- Zostaliśmy zmuszeni do wyjazdu na drogę. Nie zgadzamy się na ustawę, którą proponuje Prawo i Sprawiedliwość. Na razie protestujemy spokojnie, ale jak trzeba będzie to pojedziemy do Warszawy, ale już nie na pusto, tylko weźmiemy kupę gnoju i zrobimy taki strajk, jaki był 9 lat temu we Francji – nie ukrywa Artur Hyczko, rolnik z gminy Krempna.
Rolnicy liczą, że władza się obudzi. - Walczymy o dobro konsumentów – dodaje Hyczko. Tłumaczą, że ich sytuacja jest coraz trudniejsza. Na skupach nie przyjmują już odsadek mięsnych, bo zatrzymano eksport do Francji. - Cena bydła mięsnego jest śmieszna, jeśli chodzi o mleko to w ogóle kpina. Pseudoekologom zależy, żeby zwierzęta były ważniejsze niż ludzie – oburza się jeden z rolników.
„Nie możemy ufać nikomu”
Mężczyźni zastanawiają się dlaczego PiS nie wprowadził tej ustawy przed wyborami. - PiS wygrał tylko dzięki rolnikom, mieszkańcom wsi. Dlaczego jest antyrolniczny? Myśmy im zaufali, ale widzę, że teraz nie możemy ufać nikomu – podkreśla Artur Hyczko.
Rolnicy z jasielszczyny produkują bydło na mięso oraz ekologiczne mleko. Niektórzy z nich wybudowali stajnie, nawet za pół miliona.
- Wzięliśmy kredyty, otrzymaliśmy dofinansowanie, a teraz jeden mały dziwny człowiek powie, że krówki się duszą, jest im zimno i co? Mamy wziąć kolejne pół miliona, żeby powiększyć obory?
– oburza się A.Hyczko. I dodaje, że jeśli rolnicy zbankrutują i nie będą mieli za co utrzymać swoich rodzin, to politycy wtedy naprawdę zaczną się ich bać. - Jeśli nie będziemy mieli nic do stracenia, to trzymać nas będzie tylko grawitacja. Na co politycy liczą? Na mięso z zagranicy, które przeleżało 20 lat? – oburza się A.Hyczko.
Ustawa nie jest do przyjęcia
Rolnicy na znak protestu przejechali ciągnikami przez Jasło w kierunku Krosna. Zatrzymali się na stacji benzynowej w Moderówce, gdzie dojechali rolnicy z Krosna i wspólnie udali się wolnym tempem w kierunku Miejsca Piastowego. W ten sposób chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec działań Prawa i Sprawiedliwości. Rolników oburza też nominacja na ministra rolnictwa. Uważają, że Grzegorz Puda, który mówi w wywiadzie, że rolnicy to barbarzyńcy nie powinien pełnić funkcji ministra rolnictwa.
- Nie wiem, czy ten pan na żywo widział krowę. Mamy hodowlę, troszczymy się o każdego cielaczka. Gdybyśmy źle dbali o nasze zwierzęta to byśmy nie zarabiali. Nie chcemy wyjeżdżać za granicę, tylko zostać tutaj i robić na swoich polach
– tłumaczy Hyczko. Rolnicy tłumaczą, że jeśli zostaną nałożone na nich ograniczenia, to skąd będziemy mieć na stołach mięso. - Gdzie potem polecą nasi rządzący? Pod niemiecką granicę prosić o mięso? – oburza się jeden z rolników.
„Nie” dla zakazu hodowli zwierząt futerkowych
Rolnicy tłumaczą, że wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych podniesie koszty wytworzenia mięsa. Część odpadów z ubojni, gdzie trafiają cielęta idzie na pokarm dla zwierząt futerkowych. Jeśli ich nie będzie, to automatycznie zwiększą się koszty utylizacji. - Kto za to zapłaci? Rolnicy i konsumenci – prognozuje Hyczko. Rolnicy poszli za głosem polityków PiS, którzy mówili, że będzie lepiej, a ich zdaniem jest wprost przeciwnie.
- Czujemy się bardzo zawiedzeni i oszukani. Gdyby ta ustawa weszła przed wyborami na pewno nie rządziłby PiS – mówią protestujący. Ubolewają, że Telewizja Polska nie pokazuje wielu rzeczy związanych z rolnictwem. - Nie wiem czy ich rolnicy nie interesują, czy mają odgórny przykaz, że mają mówić tylko to, co ludzie chcą usłyszeć – kończy rolnik Artur Hyczko.
Jeśli lokalne protesty nie przyniosą skutku, rolnicy zapowiadają generalny strajk w Warszawie.
ZOBACZ TEŻ:Prawdziwi jesieniarze? Bobry zajadają się dynią
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?