Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kamil Żebracki. Doktor biotechnologii z Jasła, który zachwyca pamięcią do dźwięków [ZDJĘCIA]

Jakub Hap
Jakub Hap
TVP / "Jaka to melodia"
Wygraniem w lutym trzech odcinków teleturnieju „Jaka to melodia?” z rzędu, a potem finału miesiąca dołączył do grona najlepszych uczestników w jego historii. Ale Kamil Żebracki to człowiek wielu pasji.

Jest jaślaninem z urodzenia. W mieście nad Wisłoką, Ropą i Jasiołką spędził dzieciństwo, lata młodzieńcze, był uczniem „trójki” i Gimnazjum nr 1, a następnie I liceum im. króla Leszczyńskiego. W Jaśle zaszczepił w sobie również wiele zamiłowań, w biologii i muzyce zatracając się na amen.

Naukowiec-wykładowca

Sekrety przyrody zawsze mocno go frapowały. Stojąc u progu liceum, bez większych rozterek zdecydował się na klasę o profilu biologiczno-chemicznym. Okazało się, że był to najlepszy wybór. Po świetnie zdanej maturze Kamil ruszył na wschód i rozpoczął studia na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

- Biotechnologia, bo taki kierunek wybrałem, była strzałem w dziesiątkę, od początku mnie wciągnęła. Po obronie tytułu magistra w 2011 r. wiedziałem już, że przyszłość chcę związać z nauką

- konkretnie z genetyką. I tak się stało - mówił nam Kamil przed czterema laty, gdy rozmawialiśmy po raz pierwszy. Przygotowywał się wówczas do obrony rozprawy doktorskiej. I to wyzwanie zwieńczył sukcesem, kilka miesięcy później uzyskując tytuł doktora.

Na co dzień, niezmiennie, związany jest z Katedrą Genetyki i Mikrobiologii UMCS. Obecnie jako adiunkt.

- Jestem nauczycielem akademickim, co wiąże się zarówno z prowadzeniem własnych badań naukowych, jak również z zajęciami dydaktycznymi. Prowadzę przede wszystkim laboratoria z inżynierii genetycznej, ucząc studentów podstaw pracy z materiałem genetycznym. W swojej pracy badawczej specjalizuję się głównie w genetyce mikroorganizmów

- tłumaczy Kamil Żebracki.

Po godzinach specjalista od melodii

Nauki ścisłe skradły mu umysł, serce oddał Annie, duszę muzyce. I w tej dziedzinie jest hobbystą z papierami. W Jaśle ukończył dwa stopnie szkoły muzycznej, doskonaląc się w grze na trąbce i saksohornie tenorowym.

- Często przywołuję wspomnienia związane z grą w orkiestrach dętych - Brass Band, Orkiestrze Dętej Szkoły Muzycznej i różnych orkiestrach Ochotniczych Straży Pożarnych

- mówił w 2017 r.

Mimo że w okresie studiowania muzyka zeszła w jego życiu na dalszy plan, to właśnie zamiłowanie do niej zainspirowało fantastyczną muzyczno-telewizyjną przygodę Kamila, która - z przerwami - trwa do dziś.

- Program „Jaka to melodia” w moim domu, jak również w domu dziadków, przewijał się od kiedy pamiętam. Oglądaliśmy go z ogromnym zainteresowaniem (…). Mając osiemnaście lat zacząłem robić z niego notatki. Początkowo raczej pod kątem zapoznania się z utworami, których nie znałem. Jako że owe skrupulatne notowanie kontynuowałem na studiach, pewnego dnia, słysząc zapowiedź eliminacji do programu, które miały odbyć się w Lublinie, postanowiłem spróbować

- wspominał Kamil na naszych łamach.

Konkurencja była duża, stres zrobił swoje i pierwsza próba wywalczenia przepustki do teleturnieju zakończyła się fiaskiem. Ale już za rok, mocniejszy w doświadczenia, bardziej wytrenowany i - przede wszystkim - z luźniejszym podejściem, mimo równie wielu rywali, odniósł sukces. Radości nie było końca.

- Podczas castingu najpierw puszczano fragmenty utworów do rozpoznania. Potem trzeba było wymienić tytuły piosenek wskazanych wykonawców oraz w kontekście danego klucza - np. imienia, koloru, biżuterii czy kojarzące się z wiosną. Ostatnim i najważniejszym etapem było opowiedzenie o sobie i swojej pasji w taki sposób, żeby zainteresować sobą komisję. Celem był wybór osób z wiedzą muzyczną, ale również z nietuzinkową osobowością, co było zrozumiałe, bo „Jaka to melodia?” to przecież program rozrywkowy

- opowiada Kamil Żebracki.

Na telewizyjnej antenie zadebiutował 11 września 2009 r. Po wyjściu ze studia już wiedział, że jego udział w programie, wtedy i przez kilka kolejnych lat prowadzonym jeszcze przez Roberta Janowskiego nie był jednorazowym „incydentem”.

- Samochodu nie wygrałem, ale dwukrotnie udało mi się zostać najlepszym zawodnikiem miesiąca - w listopadzie 2014 r. i w styczniu 2017 r. Nagrodzono mnie Złotymi Nutkami - podkreślał z dumą sześć lat temu. - Dzięki programowi miałem też szansę poznania kilku gwiazd polskiej sceny muzycznej. A dzięki stylistom, wizażystom i fryzjerom „Jaka to melodia?”, w świetle reflektorów sam przez chwilę mogłem poczuć się jak gwiazda

- śmiał się Kamil.

W trzy dni zachwycił Polskę

Początkiem tego roku postanowił przypomnieć się telewidzom. Zatęsknił za zmaganiami z melodiami, dreszczykiem emocji, które gwarantują, ale kierowała nim też ambicja.

- Udział w programie jest na swój sposób uzależniający. Jeśli raz się spróbuje, to potem chce się wracać do studia jak najczęściej. Kocham muzykę i sportową rywalizację, więc ten teleturniej jest dla mnie idealny, żeby sprawdzić swoją wiedzę muzyczną, refleks i odporność na stres. Poza tym moim wielkim marzeniem było zawsze wygranie finału miesiąca w tym programie. Zdobyte wcześniej tytuły najlepszego zawodnika miesiąca traktowałem jako zwycięstwa niepełne, bo jeszcze nigdy nie udało mi się odgadnąć zestawu finałowego. Miałem więc w tym teleturnieju rachunki do wyrównania

- tłumaczy z uśmiechem.

Dopiął swego. Choć w obliczu tego, co zaprezentował na ekranie takie stwierdzenie nieco mu umniejsza. Pozamiatał - brzmi adekwatniej. Pewne triumfy sympatycznego naukowca w trzech odcinkach z rzędu i zdeklasowanie rywali w finale miesiąca to coś, czego próżno szukać na kartach dotychczasowej historii programu „Jaka to melodia”. Widzowie przecierali oczy ze zdumienia, ci z Jasła promienieli z dumy. Ale Kamil, jak to Kamil, do swojego sukcesu podchodzi z pokorą, dystansem, choć satysfakcji nie kryje.

- Oglądając program i odgadując praktycznie wszystkie zagadki, które się w nim ostatnio pojawiały wiedziałem, że jestem bardzo dobrze przygotowany do występów. Jednak nie spodziewałem się, że pójdzie mi aż tak dobrze, tym bardziej, że w poprzednich dwóch występach odpadałem w 3. rundzie, kiedy nie poradziłem sobie z "szóstką". Zakładałem, że dobrym wynikiem będzie po prostu zagranie w więcej niż jednym odcinku, bez względu na wynik w finale. Tym razem jednak dobra passa nie opuszczała mnie w żadnym odcinku, skutecznie odgadywałem "szóstki" i finały w odcinkach rejsowych, następnie zwyciężyłem w finale lutego. To było niesamowite przeżycie

- opowiada.

Po cichu liczy, że klamrą, którą zwieńczy imponujący comeback do teleturnieju będzie finał roku. I w nim chciałby zwyciężyć, tym bardziej, że ewentualny powrót do studia TVP mógłby rozważyć dopiero po trzech latach. - Tyle trwa karencja zwycięzcy finału miesiąca lub finału roku - tłumaczy.

Janowski wzorem, ale i Brzozowski jest OK

Pytany, jak ocenia program w nowym wydaniu, z nowym prowadzącym Rafałem Brzozowskim, wskazuje plusy, ale i minusy.

- Jeśli chodzi o zmiany jakie nastąpiły, to tak naprawdę ani widzowie ani zawodnicy nie mamy na nie większego wpływu. Możemy przestać występować i oglądać program albo dostosować się do nowych zasad. Według mnie wprowadzenie gwarancji i wspomnianej już "szóstki" w 3. rundzie potrafi wypaczyć grę i do finału może dostać się ten zawodnik, który miał więcej szczęścia, niekoniecznie najlepszy. Co do zmieniających się prowadzących, to pewnie dla większości niedoścignionym wzorem pozostanie Robert Janowski, lecz moim zdaniem Rafał Brzozowski sprawdza się jako jego następca. Dobrze śpiewa, jest showmanem i bardzo dobrym, profesjonalnym konferansjerem. Podobnie jak Janowski, ale i Norbi, który również przez chwilę prowadził teleturniej, i którego też w nim poznałem potrafi stworzyć przyjazną atmosferę dla zawodników

- stwierdza 34-latek.

Dodaje, że ostatnie jego przygody związane z „Jaka to melodia?” różniły się od poprzednich nie tylko z powodu odświeżenia formuły rywalizacji. Swoje trzy grosze dorzucił koronawirus.

- W dobie pandemii nagrania odbywają się w reżimie sanitarnym. Nie ma publiczności, a ze współgraczami spotykamy się albo w garderobie, albo już wręcz przy pulpitach bezpośrednio przed samym nagraniem. To jest dla mnie duży minus, bo nie ma zbyt dużo czasu, żeby ze sobą porozmawiać i trochę się poznać, a to zawsze sprzyjało dobrej atmosferze w trakcie nagrań

- zauważa.

Szczęście do nutek to za mało, by błysnąć

Doskonały słuch muzyczny, pamięć muzyczna, ale też znajomość setek piosenek z repertuaru wykonawców krajowych jak i zagranicznych, starych szlagierów i aktualnych hitów - chyba nikt nie ma wątpliwości, że bez tego ciężko nawet o samo przebrnięcie eliminacji do programu „Jaka to melodia?”. Zdaniem naszego rozmówcy, prawdopodobieństwo sukcesu zwiększa regularne śledzenie jego odcinków.

- Jeśli chodzi o mój sposób na przygotowywanie się do występów w programie, to opiera się on przede wszystkim na regularnym oglądaniu programu i byciu na bieżąco z repertuarem, który się w nim pojawia. Dodatkowo staram się być zawsze na czasie jeśli chodzi o nowości, śledzę listy przebojów, różnego rodzaju "topy" i podsumowania muzyczne, a także listy piosenek pojawiające się w innych programach muzycznych. Przed samym występem w programie zwiększam intensywność przygotowań, które opierają się wtedy głównie na wielokrotnym odsłuchiwaniu fragmentów utworów, które pojawiły się w programie, zapoznawaniem się z tekstami piosenek i różnymi historiami, kulisami dotyczącymi ich powstawania, co może być przydatne w odgadywaniu zagadek w 3. rundzie

- zdradza tajniki swojej pasji 34-letni jaślanin.

Nie ukrywa, że skrzydeł przed kamerami TVP zawsze dodawało mu wsparcie, jakie każdorazowo otrzymywał. A kibicowało i kibicuje mu wielu. W lutym i początkiem marca, kiedy zwyciężył w finale miesiąca przekonywał się o tym raz po raz.

- Rodzina, przyjaciele i znajomi, szczególnie z Jasła i okolic, często dopytują, kiedy znów wystąpię w programie i zawsze trzymają za mnie kciuki. Odbiór moich ostatnich występów był bardzo pozytywny. Po każdym z odcinków otrzymywałem bardzo dużo gratulacji i innych wyrazów sympatii - czy to w prywatnych wiadomościach, czy w komentarzach pod postami na oficjalnej stronie "Jaka to melodia?" - wspomina jaślanin.

Wielokrotny udział w teleturnieju dał mu pewną rozpoznawalność.

- Zdarza się, że jestem zagadywany przez osoby oglądające program. Widzowie gratulują mi, pytają o jego kulisy, a także jaki jest mój przepis na sukces w programie. Są to bardzo miłe i sympatyczne sytuacje

- zaznacza Kamil.

Fan karaoke i… producent alkoholu

Kamil jest mocno związany z rodziną i kiedy tylko może, wraz z żoną Anną odwiedza Jasło. O swojej więzi z tym miastem niejednokrotnie mówił w telewizji. Na stałe mieszka jednak na Lubelszczyźnie, w Nowodworze pod Lubartowem. Oprócz genetyki i muzyki ma również inne pasje. Podczas studiów, wraz z drugą połówką przez kilka lat tańczył w Zespole Tańca Towarzyskiego UMCS „Impetus”, w wolnych chwilach zdarza mu się pograć w piłkę nożną, tenisa ziemnego i stołowego, czy siatkówkę. Uwielbia karaoke, komputerowe gry przygodowe, escape roomy, oraz gry planszowe, w które chętnie grywa z krewnymi i przyjaciółmi. Kilka lat temu wrócił do gry na trąbce, sprezentowanej mu przez małżonkę.

Sposobem na relaks jest też dla 34-latka wyrób… domowych alkoholi. Wina, piwa, nalewek. To wykorzystanie biotechnologii w praktyce - jak twierdzi puszczając oko. Nie wyklucza, że po finale roku programu „Jaka to melodia” i odbyciu obowiązkowego rozbratu z nim w przyszłości pokaże się jeszcze telewidzom. Tymczasem zachęca wszystkich, którzy czują się dobrzy w rozpoznawaniu piosenek po kilku nutach, lubią dobrą zabawę, by nie bali się pójść jego śladem.

- Castingi są teraz dużo wygodniejsze, kiedyś odbywały się w różnych miastach, obecnie przebiegają głównie zdalnie. Na oficjalnej stronie programu znajdują się numer telefonu i adres e-mail, na które trzeba zgłosić chęć uczestnictwa. Odwagi, do odważnych świat należy!

- kończy Kamil Żebracki.


**ZOBACZ TAKŻE:

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto