Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ks. proboszcz Roman Kopacz, u którego wykryto koronawirusa, spoczął w Trzcinicy, w swojej rodzinnej miejscowości

Paweł Michalczyk, RED
Ks. proboszcz Roman Kopacz pochodził z Trzcinicy. W czwartek, 26 marca, spoczął na tamtejszym cmentarzu parafialnym.
Ks. proboszcz Roman Kopacz pochodził z Trzcinicy. W czwartek, 26 marca, spoczął na tamtejszym cmentarzu parafialnym. Marcin Porębski
Pogrzeb śp. ks. Romana Kopacza, proboszcza parafii Drwinia, u którego wykryto koronawirusa, odbył się w czwartek, na cmentarzu w Trzcinicy. Po pochówku, w miejscowym kościele została odprawiona msza w intencji zmarłego. Z powodu zagrożenia COVID-19 w obrzędzie mogła wziąć udział tylko najbliższa rodzina.

Ksiądz Roman Kopacz urodził się 27 lutego 1961 roku w Jaśle. Dzieciństwo i szkolne lata spędził w Trzcinicy. W latach 1991-1999 pracował jako misjonarz na Ukrainie. Na probostwo do Drwini w powiecie bocheńskim przybył w 2007 roku. Miał tam opinię dobrego człowieka i duszpasterza. W czasie powodzi w 2010 roku, mocno wspierał swoich parafian, zarówno modlitwą, jak i zwykłymi odwiedzinami. - Pochylał się nad każdym potrzebującym. Od pięciu lat był inicjatorem koncertów charytatywnych dla potrzebujących dzieci z naszej parafii i nie tylko - wspomina pani Agata.

Ksiądz Roman był znany ze skromnego stylu życia oraz bezinteresowności. - Nigdy nie oczekiwał nic w zamian. Wręcz przeciwnie. Dzielił się z innymi tym, co miał. Nie przywiązywał uwagi do rzeczy materialnych. Nie było u niego drogich butów i innych rzeczy. Stara koszula, znoszone sandały - wylicza nasza rozmówczyni. Kochał kwiaty, ryby oraz psy.

Pogorszenie w ciągu jednego dnia

Parafianie z Drwini pod Bochnią są poruszeni niespodziewaną śmiercią swojego proboszcza. W poniedziałek pojawiła się informacja, że ks. Roman Kopacz jest zarażony koronawirusem. Z relacji parafian wynika, że jeszcze w poniedziałek ksiądz zapewniał ich telefonicznie, że czuje się dobrze i nic mu nie potrzeba. To samo wynika z relacji policjantów, którzy od poniedziałku sprawdzali, czy duchowny odbywa kwarantannę, do jakiej został zobowiązany przez sanepid. Na ich prośbę ksiądz podszedł do okna.

We wtorek jednak nastąpiło niespodziewane pogorszenie stanu jego zdrowia. Pracownicy sanepidu próbowali skontaktować się z duchownym, ale ten nie odbierał telefonu. O pomoc poprosili policję, która wysłała na miejsce patrol. Funkcjonariusze stwierdzili, że drzwi od plebanii są zamknięte, ale przed kościołem stoi samochód proboszcza.

Wtedy wezwano dodatkowego funkcjonariusza wyposażonego w środki ochrony osobistej. Klucze do plebanii policjanci dostali od miejscowego kleryka. Gdy policjant ubrany w kombinezon i maskę wszedł do budynku, zastał proboszcza leżącego w łóżku. Duchowny miał poważne problemy z oddychaniem i był bardzo osłabiony, nie mógł wstać o własnych siłach.
Wezwano pogotowie ratunkowe. Karetka przybyła z nieodległego Dziewina. Niestety, stan księdza pogarszał się z minuty na minutę, doszło do zatrzymania akcji serca. Mimo kilkunastominutowej reanimacji, duchownego nie udało się uratować.

Pogrzeb w rodzinnej miejscowości

Pogrzeb śp. ks. Romana Kopacza, proboszcza parafii Drwinia, odbył się w czwartek, 26 marca, na cmentarzu parafialnym w Trzcinicy koło Jasła. Po pochówku, w miejscowym kościele została odprawiona msza w intencji zmarłego. Z powodu zagrożenia koronawirusem w obrzędzie mogła wziąć udział tylko najbliższa rodzina.

Dla parafian z Drwini to bardzo bolesne, że w obecnej sytuacji nie mogli pożegnać swojego duszpasterza. Od środy obowiązują bardziej zaostrzone zasady odprawiania obrzędów religijnych. Obrzędy pogrzebu ograniczone są wyłącznie do stacji przy grobie z udziałem najbliższej rodziny, w liczbie nie większej niż 5 osób. Msza żałobna z udziałem wiernych zostanie odprawiona dopiero po zakończeniu epidemii.

- W tej wyjątkowo trudnej rzeczywistości, w jakiej przychodzi nam obecnie żyć, Waszą wspólnotę parafialną przeszywa jeszcze dodatkowy cierń bólu spowodowanego niespodziewaną śmiercią Księdza Proboszcza Romana Kopacza. (...) Wierzymy, że śp. ks. Roman stanął już „twarzą w twarz” z Jezusem Zmartwychwstałym, któremu służył wiernie przez całe swoje życie. Modlimy się, aby Chrystus przyjął go do chwały zbawionych, a nam dopomógł codziennie wiernie pełnić Jego wolę. Wyrazy głębokiego współczucia kierujemy do rodziny śp. ks. Romana, zwłaszcza do jego mamy, pani Olgi, którą zapewniam o modlitwie i duchowej bliskości - napisał w liście do parafian z Drwini ks. Andrzej Jeż, biskup tarnowski.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto