Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest przeciwników budowy zbiornika wodnego Kąty-Myscowa nie mógł się odbyć. Ludzi wyręczyły… krowy [ZDJĘCIA]

Jakub Hap
Jakub Hap
Mieli być mieszkańcy, którym nie podobają się plany zalania Myscowej i części Kątów - po ich uprzednim przesiedleniu. Mieli być solidaryzujący się z nimi aktywiści proekologiczni. Miały być też media. Przez zaostrzenie obostrzeń pandemicznych, m.in. wprowadzenie zakazu zgromadzeń wszystko wzięło w łeb. Zapowiadany protest przeciwników budowy zbiornika wodnego nie mógł się odbyć, jednak jego inicjatorzy nie dali za wygraną. Swoje postulaty postanowili przekazać za pośrednictwem… krów.

O szczegółach happeningu poinformowano drogą internetową.

- W niedzielę 25 października odbył się nietypowy protest w Beskidzie Niskim! (…). Ze względu na sytuację epidemiologiczną to krowy musiały w imieniu mieszkańców i miłośników Beskidu Niskiego wyrazić sprzeciw wobec rządowych planów budowy zbiornika na Wisłoce. Na pastwiska we wsi Myscowa wyszły ubrane w kolorowe kocyki z wymownymi hasłami m.in.: "My tu zostajemy", "Nam tu dobrze", aby zaalarmować całą Polskę, że przepiękna dolina Wisłoki może przestać wkrótce istnieć

- czytamy w relacji z wydarzenia, która wpłynęła na naszą skrzynkę mailową.

"Z czego będziemy żyli?"

Inicjatywie, podjętej przez Cecylię Malik wraz z kobiecym Kolektywem Siostry Rzeki, grupą mieszkańców Myscowej, a także Fundacją Greenmind i Koalicją Ratujmy Rzeki przyświecało hasło "Krowy mówią NIE zbiornikowi Kąty-Myscowa". Krowy wykorzystane zostały nieprzypadkowo.

- Myscowa jest największym dostawcą mleka z gminy Krempna do mleczarni w Jasienicy Rosielnej. Z czego będziemy żyli, jak nas wysiedlą i będziemy musieli pozbyć się naszych krów?

- zastanawia się Bronisława Kleczyńska, właścicielka krów „zaprezentowanych” w happeningu, cytowana przez Fundację Greenmind.

W przesłanym do mediów komunikacje aktywiści proekologiczni wymieniają też inne argumenty, które mają przemawiać przeciwko budowie zbiornika i 43-metrowej zapory, jak nieodwracalna degradacja przyrody czy zerwanie więzi społecznych, bo w przypadku przystąpienia do realizacji inwestycji - jak pisze fundacja - „Kilkuset mieszkańców będzie wysiedlonych. Dokąd - nie wiadomo”.

W gronie myscowian, którzy nie chcą opuszczać swoich domów i szukać sobie innego miejsca do życia są osoby starsze, żyjące w wiosce od zawsze, ale i młodzi. Jak Dominika Kościańska, która sprowadziła się do Myscowej niedawno.

- Właśnie kupiłam ziemię, remontuję dom i zaczęłam hodowlę koni. To jest absurdalne, że władze, które forsują budowę zbiornika, wydają jednocześnie pozwolenia na budowę domów, sfinansowały mieszkańcom przydomowe oczyszczalnie ścieków, panele fotowoltaiczne i właśnie zaczęły budowę światłowodów

- przytacza słowa pani Dominiki Fundacja Greenmind.

W Myscowej są przeciwnicy zbiornika, ale i zwolennicy

Dlaczego w sprawę, która, jak mogłoby się wydawać, dotyczy tylko mieszkańców ziem wytypowanych do zalania włączyli się ekolodzy z innych zakątków Polski? Zdaniem Cecylii Malik, wbrew pozorom problem nie jest tylko lokalny.

- To nie do pomyślenia, że w XXI wieku planuje się wysiedlenia ludzi, zburzenie zabytkowego kościoła i zalanie cmentarza oraz terenów parku narodowego pod nikomu niepotrzebny zbiornik. Chcemy, aby cała Polska usłyszała, że najpiękniejsza dolina Beskidu Niskiego ma być zatopiona

- tłumaczy artystka z Krakowa.

Z planów organizacji dużego protestu nie zrezygnowano. Odbędzie się, kiedy tylko będzie to możliwe. Swoje działania zapowiadają też ci mieszkańcy Myscowej, którzy są za tym, by zbiornik powstał.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto