Jaślanin, który spacerując w pobliżu rzeki na osiedlu Kaczorowy natknął się na śmieci i mocno go ten widok zniesmaczył skontaktował się z naszą redakcją przed kilkoma dniami.
- Koniecznie muszą państwo to zobaczyć. Co trzeba mieć w głowie, żeby w takim miejscu, zacisznym, pełnym zieleni robić śmietnisko? Od czego są śmietniki? - nie krył złości Czytelnik.
Umówiliśmy się z nim, by na własne oczy zweryfikować to, o czym nas poinformował. Popołudniową porą zapakowaliśmy samochód na parkingu przy pobliskich ogródkach działkowych, po czym skierowaliśmy kroki w stronę rzeki, wchodząc do ciągnącego się wzdłuż jej brzegu zagajnika. Czytelnik nie przesadzał: to, co tam zobaczyliśmy faktycznie woła o pomstę do nieba.
Nie znalazły się tam przypadkowo
Śmieci jest mnóstwo. Jedne, porzucone w trawie od razu rażą po oczach, inne dyskretnie wyłaniają się spod gałęzi. Niektórych na pierwszy rzut oka w ogóle nie widać - ktoś zadał sobie trud i przykrył je np. świeżo ściętą trawą łudząc się, że pozostaną niezauważone. Choć na pewno wiedział, że szklane butelki czy słoiki nie rozłożą się jak resztki jedzenia. Musiał wiedzieć, bo o takich rzeczach wiedzą nawet kilkuletnie dzieci.
- Ale co tam, ważne, że nie widać, więc komu to przeszkadza - ironizuje jaślanin, który pokazał nam śmieci.
Chcąc posegregować odpady, które szpecą przyrzeczny zagajnik trzeba by się było natrudzić. Bo oprócz wspomnianych szklanych butelek (m.in. po winie musującym) i słoików znajdziemy tam opakowania po kawie, nawozach, doniczki, zużyte pędzle, różnego rodzaju plastiki, worki foliowe, gąbki (najprawdopodobniej z foteli), starą odzież. Są również zniszczone deski i palety drewniane - chociaż akurat na tego typu odpady, zwłaszcza w zestawieniu z wymienionymi wcześniej można by przymknąć oko.
- Ale ich też pod żadnym pozorem nie powinno się wyrzucać w krzaki na rzeką - zauważa nasz Czytelnik. I trudno z nim polemizować.
Przypilnujemy, by posprzątali
O sprawie powiadomiliśmy zarządcę terenów przyrzecznych - jasielski nadzór wodny. Mężczyzna, który podniósł słuchawkę kiedy tam zadzwoniliśmy stwierdził, że nic nie wie o śmieciach zalegających przy Wisłoce. Do nadzoru wodnego nie dotarła dotąd żadna informacja na ten temat. Gdy wskazaliśmy, gdzie dokładnie znajduje się zanieczyszczone miejsce, nasz rozmówca zapewnił, że zajmie się problemem.
- Jeszcze jutro wyślę tam pracowników. Podjadą i zobaczą, co się tam dzieje - usłyszeliśmy we wtorek.
Skontaktowaliśmy się także z prezesem zarządu Stowarzyszenia Ogrodowego „Nasz Ogródek” w Jaśle, do którego należą ogródki działkowe sąsiadujące z zagajnikiem, gdzie natrafiliśmy na śmieci. I on nie zdawał sobie sprawy z tego, co można tam znaleźć, ale obiecał pochylić się nad sprawą.
- Jest pan pierwszą osobą, która zgłasza ten problem. Ja do tej pory żadnych śmieci przy ogródkach nie widziałem. Jednak mówimy o terenach zalewowych, w przeszłości zdarzało się, że woda, gdy wylewała, zostawiała na brzegu różne odpady. Podjadę tam i zobaczę, jak wygląda sytuacja. Staramy się dbać o nasze ogródki i działkowicze wiedzą, że porządek ma być również w ich najbliższym otoczeniu. Jeśli są tam jakiekolwiek śmieci, nie ulega wątpliwości, że powinny zostać uprzątnięte. Jak tylko zobaczę je na żywo, podejmiemy decyzję o dalszych krokach i na pewno poinformuję państwa o tym - powiedział Tadeusz Fuk, prezes zarządu „Naszego Ogródka”.
Trzymamy za słowo. Do tematu wrócimy.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
