Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W zmartwychwstaniu Jezusa tkwi sedno i sens naszej wiary. Rozmowa z ks. Bogdanem Hahnem, proboszczem parafii w Zawadce Osieckiej

Iwona Adamek
Iwona Adamek
Ks. Bogdan Hahn: Pamiętajmy o słowach Jezusa: "Szczęśliwi, którzy uwierzą..."
Ks. Bogdan Hahn: Pamiętajmy o słowach Jezusa: "Szczęśliwi, którzy uwierzą..." Archiwum prywatne
O świętach Wielkiej Nocy w czasach zarazy, szukaniu sensu wiary w Zmartwychwstaniu Pańskim, „sprzątaniu” duszy rozmawiamy z ks. Bogdanem Hahnem, proboszczem parafii Miłosierdzia Bożego w Zawadce Osieckiej.

O Zmartwychwstaniu Chrystusa mówimy, że to Święto Wielkiej Nocy? Dlaczego?
W historii zbawienie są dwie ważne noce. Pierwszą z nich jest noc Narodzenia Jezusa, drugą noc Jego Zmartwychwstania. Orędzie paschalne, które jest śpiewane w Wielką Sobotę, mówi nam o tej drugiej nocy w ten sposób: „Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani. Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni”. Wielkość zatem tej nocy wynika ze Zmartwychwstania Chrystusa, a co za tym idzie - Jego zwycięstwa nad śmiercią, piekłem i szatanem. Jak ważne jest to dla nas wydarzenie, mówi św. Paweł w I Liście do Koryntian „…jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1 Kor 15, 14). W tym wydarzeniu tkwi sedno i sens naszej wiary.

Żeby uwierzyć, że Jezus zmartwychwstał nawet niektórym apostołom potrzeba było dowodów…
To prawda. Chociaż Jezus w ciągu trzech lat publicznej działalności wskrzeszał umarłych, to jednak w tym wypadku chodziło o coś więcej. Apostołowie wiedzieli, co Go spotkało. Wprawdzie tylko Jan – umiłowany uczeń - był pod krzyżem Jezusa, ale do pozostałych też dotarł ten fakt. Jezus został ukrzyżowany, umarł, pochowano Go w grobie. A zatem wszystko po ludzku się skończyło. Dlatego tak trudno było im uwierzyć, że to jednak nie koniec.
Błogosławieni Ci, którzy nie wiedzieli a uwierzyli?
Tak Jezus powiedział do Tomasza, który miał problem z przyjęciem prawdy, że jego Mistrz Zmartwychwstał. Ale wiemy, że te słowa są także do nas. Błogosławieni, czyli szczęśliwi, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Tylko wtedy możemy być szczęśliwi, jeśli przyjmiemy tę prawdę, choć nie widzieliśmy Zmartwychwstałego. Dlaczego jest ona taka ważna? Ponieważ w zupełnie innej perspektywie ustawia nasze życie, wnosi w nie nadzieję, tak bardzo nam potrzebną.

Święta Wielkiej Nocy w tym roku będą zupełnie inne. Bez Wielkiego Tygodnia, Drogi Krzyżowej, tradycyjnego święcenia pokarmów, modlitwy przy Grobie Pańskim, bez radosnego Alleluja w niedzielę? Jak mamy dobrze przeżyć ten czas?
Warto tu wrócić do słów Jezusa: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Będziemy obchodzić Święta Wielkanocne, trochę tak jakby za pewną zasłoną: bo w kościele tylko z ograniczoną liczbą osób, bo przez ekran telewizora czy słuchając głosu radia. Nasze patrzenie i udział w liturgii będą w pewien sposób utrudnione, ograniczone. Ale Jezus mówi: „szczęśliwi, którzy uwierzą” choć nie zobaczą, choć nie wezmą udziału, nie dotkną krzyża, nie przyjmą Komunii św., nie uklękną przed Grobem Pańskim. Może właśnie ta trudna sytuacja jest dla nas szansą, abyśmy uwierzyli bardziej, abyśmy zatęsknili za liturgią, mszą św., wspólnym śpiewem i świątecznymi tradycjami? Z drugiej strony - byśmy ten czas spędzili bardziej z bliskimi, nie zabiegani za zakupami, robieniem porządków, pieczeniem i gotowaniem, ale wyciszeni, bo wiele nam nie trzeba. Wystarczy, że są bliscy, że możemy być razem, że możemy więcej ze sobą porozmawiamy o rzeczach istotnych. A tą najistotniejszą jest prawda o Zmartwychwstaniu Chrystusa.

Trudno będzie wytłumaczyć dzieciom, zwłaszcza tym najmłodszym, że w tym roku nie pójdziemy z nimi do kościoła z koszykami, w których będzie jajko, chleb, chrzan na święcenie…
Myślę, że dzieci już doskonale o tym wiedzą. Słyszą nasze rozmowy, czytają wiadomości. Tu mój gorący apel. Trzeba na ten temat rozmawiać z dzieci, bez względu na to, czy mają 7 czy 17 lat. My starsi się boimy. Martwimy, co będzie? A co myślą dzieci? Jaką traumę przeżywają? Może wydaje się nam, że są zajęte nauką, zabawą, grami i bajkami, ale one doskonale czują, że coś jest nie tak. Nikt lepiej nie pomoże im przez to przejść, jak mama i tato.
Można zauważyć pewną analogię do ostatnich dni życia Jezusa. Dziś cierpiącymi, dźwigającymi na swoich barkach ogromny krzyż są lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, wszyscy, którzy walczą z koronawirusem...
Zgadzam się w stu procentach. Oglądając przekazy w mediach, słuchając codziennie statystyk o liczbie chorych, którzy, wymagających opieki, trudno dziś nie nazwać personelu medycznego bohaterami. Oni są na pierwszej linii frontu. Nie uciekają od pacjentów, ale im pomagają, sami się w ten sposób narażając. Tak się odbudowuje autorytet i etos pracy w zawodzie lekarza, pielęgniarki, ratownika medycznego, laboranta itp. Chyba wielu z nas musi się dziś uderzyć w pierś i powiedzieć, że nie docenialiśmy ich. Takich bohaterów jest znacznie więcej. To kierowcy, sprzedawcy, służby mundurowe i wielu innych, którzy służyli nam swoją pracą, a my tego nie zauważaliśmy, bo wydawało się to zupełnie naturalne.

Przygotowując się do świąt, często skupiamy się na porządkach, zakupach, gubimy gdzieś ich prawdziwy sens. Nie obawia się ksiądz, że teraz, gdy nie możemy pójść do kościoła i uczestniczyć zbiorowo w obrzędach Wielkiego Tygodnia, nie zatracimy się jeszcze bardziej?
Przywiązywaliśmy większą wagę do tego, co zewnętrzne, a umykało nam to, co istotne. Wbrew pozorom, mamy teraz szansę przeżyć te święta głębiej. Głębiej, bo inaczej. Epidemia uświadomiła nam, jak kruche jest nasze życie. Mimo tak wielkiego postępu techniki, medycyny stajemy się teraz bezradni. Może u niejednego z nas pojawiło się pytanie dawno nie stawiane: ile mi jeszcze zostało życia? Dokąd zmierza to moje życie? Czy wierzę w życie wieczne? Obrzędy Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy zawsze stawiały nam te pytania, ale część z nas nie odpowiadała sobie na nie. Nie bójmy się ich postawić teraz, uczestnicząc w Liturgii Triduum Paschalnego za pośrednictwem mediów.

Kim jest dziś Jezus Chrystus? Co można o Nim powiedzieć?
To pytanie stawiam sobie codziennie, stając teraz w prawie pustym kościele do sprawowania Eucharystii. Przyznam się, że teraz częściej i mocniej. Mogę odpowiedzieć tylko za siebie. Kim jest dla mnie, bo każdy na przestrzeni swojego życia, tworzy sobie własną odpowiedź. Moja nie będzie zbyt oryginalna. Jest Zbawicielem. On przez Mękę Śmierć i Zmartwychwstanie dokonał mojego odkupienia. Otworzył mi niebo. Zrobił dla mnie to, co mógł najlepszego, dał mi nadzieję i perspektywę życia wiecznego. Nie zraża się moimi upadkami i grzechami, ale stale mi towarzyszy. Nie ma lepszego „przyjaciela” jak Jezus. Wierzę w to mocno.

A Judasz? Czy został na wieki potępiony?
Pracuje w parafii Miłosierdzia Bożego, dlatego odpowiem na to pytanie z tej perspektywy. Św. Faustyna mówi o ogromie albo wręcz o „przepaściach” Miłosierdzia Bożego. Bóg jest Miłosierny. Bóg nikogo nie przekreśla i nie potępia. To człowiek sam siebie potępia, odrzucając Boga. Tak zrobił, niestety, Judasz. On zrozumiał swój błąd, ale zamiast prosić o przebaczenie, popadł w rozpacz i to go zgubiło. Czy jest potępiony? Nie odpowiem wprost. Posłużę się przykładem, który kiedyś usłyszałem w czasie rekolekcji. Pewna matka nie mogła pojąć, jak syn mógł popełnić samobójstwo, rzucając się z mostu. Był dobrym dzieckiem, wierzył w Boga. Z tymi pytaniami przychodziła do księdza i oczekiwała odpowiedzi. Ksiądz robił, co mógł, aby jej wytłumaczyć, ale wątpliwości wracały. Którego razu we śnie usłyszała głos Jezusa: „między mostem a uderzeniem o nurt rzeki, zawołał o moją pomoc, to mi wystarczyło”. Co myślał Judasz też nie wiemy.

Dlaczego, zdaniem księdza, wiele osób traktuje wiarę jako tradycję albo coś osobistego, czym nie chce dzielić się ze światem, czasem nawet wstydliwego?
Wynika to, niestety, z tego, że nasza wiara jest płytka, że nie pogłębiamy jej. Urodziliśmy się w rodzinie chrześcijańskiej, rodzice zadecydowali o naszym chrzcie, więc jesteśmy chrześcijanami. Dlaczego dziś część chrześcijan rezygnuje nawet z tego? Przyczyn jest wiele. Na pierwszym miejscu wymieniłbym błędy ludzi Kościoła. Czyli tych, którzy powinni być wzorem, autorytetem, a nim nie są. Po drugie zdecydowanie lepiej nam się powodzi. A skoro tak, to po co nam Pan Bóg? I po trzecie - zatrzymanie się na wierze tradycyjnej, którą traktujemy trochę jak „fajny folklor” i nic po za tym. Proszę mi wierzyć, że jest wielu wspaniałych chrześcijan, świeckich i duchownych, ale jak to w tym świecie bywa, zło jest bardziej krzykliwe i zauważamy tę gorszą część.

Okres Wielkiego Postu, przygotowania do Świąt Wielkiej Nocy, to też czas na „posprzątanie” duszy. Spowiedź jest utrudniona, jak sobie z tym poradzić?
Daleki jestem od jakiejkolwiek polityki, ale podziwiam, gdy w kryzysowej sytuacji sięga się po rozwiązania, które mogą nam wszystkim pomóc. Kościół też ma takie „rozwiązania”. Pasterze Kościoła informują o nich, aby z jednej strony nikogo nie narażać, a z drugiej - pomóc tym, którzy czują potrzebę spowiedzi. Taką pomocą jest chociażby dyspensa naszego Księdza Biskupa Ordynariusza. Czytamy w niej: „ten kto nie będzie się w stanie wyspowiadać w tym czasie, po wzbudzeniu aktu żalu doskonałego może przystąpić do Komunii Świętej pod dwoma warunkami: 1) przystąpi do spowiedzi indywidualnej jak najszybciej będzie to możliwe; 2) nie pozostaje w karach kościelnych ani nie trwa z uporem w jawnym grzechu ciężkim, czyli spełnia wymogi uzyskania rozgrzeszenia [kan. 915 i 916 KPK]”. Zdecydowanie polecam skorzystanie z tej dyspensy osobom starszym, chorym, dzieciom, młodzieży, wszystkim tym, którzy czują się zagrożeni epidemią. Dla tych, którzy pragną się wyspowiadać, zorganizowana jest spowiedź w ten sposób, aby uchronić przed zakażeniem zarówno wiernego, jak i spowiednika.

Na koniec pragnę życzyć wszystkim Czytelnikom, by te Święta, choć inne, były czasem napełniania się zwycięską mocą Chrystusa. Niech Jego Zmartwychwstanie napełni nas nadzieją, da zdrowie chorym, pocieszy smutnych, a dla tych, którzy odeszli, niech spełnią się Jezusowe słowa: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”. (J 11, 25).


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto