MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Czarnych Jasło Matusz Ostrowski: strategia jaką obraliśmy przyniosła efekt

Bogdan Hućko
Bogdan Hućko
Trener Mateusz Ostrowski ma powody do zadowolenia. Piłkarze Czarnych Jasło po trzech sezonach gry w krośnieńskiej klasie okręgowej wywalczyli awans do IV ligi podkarpackiej
Trener Mateusz Ostrowski ma powody do zadowolenia. Piłkarze Czarnych Jasło po trzech sezonach gry w krośnieńskiej klasie okręgowej wywalczyli awans do IV ligi podkarpackiej Marek Dybaś
O minionym sezonie 2023/24, trudnych chwilach i zwycięskiej drodze, awansie do IV ligi, planach i zamierzeniach, piłkarskiej filozofii, krytyce, chwilach zwątpienia, wyzwaniach i realnym chodzeniu po ziemi rozmawiamy z Mateuszem Ostrowskim, trenerem piłkarzy Czarnych Jasło.

- Jakie to uczucie awansować do wyższej ligi?
- Bardzo duża satysfakcja, radość, poczucie spełnienia. Założyliśmy sobie dwa lata temu i plan jaki nakreśliliśmy został zrealizowany w stu procentach, nawet z nadwyżką. Dodatkowym smaczkiem tego awansu jest to jak ludzie wokół nas zareagowali na to, że drużyna wygrywa, że jest dobrze skomponowana. To kapitalne uczucie, które daje pozytywnego kopa i nakręca do dalszej pracy.

- „Prowadzenie Czarnych Jasło to prestiż w naszym regionie, porównywalny tylko do dwóch innych klubów Karpat Krosno i Stali Sanok. Zdaję sobie sprawę z tego, że po minionym sezonie jest w klubie niedosyt i zapewne będzie „presja” na wynik, ale to tylko mnie pozytywnie nakręca” – to Pana słowa po objęciu funkcji trenera Czarnych latem 2022 r. Sezon 2022/23 przegraliście, zajmując dopiero 6. miejsce. Atmosfera gęstniała wokół drużyny, która na koniec sezonu przegrała 0-5 z Markiewicza Krosno. Nie miał Pan dosyć wszystkiego?
- Początki były trudne. Wiedziałem, że pierwszy sezon to będzie ciężka praca i może nie przynieść oczekiwanych efektów. Musiał się jednak wydarzyć, musiał zostawić odpowiednie piętno i naukę co robić dalej. Przegrany mecz 0-5 z Markiewicza w Krośnie był punktem zwrotnym, po którym zostały podjęte decyzje. Uświadomiliśmy sobie jak bardzo ten zespół trzeba wzmocnić i jak trzeba mocno postawić na niektórych zawodników, którzy może nie mieli pewności czy powinni dalej być w tym zespole. Nie miałem wszystkiego dosyć – wręcz przeciwnie, wiedziałem, że to jest połowa drogi, którą sobie obraliśmy. Oczywiście musiałem przypominać wszystkim dookoła jak ta droga wygląda. Poszliśmy tą drogą, byliśmy cierpliwi i strategia jaką obraliśmy przyniosła efekt. Nie twierdzę, że spływało to po mnie bez znaczenia. Było ciężko, była krytyka, były chwile zwątpienia, ale zbudowało ludzi wokół, którzy brnęli razem ze mną do przodu, wspieraliśmy się i osiągnęliśmy cel.

- Otrzymał Pan od zarządu klubu duży kredyt zaufania i jasno postawiony cel – awans do IV ligi w następnym sezonie. Drużyna została wzmocniona kilkoma zawodnikami, którzy grali w wyższych ligach. W przerwie zimowej doszedł jeszcze Radosław Macnar. Gdyby w tym składzie personalnym Czarni nie wygrali ligi okręgowej, to dopiero byłaby sensacja. Z czego wynikało dozbrajanie drużyny, z obaw, że znów nie uda się wygrać ligi?
- Otrzymałem rzeczywiście duży kredyt zaufania, ale była grupa ludzi, która tym zaufaniem wspólnie się obdarzyła. Nikt wprost nie powiedział, że naszym celem jest awans, natomiast było czuć, że możemy o ten awans walczyć. Po pierwszej rundzie członek zarządu powiedział, że mamy 13 punktów więcej niż myśleliśmy, niż było założone. Kredyt zaufania był duży. Wynik też był dobry. Przyjście Radka Macnara, zawodnika o określonej charakterystyce, na określonej pozycji, nastąpiło po kontuzji Adriana Brzostowskiego. Wszyscy wiemy, że musieliśmy praktycznie naszą grę w całej rundzie przemeblować. Zawodnicy, którzy w tym uczestniczyli zdali egzamin bardzo dobrze. Jednak takiego zawodnika nam brakowało, a Radek – myślę – odbudował się trochę w tym zespole. Po drugie odpłacił się skutecznością, bo zdobył 13 bramek i miał kilka asyst. To jest doświadczony zawodnik i był to kolejny trafiony transfer, który przyniósł nam oczekiwane efekty.
Nie miałem żadnych obaw czy się uda, czy się nie uda. Po prostu wykonywaliśmy z tygodnia na tydzień swoją pracę, która dobrze wychodziła. Obawy trzeba było odłożyć na boczny tor. Bycie odważnym i realizowanie swoich założeń – to był priorytet.

- Wygraliście 25 meczów, tylko jeden zremisowaliście w Besku i dwa przegraliście – w Nienaszowie i Grabownicy Starzeńskiej. Twierdza przy Śniadeckich nie została przez nikogo zdobyta. Byliście najrówniej grającym zespołem. Wasza dominacja nie podlegała dyskusji, czego efektem była 15-punktowa przewaga na koniec sezonu nad LKS Czeluśnica i Startem Rymanów.
- Ten zespół był tak skomponowany i tak w pewnym momencie dojrzał, że zwycięstwa cieszyły nas na tyle dobrze, że w kolejnym meczu byliśmy dalej skoncentrowani, a porażki miały tylko mobilizujący wpływ. To chyba cechuje dojrzały zespół, którym się okazaliśmy.

- Jaki mecz był – Pana zdaniem – najtrudniejszy dla was w zwycięskim sezonie. Na pewno nie było to spotkanie ze Startem Rymanów (6-0), wygrane z dużą łatwością, którego kibice najbardziej się obawiali. Nie było wam łatwo w wielu meczach, bo wszyscy mobilizowali się na lidera.
- Każdy chciał napsuć nam krwi, urwać punkty, każdy chciał w meczu z nami zostawić po sobie dobre wrażenie i to jest oczywiste. Wiedzieliśmy o tym i staraliśmy się w taki czy inny sposób, czasami trudniej było to osiągnąć, pokonywać zespoły. Nie wyznaczę najtrudniejszego meczu, natomiast trudnym momentem dla nas był przegrany mecz w Grabownicy i konsekwencje z tym związane. Zaraz za trzy dni graliśmy mecz w Sanoku, kolejny w Targowiskach. Ta porażka podziałała na zespół źle. Zabrała pewność siebie, którą mieliśmy do tej pory. Po okresie przygotowawczym, pierwszy mecz ligowy na wyjeździe z zespołem walczącym o utrzymanie. Przegrywasz taki mecz, za chwilę masz trudnych rywali i wkradła się niepewność. U niektórych zawodników pojawiły się chwile wątpliwości czy nawet strachu. W zespole byli zawodnicy, którzy nie raz już byli w takich sytuacjach, wiedzieli jak się zachowywać. Nauka z poprzednich lat też przyniosła efekt. Ludzie zarządzający i kibice dobrze zachowali się w tym momencie. Małymi kroczkami odzyskaliśmy pewność siebie i wróciliśmy na ścieżkę zwycięstw już do końca sezonu.

- Byliście zespołem cierpliwym, konsekwentnie grającym swoje schematy i najczęściej przynosiło to końcowy efekt.
- Zgodzę się, że byliśmy zespołem cierpliwym. Wiedzieliśmy w jaki sposób przepracowaliśmy okres zimowy, mieliśmy świadomość, że mecze w końcowych fragmentach mogą decydować. Wiedzieliśmy, że będąc dobrze przygotowanym, mamy wygrywać mecze. Nie powiedziałbym, że graliśmy schematycznie, ale mieliśmy bazę w jaki sposób rozgrywać piłkę, w jaki sposób się bronić, w jaki sposób przechodzić z obrony do ataku i z ataku do obrony. To nie były schematy mocno narzucone zawodnikom. Po prostu dobrze się w tym czuli, wiedzieli co mają w danym momencie robić na boisku przez to, że mieli do dyspozycji bazę zachowań. Czasami wydawało się, że nasza gra wygląda schematycznie, że jest nam ciężko. Natomiast konsekwencja i cierpliwość w końcu przynosiły efekty.

- W Jaśle oczekiwania są zawsze bardzo duże, a co z tym się wiąże, także presja. Nie brakuje też irracjonalnej często krytyki. To specyfika środowiska, które nawet każdy sukces potrafi spostponować. Jak Pan sobie z tym radził? Być może jako trenerowi z zewnątrz było łatwiej się zdystansować do pewnych kwestii.
- W Jaśle oczekiwania będą zawsze duże. Presja to chyba za duże słowo, nie na ten poziom rozgrywek. Krytyka będzie zawsze, mimo tego, co w tym sezonie osiągnęliśmy. Radzę sobie z tym w bardzo prosty sposób. Uwagi czy krytykę racjonalną, słuszną, dopuszczam do siebie, a inną odrzucam. Może było mi łatwiej jako trenerowi z zewnątrz, ale po prostu na niektóre rzeczy nie zwracam uwagi. Fundamentem było skupienie się na sobie i codzienna praca. To jest klucz do sukcesu.

- Statystyki nie kłamią: najwięcej zwycięstw w lidze (25), najmniej porażek (2), najmniej straconych goli z wszystkich drużyn (21). Jedynie pod względem zdobytych bramek (74) uplasowaliście się za Startem Rymanów (89), LKS Czeluśnica (82) na równo z Tempem Nienaszów (74). W sezonie koszulkę Czarnych przywdziewało 25 zawodników, a gole zdobywało 12 graczy – poza bramkarzami – z każdej formacji. To idealny team na klasę okręgową zbudowany przez Mateusza Ostrowskiego?
- Statystyki nie kłamią, ale też nie oddają czasami prawdziwego obrazu, albo ten obraz trochę zacierają. Nie był to idealny zespół, bo nie wygraliśmy wszystkich meczów. Natomiast był to idealny zespół na nasze możliwości w zakończonym sezonie. Kluczem na pewno do osiągania takich wyników w postaci awansu jest gra defensywna. Jestem o tym w stu procentach przekonany. Zespół buduje się od obrony. Cieszę się, że udało się zbudować taki zespół i cieszę się, że chłopaki mi zaufali, poszli za moim pomysłem, co w końcowym rozrachunku zaprowadziło nas na szczyt tabeli z dobrymi statystykami.

- Krośnieńska klasa okręgowa a IV liga podkarpacka to dwa różne światy. Malkontenci i ci co mieli wiele uwag do waszej gry, dają wam tylko sezon na wyższym szczeblu. Wierni kibice życzą oczywiście utrzymania się i pozostania na zawsze w IV lidze. Czarni odnajdą się na wyższym szczeblu rozgrywek?
- Zgadzam się, że te dwie ligi to dwa różne światy. Malkontentów od siebie odsuwamy, bo oni tylko zabierają nam energię. Odsuwamy takie opinie i takich ludzi, bo energii potrzeba nam bardzo dużo. W wyższej lidze chciałbym, żebyśmy się zadomowili w IV lidze, chciałbym, żebyśmy się odnaleźli, a nade wszystko chciałby, żebyśmy nie byli zespołem walczącym o utrzymanie, tak jak większość beniaminków w minionych latach. Będziemy robić wszystko, żeby zbudować najlepszy zespół na miarę naszych możliwości finansowych i organizacyjnych.

- Pan, mimo młodego wieku, ma już duże doświadczenie jako trener w IV lidze. To powinien być atut w prowadzeniu beniaminka.
- Myślę, że poniekąd tak. Będzie to w pewnym sensie jakieś ułatwienie. Uważam, że IV liga podkarpacka mocno się zmieniła. Są w niej coraz większe zarobki, zawodnicy mają coraz większą świadomość, podchodzą do swoich obowiązków coraz bardziej profesjonalnie. Czwarta liga zaczyna być fajnie opakowana. Trzeba będzie na pewno poświęcić wiele pracy, wiele wyrzeczeń i na pewno będziemy musieli w złych chwilach trzymać się razem, ale w tych dobrych też. Piłka pisze różne scenariusze i zobaczymy co będzie. Mamy swoje cele po awansie. Już pracujemy po to, żeby zespół był jak najsilniejszy.

- Drużyna wywalczyła awans, a czy zawodnicy, których trener widziałby nadal w zespole, są zainteresowani grą w IV lidze? Przecież wzrosną wymagania, a nie wszyscy w amatorskiej piłce są zwolennikami reżimu treningowego i podnoszenia poprzeczki.
- Zawodnicy, którzy nie są zainteresowani grą w IV lidze po prostu odejdą. Myślę, że mamy świadomy zespół w Jaśle i zawodnicy, którzy zgłosili chęć odejścia będą mieli taką możliwość. Dużo zawodników z tej drużyny, która wywalczyła awans, grała na poziomie IV- i III-ligowym. Mamy młodzież, która aspiruje i myślę, że może się jeszcze bardziej rozwinąć niż do tej pory. Dlatego nie będzie wypychania nikogo, ani też zatrzymywania na siłę. Postaramy się to tak skomponować po raz kolejny, żeby zespół zrobił krok do przodu w wyższej lidze, żeby klub się rozwijał, żeby było widać progres, żeby kibice byli z nas zadowoleni, żeby wypełniali trybuny na stadionie jak podczas meczu z Rymanowem. Kto nie będzie chciał poddać się reżimowi treningowemu i podniesieniu poprzeczki, po prostu będzie miał wolną rękę. Każdy jest kowalem swojego losu. Uważam, że duża liczba zawodników jest w stanie grać na dobrym poziomie w IV lidze przy odpowiednim wzmocnieniu drużyny.

- Każdy beniaminek się wzmacnia i nie sądzę, żeby i tym razem było inaczej. Jak duże będą zmiany w Czarnych? Do jakich formacji szuka Pan zawodników? Jeżeli transfery zostały sfinalizowane, to proszę się pochwalić zakupami.
- Każdy beniaminek się wzmacnia. My też szukamy wzmocnień, mamy już kilku zawodników, którzy podpisali z nami umowy. Niestety, nie mogę się pochwalić i podać ich personaliów. Najpierw informacje ukażą się na oficjalnym profilu klubowym. Mam nadzieję, że zawodnicy, którzy do nas dojdą dadzą więcej jakości do zespołu, ale też pomogą rozwinąć się tym, którzy są i wspólnie obierzemy jakiś cel na ten sezon. Nie lubię stawiać sobie twardych celów. Po prostu pracujmy i żyjmy życiem piłkarskim z tygodnia na tydzień. Starajmy się każdy mecz wygrać i w pewnym momencie ten cel sam pojawi się na horyzoncie.

SEZON 2023/24 CZARNYCH 1910 JASŁO W STATYSTYCE

76 pkt., bramki 74-21, 25 zwycięstw, 1 remis, 2 porażki
I runda: 37 pkt., bramki 33-10, 12 zwycięstw, 1 remis, 1 porażka
II runda: 39 pkt., bramki 41-11, 13 zwycięstw, 0 remisów, 1 porażka

Mecze w rundzie jesiennej: Górnik Grabownica Starzeńska 1-0 (d), Wiki Sanok 2-0 (d), Markiewicza Krosno 4-1 (w)-anulowany, Partyzant Targowiska 3-2 (d), Przełom Besko 1-1 (w), Nafta Jedlicze 1-0 (d), Ostoja Kołaczyce 6-0 (w), Zamczysko Odrzykoń 5-0 (d), Przełęcz Dukla 2-1 (w), LKS Skołyszyn 3-1 (d), Start Rymanów 2-0 (w), Tempo Nienaszów 1-2 (w), Zamczysko Mrukowa 1-0 (d), LKS Czeluśnica 2-1 (w), Bieszczady Ustrzyki Dolne 3-2 (d).
Mecze w rundzie wiosennej: Górnik Grabownica Starzeńska 3-4 (w), Wiki Sanok 2-1 (w), Partyzant Targowiska 3-0 (w), Przełom Besko 5-0 (d), Nafta Jedlicze 2-0 (w), Ostoja Kołaczyce 3-0 (d), Zamczysko Odrzykoń 2-1 (w), Przełęcz Dukla 3-0 (d), LKS Skołyszyn 2-0 (w), Start Rymanów 6-0 (d), Tempo Nienaszów 2-1 (d), Zamczysko Mrukowa 1-0 (w), LKS Czeluśnica 3-2 (d), Bieszczady Ustrzyki Dolne 4-2 (w),
Strzelcy goli: Mateusz Michoń 15 (8/7), Radosław Macnar 13 (-/13), Wiktor Fara 10 (6/4), Karol Potera 7 (6/1), Karol Rzońca 7 (3/4), Sebastian Suszko 7 (4/3) (5k), Tomasz Tragarz 4 (3/1), Marcin Janus 3 (2/1), Rafał Mastaj 3 (3/0), Oskar Polakiewicz 3 (0/3), Rayen Monzer 1 (1/-), Piotr Morajda 1 (-/1); Miłosz Nycz (Przełom Besko, samobójcza), Mikołaj Janusz (Nafta Jedlicze, samobójcza), Konrad Gogosz (LKS Czeluśnica, samobójcza).
Grali: Łukasz Lepucki 26/25 (2310), Patryk Szostak 4/2 (290), Bartosz Woliński 1/0 (10) – Tomasz Tragarz 28/21 (2377), Paweł Remut 29/29 (2610), Sebastian Suszko 26/25 (2325), Piotr Kosiba 24/8 (1214), Jakub Ząbkiewicz 24/8 (1640), Wiktor Fara 29/4 (2015), Karol Potera 28/4 (1829), Mateusz Majka 8/0 (102), Karol Rzońca 28/15 (2163), Rafał Mastaj 28/18 (2303), Marcin Janus 27/14 (2213), Adrian Więcek 14/0 (194), Mateusz Michoń 29/19 (2472), Adrian Brzostowski 3/0 (87), Paweł Setlak 16/2 (461), Konrad Gogosz 8/0 (81), Szymon Sudyka 5/0 (56), Rayen Monzer 8/0 (295), Oskar Polakiewicz 15/0 (307), Radosław Macnar 13/7 (888), Mateusz Szot 7/1 (200), Piotr Morajda 6/0 (118), Patryk Dobrowolski 0/0 (0).
Trener: Mateusz Ostrowski; asystent Tomasz Paluch.
Uwaga! Statystyki indywidualne zawodników uwzględniają anulowany mecz z Markiewicza Krosno (drużyna wycofała się po 4. kolejce).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trener Czarnych Jasło Matusz Ostrowski: strategia jaką obraliśmy przyniosła efekt - Nowiny

Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto