Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Patryk spadł z dachu podczas prac w Urzędzie Miasta w Jaśle. Śledztwo przeciąga się w nieskończoność

Jakub Hap
Na to, by było jak dawniej, by Patryk wrócił do czynnego uprawiania piłki nożnej, którą tak kochał (grał w Czarnych Jasło) szanse były i są nikłe.
Na to, by było jak dawniej, by Patryk wrócił do czynnego uprawiania piłki nożnej, którą tak kochał (grał w Czarnych Jasło) szanse były i są nikłe. Marek Dybaś
2,5 roku temu Patryk Jamuła cudem przeżył upadek z 9 metrów. Wpadł do szybu windy, podczas prac budowlanych w jasielskim ratuszu. Winnego tragedii jak nie było, tak nie ma.

Do wypadku doszło 26 lipca 2017 r. Patryk pracował wówczas dla podwykonawcy firmy, której zlecone zostało ocieplenie ostatniego stropu gmachu urzędu miasta. Gdy wraz z kolegą przenosili materiały budowlane, zapadła się pod nim podłoga i poleciał w dół.

Liczne złamania

Wpadł do szybu windy, która znajdowała się dziewięć metrów niżej, na parterze. Uderzając o jej dach, a wcześniej o elementy szybowej konstrukcji, doznał m.in. złamania kręgosłupa, wstrząśnienia mózgu, na którym pojawił się krwiak, zmiażdżenia kości lewej ręki przy nadgarstku i złamania prawej łopatki w kilku miejscach.

Bliscy Jamuły nie mieli wątpliwości - to że przeżył, było cudem. Istniało jednak spore prawdopodobieństwo, że resztę życia młody jaślanin spędzi na wózku inwalidzkim. I to go ominęło - rdzeń kręgowy nie został naruszony, uniknął paraliżu. Badania neurologiczne także były prawidłowe i już dwa tygodnie po wypadku Patryk mógł wrócić do domu.

Ból nie do wytrzymania

Na to, by było jak dawniej, by wrócił do czynnego uprawiania piłki nożnej, którą tak kochał (grał w Czarnych Jasło) szanse były i są nikłe. Choć od dramatu minęły ponad dwa lata, mimo długiej rehabilitacji 24-latek wciąż zmaga się z niesprawnością ręki, a ból kręgosłupa bez leków bywa nie do wytrzymania. Paradoksalnie ze zdrowiem, a co za tym idzie samopoczuciem Patryka jest coraz gorzej. Cały czas jest niezdolny do pracy, nic nie wskazuje na to, że może być lepiej. Przyszłość to dla niego jeden wielki znak zapytania.

Dodatkowym zmartwieniem dla całej rodziny Jamułów jest opieszałość prokuratury. Śledztwo wszczęte pod kątem narażenia Patryka na„bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu” nadal jest w toku. Przed rokiem prokurator niespodziewanie je umorzył, jednak po zażaleniu złożonym przez pełnomocnika Patryka postanowienie w tej sprawie zostało uchylone.

- Zgodnie z postanowieniem sądu, czynności są wykonywane. Był powoływany dodatkowy biegły ds. budownictwa, jego opinia już jest. Co dalej - myślę, że jakieś decyzje zostaną podjęte niebawem - powiedziała nam Iwona Czerwonka-Rogoś, szefowa Prokuratury Rejonowej w Krośnie.

Jamułowie liczą, że osoby, przez których zaniedbanie doszło do wypadku zostaną pociągnięte do odpowiedzialności. Otwór w stropie zabezpieczony był jedynie dwoma płytami kartonowo-gipsowymi.
Patryk o tym nie wiedział, „grunt” wydawał się pewny...


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto