowała we dworze.
- Robiło się wszystko, od sprzątania, po porządki w ogrodzie. Od dziecka, byłam nauczona ciężkiej pracy - wspomina stulatka. Życie pani Gertrudy nieco się zmieniło, kiedy poznała męża. - Pewnie, że pamiętam, jak go poznałam. Byłam na weselu mojej siostry. Ona brała ślub z kuzynem, jak się potem okazało, mojego przyszłego męża - wspominała jubilatka. Po latach para przeniosła się do Ruptawy. - Tu, w tym domu, przeżyłam wszystko. Urodziło się pięcioro moich dzieci, a potem przyszła wojna. Męża mi wzięli do wojska, a ja sama z tymi dziećmi tułałam się od domu do domu, bo nasz dom napadli, zbombardowali i okradli. Ale potem odbudowaliśmy tu nowy dom i wielkie gospodarstwo - opowiedziała nam jubilatka, która jak nikt znała się na hodowli bydła i uprawie roli. Z tego żyła przez lata. W swoim wielkim gospodarstwie miała króliki, świnie i krowy. I co za tym idzie, jedzenie też było swojskie.

- Jak była bieda, to się nie jadło dużo, a już tłusto wcale. Dlatego teraz lubię sobie zjeść trochę mięsa, ale się nie objadam i nigdy tego nie robiłam, dlatego żadne choroby mnie nie brały - przyznała stulatka.
Dzięki takiej diecie, pani Gertruda do lekarza nie chodziła do osiemdziesiątki. Dopiero wtedy nieszczęśliwie złamała nogę i musiała korzystać z pomocy ludzi w białych fartuchach. - Jednej takiej lekarki, która u nas mieszkała 15 lat, to nawet nie znałam. Po co mi chodzić do lekarza - żartowała jastrzębianka.

Teraz, kiedy szczęśliwie dożyła setki, niczego już sobie nie odmawia. Żartuje nawet, że skoro dostała teraz podwyżkę emerytury, to może ją całą przepuścić, ale już nie ma na co. No, chyba że na książki.
- Babcia czyta przed śniadaniem, przed obiadem i po południowej drzemce. Cały czas przerzuca jakieś kartki, a to gazety, a to książki. Nawet Wasz tygodnik co piątek musi przeczytać - zdradził nam wnuczek jubilatki.

W sumie pani Gertruda doczekała się pięciorga dzieci, ma sześcioro wnuków, piętnaścioro prawnuków i dwoje praprawnuków. Wszyscy w komplecie pojawili się na urodzinach pani Gertrudy, bo było co świętować. A sama jubilatka na kolejne życzenia i pytania o recepty na długie życie, mówi, żartuje, że sama dziwi się, że tak długo żyje.

O tym, że pięknie jest dożyć setki w Jastrzębiu-Zdroju wiedzą jeszcze cztery inne panie. Najstarsza, pani Marta Niechwiejczyk ze Zdroju niedawno świętowała 106 urodziny.

- Jeśli mogłabym coś doradzić, to zajadanie się czosnkiem. Zawsze jadłam czosnek. Dodawałam go do wszystkiego. A już najbardziej lubię pieczywo posmarowane czosnkiem - zdradziła nam kiedyś pani Marta.
W Jastrzębiu mieszkają też jedna 101-latka - Maria Wasilewska i dwie 103-latki: Jadwiga Bartosiewicz i Waleria Purta. Ta druga szczerze przyznała podczas rozmowy z Dziennikiem Zachodnim, że nie odmawia sobie kieliszeczka koniaku na poprawę krążenia.